Wszystkie wielkie zamierzenia, które kształtują i zmieniają nasz świat i poglądy, zdają się mieć swój początek w szczególnych miejscach, gdzie przechodzą z fazy planowania w tworzenie kampanii i omawianie kolejnych posunięć po dogłębną analizę odniesionego sukcesu lub porażki. Rebelia goblinów z 1612 roku miała swoją kwaterę główną w Gospodzie pod Świńskim Łbem przy pociemniałych od rozlanego piwa stołach. Kształcenie magicznie uzdolnionych jednostek odbywało się w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Kolejne ruchy w batalii przeciwko Voldemortowi planowano w zniszczonym i wypełnionym chochlikami domu przy ulicy Grimmauld Place pod numerem dwunastym. A S.Z.N.A.P.S. miało swój sztab na łóżku Hermiony, otoczonym czterema kolumienkami i kotarą. Po raz kolejny leżała płasko na plecach i wpatrywała się w baldachim, z Krzywołapem skulonym się w rudy kłębek u jej boku.
Pierwotne założenia kampanii S.Z.N.A.P.S. były dość proste. Cóż, wciąż nie była pewna, czy może nazwać prostym przypadek Neville'a, ale odkryła, że przyjemnie jej się z nim pracuje. I z Colinem, bo również dołączył do ich zajęć. Nauczanie ich było wyzwaniem, jakiego zwykłe lekcje często nie mogły jej zapewnić.
To nowo przyjęte cele sprawiały jej obecnie najwięcej problemów. Miała przeczucie, że okażą się o wiele ważniejsze od wszystkiego, co do tej pory osiągnęła. Obydwa punkty prezentowały różne trudności. Nie wiedziała, jak zabrać się do wyznaczenia, co jest nie tak z profesorem Snapem. Miała pewne podejrzenia co do jego braku apetytu – przecież zdawała sobie sprawę, że żyje w ogromnym napięciu. Ograniczone doświadczenie Hermiony wskazywało, że stres sprawia, że ludzie przestają jeść lub jedzą zbyt dużo. A przynajmniej tak twierdziła jej ciotka Gwen, gdy po rozwodzie przytyła czterdzieści funtów.
Jeśli to tylko stres sprawiał, że nie mógł jeść, to istniała przecież niezliczona ilość eliksirów pobudzających apetyt, których mogła użyć. Oczywiście, zaaplikowanie leku do jego jedzenia i picia tak, aby nie została nakryta a następnie wydalona, stanowiłoby wyzwanie samo w sobie. Obawiała się jednak, że jego brak apetytu miał raczej medyczne podłoże, niż był spowodowany stresem. Profesor Snape po prostu nie wyglądał dobrze, zwłaszcza teraz, kiedy przyglądała mu się naprawdę, a nie przez pryzmat „tłustowłosego dupka", jak lubił go nazywać Ron.
Nie była uzdrowicielką czy magomedykiem. I nawet jeśli znajdzie odpowiednie diagnozujące zaklęcie, nie dostanie się na tyle blisko profesora Snape'a, aby je rzucić. Nie było wątpliwości, że zauważyłby ją, gdyby spróbowała podejść do niego na odległość kilku stóp. Nie chciała też myśleć, co by było, gdyby postawiła diagnozę, a ona okazała się błędna. Mogłaby go otruć, zamiast mu pomóc.
Problem bezsenności, z drugiej strony, jeszcze bardziej zbił ją z tropu. Jak zmusić kogoś do spania, jeśli on nie chce? Mogła spróbować upić profesora Snape'a do nieprzytomności albo powalić na ziemię celnym ciosem w tył głowy, bez dwóch zdań. Znała wiele eliksirów wywołujących sen, ale znów – dostarczenie ich do jego jedzenia czy picia bez ryzyka bycia wykrytą było niesamowicie trudne, nie wspominając o tym, że z najsilniejszymi eliksirami usypiającymi nie powinno się ot tak, pogrywać. A fakt, że profesor, utalentowany mistrz eliksirów, sam ich sobie nie uwarzył, aby łatwiej zasnąć, wskazywał, że i ona powinna poszukać innego rozwiązania tego problemu.
Potrzebowała planu, a przynajmniej wskazówki. Albo jeszcze lepiej, dwóch planów, po jednym na problemy z jedzeniem i ze spaniem. Wszystko po kolei – pomyślała. – Zacznij od najprostszych rzeczy. Potem przejdź do trudniejszych. Chciała potwierdzić swoje podejrzenia, a mogła tego dokonać tylko w jednym miejscu. Przydałaby się też lista rzeczy, które jadał, a których nie. Potem wróci do biblioteki, drugiej kwatery swojej kampanii.
* * *
Hermiona nigdy nie zbaczała z raz obranego kursu. Zdecydowała, że ciepłe i wietrzne popołudnie piątkowe w środku kwietnia, kiedy razem z Harrym i Ronem oglądali mecz Hufflepuff-Ravenclaw, będzie najlepszą porą, by podejść Harry'ego ze swoją prośbą. Kiedy wszyscy będą skupieni na grze, dopingując każdy ruch ścigających na boisku, nikt nie powinien zwrócić większej uwagi na nich i ich rozmowę.