Rozdział 25

4.9K 312 116
                                    

.


Właśnie czekam na moich przyjaciół przy sali treningowej, mieli sączyć za kilka minut. Siedziałem na czarnej kanapie, która była na przeciwko drzwi z których oni mieli wyjść. Wyciągnąłem ręce do góry, przeciągając się, westchnąłem przeciągliwe.

- Gdzie oni są? - wymamrotałem pod nosem. Teraz się tak zastanawiam, co będzie jak przemienię się w demona, jak moi przyjaciele, czy będzie tak samo co się z nami stanie? Te pytania krążyły w mojej głowie, aż nie poczułem ręki na swoim ramieniu.

- Co ty tu robisz? - spojrzałem się na postać nad mną, był to Dylan, i oczywiście miał na sobie swoje czarne kocie uszka i obróżkę, nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego wyglądu, ale nie powiem wyróżnia się w nim, ale mu to pasuje, wygląda zajebiście, niby kocie uszy, ale mu dodają takiej hmmm męskości, tak męskości, nie wiem jak to opisać po prostu tak sądzę.

- Czekam na przyjaciół. - uśmiechnąłem się lekko do chłopaka, co lekko odwzajemnił, ale od razu jego mina spoważniała.

- Do rzeczy... Zack kazał mi tobie przekazać, że jutro masz do niego pilnie przyjść, jest to na prawdę ważne - przytaknąłem głową i lekko się zestresowałem, o co może chodzić? Zrobiłem coś źle? Stało się coś poważnego? W mojej głowie krążyło mnóstwo myśli, Dylan chyba to zauważył i swoją dłoń położył na mojej głowie i poczochrał moje blond włosy - nie martw się, nie będziesz tam sam - uśmiechnął się szeroko, o boże, ale on ma przeuroczy uśmiech.

- Aaa czekaj, czekaj jak to że nie będę tam sam?

- Będę tam ja i Leftan... - zrobił chwilę przerwy - przy nas on.... on na pewno będzie spokojny... -jego mimika twarzy próbowała zostawić na twarzy szczery uśmiech, ale nie wychodziło.

- Teraz to mnie zestresowałeś! Jak to przy was? - Tera mam mętlik, co tu się dzieje, co się dzieje ze mną?

- Od rana zachowuję się agresywnie i chyba wiem dla czego - złapał się ręką za głowę spoglądając na mnie, widział że nie wiem o co chodzi i chcę by mi powiedział, na to westchnął - o ciebie, głupku!

- Co? - otwarłem szerzej oczy, dlaczego z mojego powodu? Zrobiłem coś nie tak? Lub powiedziałem? - Na prawdę nic nie rozumiem - przycisnąłem ręce do twarzy.

- Pogadamy, później - gdy to mówił za nim usłyszałem otwierające się drzwi od sali, skończyli trening. Mike, Alex i Dasti zaczęli iść w naszą stronę, zatrzymali się obok nas, a Dylan dokończył - pamiętaj i się niczym nie przejmuj, miłej zabawy wieczorem - mówiąc to odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi, ale skąd on niby wie o naszczysz dzisiejszych planach. Wstałem z kanapy i krzyknąłem do niego.

- Zaraz skąd ty... - nie dokończyłem.

- Mam swoje źródła - zaśmiał się machając ręką i ja i moi przyjaciele byliśmy zdezorientowani, ale i tak zaczęliśmy się głupio śmiać.

*

Stoimy właśnie przed drzwiami i mój genialny przyjaciel szukał kluczy do drzwi.

- Debilu gdzie ty do cholery masz te zasrane kluczę?! - podenerwowany Mike to wkurwiający Mike. Ja i Alex tylko się śmialiśmy ze nieporadności Dylana, który zawzięcie szukał tych kluczy w torbie, którą miał na ramieniu.

- Nie drzyj się tak, przecież szukam!

- To źle szukasz, daj mi tą torbę! - złapał za torbę i ją mocno pociągnął na co Dasti się pochylił, w tym momencie podbiegłem do chłopaka i szybkim ruchem złapałem ręką za kieszeń na tyłku wyciągając kluczę.

- Co ty? Geniuszu! - krzyknął i mnie przytulił podnosząc, zabierając mi przy tym klucz rzucając Alex, która od razu podbiegła do drzwi otwierając je, a Mike szybko wślizgnął się do pomieszczenia a reszta za nim. Co tu się kurwa dzieje?

- Co wy robicie? - zapytałem się oczekując odpowiedzi, której oczywiście nie otrzymałem. 

Dasti podszedł do łóżka posadził mnie tam, podbiegła do nas Alex z jakimś materiałem i zawiązała mi oczy, po czym czułem ugięcie się na łóżku, była chwila ciszy i nic się nie działo, a nagle poczułem że ktoś wiąże mi ręce sznurem. Nie opierałem się, sam nie wiem dlaczego byłem bardzo rozkojarzony i nie wiedziałem co się dokładnie dzieje. Była straszna cisza, irytująca cisza, ci debile chcą coś zrobić, ale nie mam pojęcia co.

- Dobra to nie jest śmieszne, odwiążcie mnie - powiedziałem już lekko zirytowany. - słyszycie?! - syknąłem. A oni nic do czasu kiedy nie rzuciłem się na łóżko turlając się na prawo i lewo, sam nie wiem dlaczego, ale zadziałało bo oni zaczęli się śmiać. Ha.

- Dobra odwiążcie go - Alex powiedziała powstrzymując śmiech, odwiązując mi oczy.

- Dzięki - fuknąłem. I dziewczyna chciała już mi odwiązać ręce, ale ,, ktoś ,, jej przeszkodził.

- Czekaj, czekaj! Mam pomysł - spojrzałem się na Mike'go, a on się tylko uśmiechał, o nie, nie, nie, nie, nie, N I E ! Wiem co on chce zrobić! I to jest złe!

Należysz do mnie! (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz