" Jeśli jesteśmy razem możemy się uśmiechać. "
Weekend był dla piątki najlepszych przyjaciół jedynym czasem, kiedy mogli spotkać się wspólnie poza szkołą. W ciągu tygodnia, każdy był zajęty nauką, pracami dorywczymi, treningami, pomocą rodzinie i swoimi małymi problemami z którymi musieli się uporać sami bez ingerencji pozostałych. I tak o to grupka znajomych znalazła się w chłodny sobotni wieczór w domu najstarszego z nich. Zdawali sobie sprawę, że minęło sporo czasu odkąd ich spotkania wyglądały jak te typowe dla osób w ich wieku. Od momentu wypadku Jimina, śmierci jego ciężarnej matki i zniknięcia Jungkooka wszyscy się zmienili, a w szczególności Park. Przyjaciele chłopaka wiedzieli, że trudne tematy były dla niego drażliwe lecz mimo to podejmowali niejedną próbę rozmowy z troski o niego. Niestety zawsze spotykali się z taką samą reakcją, pustymi zapewnieniami, że wszystko jest w porządku, że potrzebuje więcej czasu, a następnie szybką zmianą tematu.Przez pierwsze pół roku po wypadku Parka większość czasu spędzali w szpitalu, dopiero po trzech miesiącach mogli spotkać się po za jego ścianami. Początkowo pojedynczo odwiedzali chłopaka w jego domu, ale ich spotkania przypominały raczej serię niekończącego się milczenia. W tamtym trudnym dla nich czasie ratunkiem był Jungkook, to on potrafił przerwać niezręczną głuchą ciszę, zasiać nadzieję, rozświetlić mrok, to on sprawił, że Park Jimin rozkwitł na nowo, to on sprawił, że ich szóstka mogła ponownie się razem uśmiechać. Jeon pokazał im, że nawet w najtrudniejszych momentach mogą się cieszyć, jeśli tylko są razem.
Zaledwie parę miesięcy po śmierci matki Parka zdarzyła się kolejna katastrofa, ich własne słońce, nadzieja zniknęła, Jeon Jungkook pewnego dnia wyszedł z domu i już nie wrócił. Kolejne nieszczęście załamało Jimina jeszcze bardziej lecz przyrzekł sobie, że nie pozwoli aby jego równie zrozpaczeni przyjaciele zostali sami. W momencie kiedy sam potrzebował, aby ktoś go przytrzymał, żeby nie złamał się pod ciężarem życia, stał się podporą dla innych.
Po miesiącu od zniknięcia chłopaka wyprawiono symboliczny pogrzeb, gdzie wraz z pustą trumną pogrzebali ostatnie resztki nadziei.
Gdyby tylko Park pamiętał, wszystko wyglądałoby inaczej.
Dużo czasu zajęło im pozbieranie się i wrócenie do codzienności. W tamtym czasie ich podporą był najstarszy, Kim Seokjin który w bardzo niecodzienny sposób próbował z dnia na dzień przywrócić dawną paczkę przyjaciół. Mimo szczerych chęci chłopaka nie dało się załatać dziury, która pozostała po utracie ich najmłodszego przyjaciela.
Minęły cztery miesiące od zniknięcia Jungkooka, powierzchownie udało im się zakryć rany w sercu, ale w najdalszej głębi nadal żyły krwawiąc. Każdy z nich starał się ukryć swoje słabości, aby być wsparciem dla innych oraz zajmować się jak największą ilością rzeczy, aby nie myśleć o tym bolesnym fakcie. Wszyscy starali się żyć jakby nic się nie wydarzyło.
Wieczory właśnie takie jak ten ujawniają najstraszniejsze potwory z naszej głowy.
Od dłuższego czasu towarzyszem ich spotkań był alkohol, który często potrafił załatać dziurę po jednej jak bardzo istotnej osobie, ale nie tym razem. Właśnie dochodziła dwudziesta druga, wszyscy znajdowali się już od jakiejś godziny w domu Seokjina, która minęła im na rozmowach na temat minionego tygodnia.
- Dobra, minęła dwudziesta druga otwieramy już ten alkohol, co? Troche sztywno tu, czas na prawdziwą imprezę! - krzyknął najstarszy z charakterystycznym dla niego entuzjazmem w głosie.
- Jin ma racje, mam dość słuchania smętów na temat szkoły, oraz skarżenia się Namjoona na małe zarobki w pracy - odpowiedział Tae i podszedł do stołu na którym znajdował się alkohol, a następnie rozdał każdemu po kolei szklankę z nalanym już do pełna soju. Na samym końcu podszedł do Jimna i zachęcającym ruchem podał mu napój, ale jak zawsze spotkał się z odmową. Park nigdy nie pił z przyjaciółmi wiedział do czego mogłoby to doprowadzić - weź Chim, ten jeden raz, czego nie robi się dla przyjaciół i dobrej imprezy - spróbował inaczej przekonać przyjaciela.
YOU ARE READING
woebegone II yoonmin
Fanfictiono jiminie, który popadając ze skrajności w skrajność postanawia nieświadomie zaprzyjaźnić się ze swoim dręczycielem angst/slow burn/fluff pisane z @cheongnyeon