3

22 3 2
                                    

Przebudziłam się o 6.25, idealnie przed budzikiem. Po śniadaniu postanowiłam się wykąpać i później umyć zęby. Gdy nastawiłam wodę na letnią od razu wskoczyłam pod prysznic. Nalałam na rękę żel o zapachu truskawki i mydliłam ciało. Po szybkim prysznicu, który trwał 10 minut, wzięłam się za mycie zębów. Gdy skończyłam poszłam wybrać ciuchy. Postanowiłam, że dzisiaj nie będę się malować i pójdę w luźniejszym stroju niż zwykle. Wyciągnęłam z szafy spodnie w szachownice i czarną bluzę z białym napisem po lewej stronie, a włosy zostawiłam naturalnie lekko pofalowane. Do przyjazdu busa miałam jeszcze 10 minut, więc spokojnie wyszłam z domu idąc wolnym krokiem. Po dotarciu na przystanek podłączyłam do telefonu słuchawki, żeby się zrelaksować. Puściłam moją ulubioną piosenkę i cicho nuciłam. Okazało się, że jednak nie nuciłam tak cicho jak mi się wydawało, bo po chwili osoby będące na przystanku na mnie patrzyli i lekko się uśmiechali. Nawet dziewczynka, która siedziała obok zaczęła prosić mnie żebym śpiewała więcej, bo super mi to wychodzi. Zrobiło mi się strasznie miło, bo zawsze uważałam, że nie mam talentu do śpiewu, w sumie dalej tak uważam. Przyjechał bus, do którego wsiadłam z uśmiechem na twarzy.

Po dojechaniu do szkoły poczułam czyjąś rękę na biodrze, którą od razu zepchnęłam z siebie. Popatrzyłam na osobę, do której należała ręka i okazało się, że to Lucas.

-Nie potrafisz trzymać rąk przy sobie? - zapytałam poddenerwowana.

-Kusisz nawet bez makijażu, mała.

-Przymknij się frajerze.

-Zaśpiewasz mi kiedyś?

-Nie! Skąd ten pomysł?!

-Widziałem filmik, gdzie śpiewasz, muszę przyznać, że Ci to wychodzi.

-Jaki filmik?

Okej, to było dziwne. Po chwili pokazał mi filmik z przystanku, widocznie ktoś mnie nagrał, gdy śpiewałam.

-Skąd to masz? - zapytałam zszokowana.

-Ktoś wrzucił do neta.

Chciałam się odezwać, ale zadzwonił dzwonek. Nie chciałam się spóźnić na pierwszą lekcję, bo miałam polski. Biegiem udałam się do klasy. Gdy przekroczyłam próg klasy wszyscy klaskali, nie wiedziałam o co im chodzi, dopóki nie usłyszałam samej siebie z któregoś telefonu. Od razu zrobiłam się czerwona i usiadłam w ławce, która była wolna. Po chwili dołączyła do mnie Mad.

-Stara, jak Ty ładnie śpiewasz!

-Nie przesadzaj, śpiewam jak każdy człowiek.

-Dziewczyny, porozmawiacie na przerwie, mamy lekcje! Maggie, zostaniesz chwilę na przerwie.

Co ona mogła ode mnie chcieć? Nic nie zrobiłam.

Lekcja trwała strasznie długo, a ja ciągle się zastanawiałam o czym wychowawczyni chce ze mną porozmawiać. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek umówiłam się z Mad koło szafek. Podeszłam do biurka nauczycielki, a ta z uśmiechem na twarzy pogratulowała mi głosu i zapytała czy nie chciałabym zaśpiewać na uroczystości, która odbędzie się za dwa tygodnie. Z przyjemnością się zgodziłam. Reszta lekcji była strasznie nudna. Na szczęście dzisiaj kończyłam wcześniej, ale musiałam czekać na busa dwie godziny. Udałam się na przystanek i patrzyłam przed siebie. Nagle zatrzymał się samochód, który okazał się własnością Lucasa.

-Podwieźć Cię?

-Nie, dzięki.

-Nie będziesz przecież tu sama czekać przez te dwie godziny. Wsiadaj.

-Poczekam, nie mam nic lepszego do roboty.

-Nie gadaj tylko wsiadaj albo sam Cie wsadze.

-Jedź i nie zawracaj sobie głowy, okej?

Powoli działał mi na nerwy.

Wysiadł z auta, a ja postanowiłam, że nie dam mu się tak łatwo i zaczęłam uciekać. Po chwili bardzo tego żałowałam, bo  przewróciłam się i zdarłam kolana.

-Auć. - syknęłam sama do siebie.

-Nic Ci nie jest sieroto? Przecież nic Ci nie chce zrobić. Chce pokazać, że nie jestem taki zły jak w Twoich oczach.

-Teraz to chyba nie mam wyjścia.

Uśmiechnął się. Ma cudowny uśmiech, te dołeczki… Stop, o czym Ty myślisz?!

Próbowałam wstać, ale na marne.

-Chodź, pomogę Ci.

Podał mi rękę, a ja za nią chwyciłam.

-Dzięki.

-Nie ma sprawy.

Po wskazaniu mu gdzie mieszkam jechaliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy na miejsce jeszcze raz mu podziękowałam i pożegnałam zwykłym  “cześć”. Po przekroczeniu progu domu zobaczyłam jakiegoś faceta, który przytula moją mamę.

-Yyy, mamo? Kto to jest?

-O córciu, dobrze, że już jesteś. To jest Luke, tak wyszło, że spotykamy się od dłuższego czasu, nie miałam pojęcia jak Ci powiedzieć. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. - uśmiechnęła się.

-Cześć! Jestem Luke Hemingway, myślę że się dogadamy.

Dam mu szansę, niech stracę. Powiedziałam im, że idę do siebie odpocząć po ciężkim dniu. Przemyłam kolana wodą utlenioną i owinęłam bandażem. Było po 18, a ja już miałam ochotę iść spać.

Zrobiłam sobie mały seans filmowy, po czym poszłam się umyć i położyłam spać.

________________________________
Postaram się żeby rozdziały miały właśnie ponad 700 słów żeby wam się lepiej czytało x

From bitch a Angel  | PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz