Po wydarzeniach z zeszłego tygodnia zamknąłem się w swoich czterech ścianach. Zamknąłem się też w sobie, zastanawiając się, co dalej zrobić w związku z zakładem. Po głowie krążyły mi myśli, żeby po prostu się przyznać i mieć to za sobą, ułożyć to jakoś ze Scar. Z drugiej strony bałem się, co powie na mój temat Scarlett, kiedy dowie się o moim początkowych motywach. Bałem się odrzucenia z jej strony, bałem się wyrzucenia z grupy przez moich znajomych. Przez głupi zakład mogłem stracić wszystko. Moje rozważania pozbawione były jednak sensu. Za każdym razem trafiałem z powrotem do punktu wyjścia. Dokończyć zakład i pocieszyć się marną nagrodą pocieszenia. Albo zawalczyć o brunetkę o oczach pełnych gwiazd. Tylko jak to zrobić?
Podniosłem się z łóżka z wielkim bólem. Założyłem na siebie bluzę i postanowiłem wyjść na zewnątrz, pobiegać. Robiłem to rzadko, ale zawsze pomagało mi się skoncentrować. Świeże powietrze dobrze wpłynie na moje myślenie. Otworzyłem drzwi na oścież, zbiegając na dół po schodach. Minąłem szybko moją rodzicielkę, która zdejmowała buty na korytarzu.
- Widziałam Anastasię – powiedziała zmartwionym tonem, opierając troskliwie dłoń na moim ramieniu.
Wysiliłem się na uśmiech, poprawiając włosy.
- Wszystko w porządku mamo – odpowiadam wymijająco. – Sprawy się trochę... skomplikowały.
- Chodzi o dziewczynę prawda? – zapytała, blokując mi wyjście na zewnątrz.
Wypuściłem głośno powietrze z ust, opierając się o ścianę. Kiwnąłem powoli twierdząco głową, spuszczając wzrok.
– Będzie dobrze Bradley. Jeżeli jej zależy na tobie, a tobie na niej, to pokonacie wszystkie problemy.
- Dzięki mamo – powiedziałem, całując ją w policzek.
Obdarowując mnie ostatnim, zatroskanym spojrzeniem, odsuwa się i przepuszcza mnie w drzwiach. Wyszedłem na zewnątrz, zakładając słuchawki na uszy. Zacząłem biec truchtem wsłuchując się w słowa piosenki. Zerknąłem na ekran telefonu. Prawie trzydzieści nieprzeczytanych wiadomości od Scarlett. Odważyłem się na nie spojrzeć. Uśmiechnąłem się smutno pod nosem, widząc zdjęcia z naszej wycieczki. Wysłała mi także obiecane zdjęcie, które ja jej zrobiłem... Muszę przyznać, wyszło cudownie, prawdopodobnie dzięki modelce.
Przebiegłem jeszcze kilka metrów, zatrzymując się obok domu mojej najlepszej przyjaciółki. Przełknąłem głośno ślinę, kierując się w stronę posesji. Zatrzymałem się przy drzwiach, wahając się czy zadzwonić. Byłem pewny że nie ma jej w domu. Był piątek wieczór, Ana na pewno siedzi w szkole i przygotowuje wszystko na sobotnią imprezę. W końcu odważyłem się na jakiś ruch i w moich uszach rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Po chwili przede mną stanęła brunetka ze skrzyżowanymi rękoma.
- Kogo moje oczy widzą – grzmi pod nosem, przechodząc z nogi na nogę.
Uśmiecham się nerwowo, mierzwiąc włosy. Między nami zapada cisza, zaczynam bawić się słuchawkami, czując piekący wzrok przyjaciółki.
- Przepraszam, musiałem przemyśleć parę spraw – szepnąłem, patrząc na swoje buty.
Dziewczyna zabrała szybko płaszcz z wieszaka i zamknęła za sobą drzwi. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła za tyły domu. Zawsze tam chodziliśmy jeżeli któreś z nas miało jakiś dylemat. Przez parę minut nie odzywaliśmy się do siebie. Czekałem aż usłyszę wylewające się na moją osobę pomyje, jednak ona usiadła bez żadnego słowa na huśtawce.
- Bradley, musisz się wziąć w garść – mówi po tak długiej ciszy, spoglądając w moje oczy. Przełykam głośno ślinę, siadając na trawie. Kręcę niezauważalnie głową, czując jak wszystkie narządy się we mnie ściskają. – Musisz powiedzieć jej prawdę albo będzie tylko gorzej – powiedziała, delikatnie się kołysząc. Odchylam głowę do tyłu, wypuszczając wstrzymywane powietrze z płuc.
- Nie mogę Anastasia – rzekłem, obserwując gwiazdy na niebie. Słyszę ciche westchnięcie i widzę jak dziewczyna siada obok mnie.
- Możesz, tylko się boisz – mówi prawdę, opierając się o moje ramię. – Bradley, widzę co się dzieje, nie jestem ślepa.
- Naprawdę? A te okulary do czytania? – próbuję rozluźnić trochę atmosferę, brunetka delikatnie uderza mnie w ramie. – Nie mogę jej powiedzieć, nie chce jej stracić!– powtarzam, wbijając wzrok w swoje dłonie.
- Właśnie że możesz! – denerwuje się, przeszywając mnie wzrokiem. – Zapłacisz za kłamstwa Brad, ale nie stracisz tej dziewczyny! – krzyczy, krzyżując dłonie na piersi. Przewracam oczami, zaciskając wargę.
- Nie chcę nic mówić Ana! Jeśli powiem choć słowo o zakładzie ona mnie znienawidzi! – odpowiadam przez ściśnięte zęby, zaciskając dłonie w pięści. – Chyba, że...– ucinam, uśmiechając się.
- O nie, znam ten uśmiech – mówi z rezygnacją w głosie.
- O niczym jej nie powiem... – pozostaje twardo przy swoim przekonaniu, jednak brunetce to się nie podoba. Podnosi się szybko z ziemi, przerywając mi, ciągnąc mnie za rękaw bluzy.
- To zły pomysł – warczy, odwracając się na ścieżkę prowadzącą do jej domu.
- ...Ani nie wygram zakładu – powiedziałem głośno. Dziewczyna zatrzymała się. Odwróciła w moją stronę, patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Bradley...? – mówi, zagryzając wargę.
- Ana, będę ją chronił – oznajmiam. – Nie powiem jej ani słowa, ale nie skrzywdzę tej dziewczyny. Przyjmę karę w tajemnicy przed nią. To jest dobry pomysł – uśmiecham się, czując ulgę na sercu.
- Co jej powiesz jak będzie chciała to zrobić nim zakład dobiegnie końca? – pyta, poprawiając włosy.
- Będę mówił, że nie jestem gotowy – wzruszam ramionami, wymijając dziewczynę. – Dotrwam do końca zakładu, przeboleje przegraną i wszystko wróci do normy.
- A co jeżeli Scar się dowie? – zadaje kolejne pytanie, zatrzymując mnie.
- Zadbam o to by się nie dowiedziała- odpowiadam, chociaż mnie męczyły podobne obawy.
- Popłyniesz w tych kłamstwach Bradley. Później będziesz żałował tego wszystkiego
- Zaufaj mi. Dam radę.
- Nie Brad. Jeżeli ją naprawdę kochasz to powiedz jej prawdę, zanim będzie za późno, żeby cokolwiek cofnąć. – radzi mi tonem proroka.
- Wtedy przyznam ci racje
- Nie myślisz racjonalnie Bradley- mówi, machając w moją stronę zaciśniętą pięścią. Co jak co, Ana potrafi uderzyć, znam ją od dzieciństwa.
- Dzięki za rozmowę Anastasia. Jesteś najlepsza- szepcze na zakończenie rozmowy.
Muszę dać radę, nie mogę sobie pozwolić na błąd. Cena jest zbyt wysoka. Za bardzo cię kocham Scarlett.
![](https://img.wattpad.com/cover/160080577-288-k240552.jpg)
CZYTASZ
Time is not on our side |BS|
FanficCzy byłbyś gotów popełnić przestępstwo, by mieć szansę rozmowy ze swoją ukochaną? Bradley był pewny że musi to zrobić. Czy ryzyko przyniesie ukojenie?