Posiadłość

13 3 0
                                    

Ogromna posiadłość rodziny Simeone znajdowała się na 15 kilometrów od Nowego Jorku, otoczona lasem, z dala od ciekawskich oczu i innych domostw. Bramy wjazdowej strzegło kilku doskonale wyszkolonych i krótko ostrzyżonych osiłków, zawsze mających broń pod ręką. Miejsce było pilnowane przez kilka grup ochroniarzy - pracujących na zmianę, za ogromne pieniądze. Don Vincenzo nie skąpił na ich wynagrodzenie, wiedząc iż życie jego i jego rodziny - tak naprawdę jest w ich rękach. Zatrudniał więc tylko najlepszych ludzi. Byłych żołnierzy sił specjalnych, sportowców, w szczególności karateków do których miał słabość i których uwielbiał za ich olbrzymią zwinność i dynamikę, najemników z doświadczeniem wojennym i byłych żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Cała ta armia kosztowała fortunę, ale Don Vincenzo wiedział, iż na bezpieczeństwie nie wolno oszczędzać. Pod okiem tych ludzi, nawet mysz nie byłaby się w stanie prześlizgnąć na teren posiadłości.

Sama działka miała blisko 60 hektarów, na których to obszarze zdolna dłoń postawiła piękne fontanny z rzeźbami przedstawiającymi antycznych herosów, tryskające latem świeżą wodą, które lśniły wówczas w ciepłym słońcu, głośno pryskając na marmurowe kamienie z których były zbudowane. Po prawej stronie stał dumnie olbrzymi pomnik nagiego Herkulesa. Jego doskonale umięśnione ciało robiło na spoglądających nań - olbrzymie wrażenie. Kunsztowna rzeźba była prezentem dla Don Vincenzo od jednego z najbardziej utalentowanych rzeźbiarzy na świecie, któremu to pomógł on osiągnąć sukces na międzynarodowych salonach sztuki. Po lewej stronie stał Neptun, z trójzębem uniesionym w górę, dumnie spoglądający na przybyłych, z pięścią położoną na żebrach. Jego autorem był tenże sam rzeźbiarz - czyli Roderick Wallkill, obecnie jeden z najsłynniejszych rzeźbiarzy świata, zarabiający miliony na swoich dziełach.

W oddali, już niedaleko posiadłości majaczył ogromny, czysty, kryty basen, zaś za nim - rozpościerał się prywatny las rodziny. Rosły tam rozmaite, sprowadzane przez Dona, gatunki drzew z całego świata. 

- Don zaprasza - rzekł potężny, dwumetrowy ochroniarz, otwierając drzwi i wskazując gestem dłoni wnętrze. Mike i Joey postąpili kroku, ale dwumetrowy zatrzymał ich dotykając delikatnie klatki Joeya - Wybacz kolego, tylko Mike. Poczekaj na zewnątrz - skinął głową na stojące przed drzwiami fotele. Joey spojrzał na Mike'a, a ten skinął głową. Joey prychnął, siadając na fotelu i zakładając nogę na nogę, zaś Mike wszedł do środka.

W pokoju na eleganckim łożu, zupełnie nieelegancko leżał chory Don w szlafroku. Tuż obok jego łóżka stała kroplówka z lekarstwem. Krople raz za razem spadały cichutko i bezdźwięcznie. Oczy Dona były przymknięte, wyglądał jakby drzemał, ale kiedy tylko Mike stanął obok, słabo otworzył je i cicho przemówił.

- Witaj Mike - z trudem uniósł dłoń w geście powitania.

- Dzień Dobry Don Vincenzo - Mike schwycił dłoń Dona delikatnie acz pewnie i lekko potrząsnął nią.

Tak teraz wyglądał człowiek, który niegdyś rządził całym Nowym Jorkiem, którego służby ścigały przez wiele lat, a który dzięki wrodzonemu sprytowi, niesamowitej inteligencji i znajomościom zawsze wymykał im się z sieci. Tak teraz wyglądał człowiek, który zgromadził miliony, jeżeli nie miliardy dolarów majątku, na oszustwach, zabójstwach, haraczach, narkotykach i na legalnych biznesach również. Don Vincenzo leżąc na łożu śmierci w niczym nie przypominał tego samego, prężnego i potężnego gangstera, którego obawiał się cały przestępczy, i nie tylko, świat Nowego Jorku i większości Ameryki.

- Usiądź - wskazał mu wzrokiem fotel - Wierzysz w Boga Mike? - Don spojrzał w okno stojące obok jego łóżka.

- Nie, Don Vincenzo, nie wierzę - pokręcił głową Mike.

- Yhm - pokiwał głową Don wciąż patrząc w okno - A w cokolwiek wierzysz Mike?

- Nie, Don Vincenzo, w nic nie wierze - zaprzeczył Mike.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 29, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zdrajca.Where stories live. Discover now