Ucieczka

16 3 0
                                    


Tymczasem w pokoju numer 7, oddalonym o kilkanaście metrów od recepcji zabawa trwała w najlepsze. Marco był bardzo sympatycznym i wesołym facetem, bawił toteż dziewczyny niezmiernie i co chwila wybuchały one śmiechem, acz niezbyt głośnym. Nie bały się. Nie czuły się w żaden sposób zagrożone.

- Marco - rzuciła rudowłosa prostytutka, Dorothy - siedzimy tu już tyle godzin, a ja ciągle nie wiem i bardzo mnie to ciekawi...

- Co takiego - uśmiechnął się i spojrzał na nią z zainteresowaniem.

- Ile masz lat? - zapytała i uśmiechnęła się słodko.

- Pewnie mógłbym być Twoim ojcem - zakpił, ale sympatycznie, uśmiechając się półgębkiem.

- Ile? Proszę, powiedz - nie dawała za wygraną.

- A na ile lat wyglądam? - rzucił przeciągle, wygłupiając się i strojąc miny.

- Naprawdę nie wiem - spojrzała na koleżankę, blondwłosą piękność - Samanthę.

Samantha spojrzała na niego kolejny już raz dzisiejszego wieczora. Tak naprawdę to właściwie nie spuszczała z niego wzroku. Szalenie jej się podobał ten wysoki, wysportowany Włoch, z włosami zaczesanymi i gładko leżącymi, na starą modłę, do tyłu, Jego wzrok był niezwykle bystry, oczy zaś...zakochała się w ich jasnoniebieskim kolorze. Mimo iż miała zaledwie szesnaście lat, o czym Marco nie wiedział, ale zapewne się domyślał, uważała, albo inaczej - miała takie wrażenie, iż ten facet mógłby być jej ideałem. Był absolutnie i bezapelacyjnie piękny, ze swoją urodą mógłby zrobić karierę w Hollywood, grając amantów w średnim wieku. Lecz on wybrał inną karierę, także bardzo dochodową, o czym jednak nie miały pojęcia.

- 48 - rzuciła w końcu ironicznie - może masz mniej, ale staro wyglądasz - dodała i zaczęły się śmiać.

- Mój Boże - zdziwił się - prawie zgadłaś - pokręcił głową z niedowierzaniem, a dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.

- Naprawdę jesteś tak stary? - zaniemówiła lekko skonsterowana.

- Serio? - zapytała ze zdziwieniem z kolei Dorothy.

- Nie - odparł - mężczyzn się o wiek nie pyta - puścił im oko - A wy ile macie lat?

- 22 - skłamała Samantha - ona ma 23 - pokazała na Dorothy, a ta skinęła głową. W rzeczywistości obie miały szesnaście lat.

- Mama wam nie mówiła, że to nieładnie kłamać?

- Nieee - rzuciła przeciągle Dorothy - moja mama w ogóle niewiele mówi.

- To tak jak ja - wtrąciła Samantha - wolę działać - rzekła i podeszła do Włocha siadając mu okrakiem na kolanach i rozpinając lekko swoją bluzkę. Jej kształtne, młode piersi wyłoniły się spod niej, a ona zaczęła delikatnie trzeć jego męskość swoim kroczem. Uśmiechnął się i spojrzał na zegarek - dochodziła trzecia nad ranem.

Samatha tymczasem spojrzała na Dorothy i seksownym ruchem dłoni zaprosiła ją do zabawy. Rudowłosej prostytutki nie trzeba było długo zachęcać i po chwili obie tańczyły przed nim, zrzucając ubrania i ukazując swe młode, jędrne ciała, w rytm muzyki, która cicho brzęczała z magnetofonu.

Minęła ledwie chwila zabawy, a dziewczyny były jeszcze wciąż wpół ubrane, gdy coś dziwnego za oknem przykuło jego uwagę. Pośród ciemności nocy, wśród zamieci jakimś cudem dostrzegł przemykający pomiędzy drzewami słabiutki blask światła. Sam nigdy nie wymykał się o tej porze ze swojej kanciapy. A i on musiałby być chyba szaleńcem, aby pośród takiej burzy wychodzić w las — nie wróciłby żywy. Zerwał się z fotela i podbiegł do okna.

Zdrajca.Where stories live. Discover now