Rozdział 7

20 1 0
                                    

Było już wczesne popołudnie, a Wojtek wyszedł dopiero z mieszkania. Kierował się w stronę małego, jednorodzinnego domu koloru jasnej zieleni. Szedł wolno, myśląc, jak powie to, co chce powiedzieć. Przechodził teraz właśnie przez furtkę, kiedy zobaczył siedzącą na huśtawce dziewczynę. Tym razem miała na sobie jeszcze letnią, jasnoniebieską sukienkę w białe kropki. Włosy spięła w luźny kok, a w uszach znajdowały się małe, złote kolczyki. Wojciech podszedł spokojnie do Ani, aby nie zmuszać jej do wstania; bardzo mu się podobała w tej pozycji. Niestety, zanim się zorientował, Anna była wtulona w jego szarą koszulkę, chowając w niej głowę. Chłopak pomyślał, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie, jednak po chwili uświadomił sobie, po co tu przyszedł. Złapał dziewczynę za talią, a ta jak sarenka odskoczyła od niego. Spojrzała na niego, po czym zaczęła gestykulować dłońmi przed sobą, Wojtek natomiast skupiał się i śledził każdy gest jej rąk. Cieszył się, że wakacje spędziła miło oraz że lekarz był zadowolony z jej stanu zdrowia. Kiedy Ania skończyła, Wojtek niepewnie zaczął pokazywać jej gesty, a na twarzy pojawił się wyraz strachu. Po chwili złapał dziewczynę za ręce i spojrzał jej w oczy. Tak bardzo nie umiał oderwać się od ich wzroku, że Anna musiała poklepać chłopaka po ramionach. Wojtek od razu doszedł do siebie i ujrzał ją, lekko kiwającą głową do przodu i do tyłu. Zgodziła się. Chłopak nie umiał uwierzyć, że zaprosił ją na randkę, a ona... Nie, musi trochę ochłonąć. Usiadł razem z nią na zimnej trawie i śmiali się cały czas z całego zamieszania. Wtedy to także Wojciech znalazł wśród roślin jeden kwiat koloru słońca. Zerwał go szybko i kazał zamknąć oczy dziewczynie. Ania posłusznie przymknęła swe powieki, a Wojtek włożył w jej delikatne dłonie żonkila. Uśmiechnął się do niej, kiedy zobaczyła swój podarek, a później położyli się obok siebie w cieniu drzewa, przytulając się nawzajem.

Nie każdy dzień jest taki samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz