Rozdział III.

222 18 5
                                    

Zaniemówiłaś. Prośba starszej pani bardzo cię zaskoczyła. Zaproponowała ci opłatę za miesięczną opiekę. Przez chwilę rozmyślałaś nad odrzuceniem prośby, ale nie miałaś serca jej odmówić. Zostałaby sama, co nie jest dobre. z resztą, jak to by świadczyło o tobie?
- Dobrze, ale bez opłat. Nie jestem w stanie przyjąć od pani gotówki. - uśmiechnęłaś się dość szeroko.
- Nalegam, dziecino. - mówiła staruszka. - Mimo, że proszę cię o przysługę, chcę jakoś się odwdzięczyć...
- Naprawdę nie trzeba, proszę pani. Chętnie zrobię to za darmo. - zapewniłaś starszą kobietę.
- Ah, dobrze... Porozmawiamy o tym później. Jak ci na imię? - zapytała uśmiechając się.
- Jestem Seoah.
- Piękne imię~ - zanuciła staruszka i spojrzała ci w oczy. Dostrzegła kilka różnic od przeciętnego, azjatyckiego kształtu oka. - Jesteś Europejką?
- Nie jestem, ale moi dziadkowie od strony ojca są z Europy. - wyjaśniłaś. - Stąd ten kształt oczu.
- Niebywałe! - zachwyciła się kobieta. - Wyglądasz jak bogini~
Zaczerwieniłaś się na dźwięk komplementu. Nikt wcześniej nie zwracał uwagi na twoje nietypowe oczy.
- D-Dziękuję... - uśmiechnęłaś się szeroko.
Rozmawiałaś ze staruszką o prywatnym życiu i ustaliłyście, że będziesz mieszkać z kobietą na ten miesiąc opieki.
- Pójść kupić coś dla pani? - zapytałaś z troską. Bardzo polubiłaś starszą panią.
- Proszę o sok jabłkowy, dziecino. Dziękuję. - uśmiechnęła się. Chciała już sięgnąć po portfel, ale zatrzymałaś ją.
- To dla mnie nie problem, zapłacę. - na twojej twarzy pojawił się promienny uśmiech i wyszłaś z sali swojej nowej 'pracodawczyni'.
Skierowałaś się do sklepiku i kupiłaś owy napój. W połowie drogi wpadłaś na pomysł, że pani Park może jest głodna, więc zawróciłaś się po kilka owoców. Kupiłaś brzoskwinie, jabłka i kilka bananów. Wróciłaś do kobiety i położyłaś owoce na stoliku obok niej.
- Nie musiałaś skarbie... - rozczuliła się kobieta. - Kupiłaś moje ulubione owoce~ Dziękuję ci.
- Nie musi pani dziękować. - uśmiechnęłaś się serdecznie i podałaś jej sok, który wcześniej odkręciłaś. Kobieta napiła się i zakręciła butelkę nakrętką, którą jej podałaś po jej prośbie. Odstawiła ją na stolik.

   Po kilku dniach odwiedzania staruszki lekarz pozwolił jej wrócić do domu. Spakowałaś wszystkie rzeczy pani Park do jej torby i zarzuciłaś ją na ramię idąc z nią do recepcji. Po wypisaniu zwolnienia zaczęłyście zmierzać do jej domu. Po około półgodzinnej wędrówce stanęłyście przed dużym, zadbanym domem. Miał widoczny ogródek kwiatowy. 
- Witaj w swoim nowym domu-na-miesiąc. - zachichotała starsza pani. 
- Wow... - zdołałaś tylko tyle z siebie wydusić, zachwycił cię widok tej prawie willi.
Pomogłaś wejść pani Park po schodach do domu i obie zdjęłyście płaszcze praz buty. 
- Kochana, kiedy mogłabyś pójść do swojego domu po rzeczy? - zapytała, kiedy robiłaś dla nich herbatę.
- Dzisiaj mam nocną zmianę w pracy, więc najwygodniejsza opcja byłaby taka, gdybym po nocnej zmianie zaszła do domu po ubrania. - zaproponowałaś zalewając herbatę. 
- Ale Seoah, pamiętasz, jak lekarz wspominał o opiece 24 godziny na dobę? Nie chcę cię ograniczać, ale nie możesz wyjść do pracy ze względu na mnie.
- Aish, przepraszam! Zapomniałam, że to opieka całodobowa... Przepraszam... - zakłopotałaś się i zarumieniłaś przez własną głupotę i zapominalstwo.
Natomiast pani Park zaśmiała się serdecznie.
- Czemu mnie przepraszasz? Nie zrobiłaś nic złego, a zapomnienie czegoś to całkowicie ludzka rzecz! - wyjaśniła z promieniującym uśmiechem na jej twarzy.
   Pani Park to tryskająca szczęściem kobieta, której wiek wynosił około 70 lat. Była bardzo drobna, miała zaledwie 160 centymetrów wzrostu, lecz ciała miała trochę więcej niż było to wskazane na jej posturę. Jej zachowanie wskazywało na bardzo pozytywną osobowość starszej pani, przez co była bardzo sympatyczna i łatwo nawiązywało się z nią przyjacielski kontakt. 

Podałaś kobiecie kubek z herbatą.
- Ile pani słodzi? - sięgnęłaś po cukiernicę, lecz kobieta cię uprzedziła.
- Słodzę pół łyżeczki, ale tym razem sama dam radę. - zachichotała i wsypała białe kryształki do swojego kubka, a ty podałaś jej łyżeczkę z szuflady.
Również wsypałaś cukier do kubka, lecz kapkę więcej, bo łyżeczkę i zaczęłaś mieszać napój. Dyfuzja by się tu nie opłacała, za wolno zachodzi. 
- Czy chciałaby pani-...
- Stop, dziecinko. Mów mi Yooba. Najwygodniej będzie, gdy będziesz zwracała się do mnie po imieniu.
- Dobrze, a więc... Yooba, wolałabyś przejść się po ubrania dzisiaj, czy masz dość spacerów jak na dzień dzisiejszy?
- Jeśli to dla ciebie nie problem, Seoah, to wolałabym zostać w domu. Ale jeśli masz konieczność zabrania swoich rzeczy jeszcze dzisiaj, to świeże powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - uśmiechnęła się pani Yooba. 
- Zostawiłam w domu piżamę, więc najlepiej by było po herbacie wybrać się do mojego mieszkania. - nadpiłaś herbatę, ale poparzyłaś sobie usta. Oczywiście, bo takie rzeczy zdarzają się tylko tobie...

Grandmother ×Kim Taehyung× [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz