Rozdział 36

4K 257 92
                                    


Stałem na środku parkietu, patrząc się na Dylana. Demon wpatrywał się we mnie. Wiedziałem, jak się to skończy, ale spróbuje dać z siebie wszystko. Czekaliśmy na znak od Zack'a, by zacząć sparing. Serce strasznie szybko mi bije, wszytko przez ten stres, jestem świadomy tego, że chłopak mi nie odpuści, jak reszta to zrobiła. Spokojną ciszę przerwał głos szarookiego.

- Możecie zacząć.

Jedna chwila i poczułem złapanie za rękę, znalazłem się w ciągu sekundy twarzą na ziemi przygwożdżony przez chłopaka. Dłonią przytrzymywał mój kark, nachylił się nad moją głową i prawie niesłyszalnie powiedział ,,żałosne...". W tym momencie nie myśląc, nawet z całej siły odrzuciłem Dylana z siebie. Czarno włosy stanął na nogach, spojrzał na mnie z kpiną.

- Dawaj, postaraj się bardziej - prychnął z pogardą, we mnie się aż gotowało.

Rzuciłem się na niego. Zamachnąłem się, by uderzyć go w twarz z pięści, demon mi przeszkodził, złapał mnie za rękę z głupim uśmieszkiem na twarzy. Podniosłem nogę, uderzając, go w głowę ze stopy. Puścił mój nadgarstek i cofnął się do tyłu. Podbiegł do mnie od tyłu i obwinął ręce wokół mojej szyi, złapałem go za barki i przerzuciłem przez siebie. Nie wyszło po mojej, chłopak pociągnął mnie za sobą i również wylądowałem na ziemi. Nie zdążyłem się podnieść, demon kleknął na mojej klatce piersiowej i uderzył w twarz trzy razy. W sekundzie po kolejnym uderzeniu obwinąłem nogi wokół jego bioder i z całej siły przeciągnąłem w prawo, by to on teraz leżał. Teraz ja zacząłem go bić po twarzy. Widziałem już krew swoją i jego na ziemi.

Taki rodzaj walki trwał jeszcze przez jeszcze długi czas, razem byliśmy posiniaczeni i we krwi. Stoimy przed sobą, dysząc ze zmęczenia i patrząc sobie prosto w oczy, próbując się tak naprawdę pozabijać. Nie wiem, ile to trwało, nikt nas nie powstrzymywał, demon dawał z siebie wszystko?

Dylan podbiegł do mnie, ja najszybciej mogłem, uderzyłem go z nogi w twarz. Przekręcił głowę na bok, plując krwią. Widząc to, przystopowałem z ruchami, podszedłem do niego powoli by się spytać, czy wszystko okey, ale...

- DYLAN!! - słyszałem krzyk innych zza mną, obejrzałem się za siebie, by ich zobaczyć.

- A ty co sobie myślisz ?! - wróciłem wzrokiem na przeciwnika, on... on... przemienił się w demona - nie odwracaj wzroku od przeciwnika, ha - złapał mnie za szyję i podniósł do góry. Przestraszony patrzałem się w oczy demona, czerwone oczy jak krew, pełne nienawiści... to nie ta sama osoba.

- Dylan przestań! Puść go w tym momencie! - Zack krzyczał, podbiegając już na tyle blisko, bym mógł go zobaczyć pół okiem.

Przyjrzałem się chłopakowi, czarne przekręcone rogi, czerwone oczy, zza pleców wystający tego samego koloru co rogi ogon z ostrym końcem, czułem ostre paznokcie wbijające mi się w szyje. On zaciskał uścisk na moim gardle, złapałem się jego nadgarstków.

- Mam go puścić? - zaśmiał się do nich nie odwracając wzroku ode mnie - dokończymy to, co zaczęliśmy i wam go oddam.

- To rozkaz masz go puścić! - wszyscy stali w bezpiecznej odległości od nas, czarno włosy wypuścił zrezygnowany powietrze, ostatnie co zrobił, to przybliżył mnie do siebie i szepnął do ucha.

- Następnym razem nikt mi nie przeszkodzi -poluźnił uścisk na mojej szyi, a ja upadłem na kolana. Dylan odszedł bez słowa w swoim własnym kierunku.

Podbiegli do mnie przyjaciele, spojrzałem tylko na Zack'a i straciłem przytomność...

Dylan :

 Dylan  :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Należysz do mnie! (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz