Część 6

433 25 0
                                    

☆☆☆

W  dormitorium wspólnym dziewcząt na 6 roku znajdowała się tylko jedna osoba. Niska blondynka o oczach w koloru morza siedziała spokojnie przed nie dużą toaletką, poprawiając co chwilę opadający na czoło kosmyk falowanych włosów. Przeklinać pod nosem usłyszała charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi, przez co mimowolnie odwróciła się w stronę odgłosu.

Jak burza do pokoju wpadły dwie Gryfonki, szepcząc miedzy sobą o czymś zawzięcie. Nie zwracając szczególnej uwagi na siedzącą niedaleko blondynkę usiadły na jednym z trzech łóżek przy oknie nie przerywając rozmowy.

Madei zmarszczyła delikatnie swoje ciemne brwi przygryzając dolną wargę. 

- Stało się coś? - Spytała zaciekawiona dziewczyna siadając na łóżku naprzeciwko przyjaciółek. Obie Gryfonki wymieniły ze sobą porozumiewawcze spojrzenie uśmiechając się przy tym głupkowato, po czym rudowłosa zaczęła mówić... 

- Nie było cię na śniadaniu... - Zauważyła trafnie, parskając śmiechem po chwili - Dumbledor postanowił wreszcie wymyślić coś pożytecznego - dodała przygryzając dolną wargę i czekając na reakcję niecierpliwej koleżanki. Ta tylko machnęła energicznie ręką, aby ognistowłosa kontynuowała.

- Będzie Bal Bożonarodzeniowy! - Krzyknęła nagle siedząca obok brunetka, która cały czas niecierpliwie tupała wysokimi, czarnymi obcasami.

Blondynka momentalnie wytrzeszczyła błękitne oczy nie dowierzając. Dolna warga zadrżała, a serce zabiło dwukrotnie. Nie spodziewała się, że dyrektor posłucha jej i szkolnych rozrabiaków. 

- Cudownie, nie? - Piskliwy głos Meadowes przywrócił dziewczynę do rzeczywistości. Dalej zdziwiona spojrzała na zachwycone przyjaciółki. Lily uśmiechała się zachwycona, przygryzając przy tym dolną wargę i co chwilę poprawiając pojedynczy kosmyk jasnoczerwonych włosów. Brunetka wyglądała podobnie, co chwila trzepotała długimi, pomalowanymi rzęsami i bawiła się swoimi dłońmi. 

- Żartujecie? - Spytała wreszcie blondynka, przełykając ogromną gule w gardle.  Gryfonki, jednak szybko zaprzeczyły, a na twarzy blondynki pojawił się wielki uśmiech. - Udało się... - Mruknęła sama do siebie uśmiechając się ciągle. 

- Co się udało? - Zapytała po chwili Dorcas, jednak nie uzyskała odpowiedzi, bo zadowolona z siebie blondynka już dawno wybiegła z Gryfońskiego pokoju. 

Dziewczyna biegła jak torpeda, starając się nikogo nie potrącić. Minęła Pokój Wspólny oraz parę dormitorium należących do młodszych chłopaków, gdy zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami na końcu długiego korytarza. Powstrzymując się od upadku otworzyła drzwi na oścież, uśmiechając się przy tym szeroko. 

- Udało się! - Krzyknęła radośnie wchodząc do zagraconego pokoju, dysząc ciężko.   

Zmęczona usiadła na jedynym pościelonym łóżku, zaczesując blond włosy do tyłu. 

Stojący przy komodzie James, parsknął cicho śmiechem nie odwracając się do dziewczyny. Remus półprzytomny mruczał coś w stylu, aby zgasić słońce, a Peter ćwiczył na podłodze nowy czar. 

Blondynka wypuściła głośno powietrze z ust rozkładając się wygodnie na miękkiej kołdrze. 

- Czemu ci tak na tym zależy? - Spytał w pewnym momencie siedzący na podłodze brunet, gdy po pewnym czasie poddał się, wiedząc, że nic mu nie wyjdzie. Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała, starała się poukładać sobie wszystko w głowie. Brunet za to cierpliwie czekał na odpowiedz, do czego przyłączył się także okularnik. 

- Za wszelką cenę muszę sprawić, aby ten ostatni rok w Hogwarcie był wyjątkowy. Ostatni rok zawsze jest najważniejszy, zawsze powtarzają mi to rodzice. Chcę zapamiętać wszystko i jeszcze więcej -  Oznajmiła zamyślona zamykając przy tym oczy i wsłuchując się w błogą ciszę, jaka powstała w pokoju. James uśmiechną się delikatnie pod nosem, a Lupin powoli wracał do rzeczywistości, próbując ułożyć sterczące, blond włosy. 

Dziewczyna leżała na plecach z ręką zakrywającą jej błękitne oczy, oddychała spokojnie czując w powietrzu delikatny zapach perfum chłopaka, na którego łóżku leżała. 

- Nie za wygodnie? - Spytał nad nią rozbawiony chłopak widząc zamyśloną blondynkę. Niebieskooka otworzyła powoli oczy marszcząc delikatnie brwi. Szarooki stał nachylając się nad nią i śmiejąc z dziwnej miny Gryfonki. 

- Mógłbyś się ubrać - Mruknęła po chwili zniesmaczona, przekręcając się na drugi bok zanim zdążyłaby się zarumienić. 

Czarnowłosy burknął coś pod nosem udając oburzenie, po czym usiadł obok obróconej tyłem dziewczyny. 

- Nigdy nie widziałaś faceta bez koszulki? - Zaśmiał się cicho wyciągając spod łóżka czarny kufer pełny przeróżnych ubrań. 

- Facet, a chłopczyk to co innego. Ty zaliczasz się do tej drugiej grupy - Odparła odwracając się po chwili w jego stronę, a na jej idealnej buzi pojawił się wredny uśmiech. 

- Jestem starszy... - Burknął w odpowiedzi Gryfon przekładając przez głowę czerwono-krwistą koszulkę. 

- Ale nie mądrzejszy - Mruknęła rozbawiona wstając mozolnie i podchodząc powoli do drewnianych drzwi. Dziewczyna otworzyła je szeroko, zaczesując blond włosy do tyłu - Radze się wam pośpieszyć, zaraz wychodzimy do Hogsmade, a przecież niedługo święta - dodała obojętnie wzruszając ramionami, po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła z pola widzenia Huncwotów za drewnianymi drzwiami od pokoju. 

Wśród chłopaków przez chwilę jeszcze trwała kompletna cisza, która James postanowił w końcu przerwać...

- Wybrałeś sobie szurniętą laskę, Łapo - Chłopak pokręcił delikatnie głową z niedowierzaniem, przez co młody Black starał się zabić okularnika wzrokiem...

☆☆☆

Game/Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz