☯1☯

363 25 15
                                    

Michael

- Mike! Wstawaj, w tym momencie!

Otworzyłem leniwie oczy po czym spojrzałam na zdenerwowaną twarz swojej matki. 
Czarne, falowane włosy sięgały jej trochę za ramiona, a lekko przysłonięte grzywką, błękitne oczy, ukazywały jej złość.

- Nie będziesz mój drogi spał do południa! Wyszedłbyś na przykład na spacer.. Albo spotkałbyś się z kolegami! - powiedziała uniesionym głosem, który wskazywał, że kobieta nie przyjmuje sprzeciwów..

- Dobra, wstaję. Szczęśliwa? - powiedziałem zaspany, wstając na nogi przy czym lekko się kołysząc.

- Bardzo. Masz 10 minut na ogarnięcie się i chodź na dół na śniadanie - powiedziała a na jej twarzy zagościł triumfalny uśmiech.. 

Były wakacje a ja biedny nie mogę spać do 15-tej.. Spojrzałem na zegarek. 9:19... Świetnie..

Aaron jest na rodzinnym wyjeździe.. Josh'a też nie ma.. Więc z kim mam się spotkać? Z Brunem się pokłóciłem a przepraszać nie zamierzam bo to on zaczął..

Podszedłem do szafy aby wziąć ubrania i bieliznę po czym wyszedłem z pokoju i skierowałem się do łazienki. Po lewej stronie od drzwi była lustrzana ściana, na wprost była wanna nad którą były półki z różnymi szamponami, olejkami do ciała oraz płynami do mycia.
Po prawo od drzwi w rogu stała kabina prysznicowa a obok niej umywalka, obok której stała toaleta.

Gdy wszedłem do środka (jezu xD to źle brzmi xD dop.aut.) to niemalże od razu wskoczyłem pod prysznic, wcześniej zostawiając ubranie na półce.

Po wręcz lodowatym prysznicu, czułem się kompletnie w pełni na siłach. Wyszedłem z kabiny i się wytarłem. Zawiązałem sobie ręcznik wokół bioder i podszedłem do lustrzanej szafy. 
Brązowe, wilgotne od wody włosy wpadały mi do błękitnych oczu.

Krople wody z włosów spadały mi na ramiona a z ramion zlatywały na mój brzuch na którym był lekki zarys kaloryfera.. Przetarłem swoją szopę i zacząłem się ubierać. Czarny, przylegający podkoszulek, błękitna bluza z kapturem, jeansy z dziurami i czarne skarpetki.. 

Po wysuszeniu włosów poczułem się jak owca.. Stały się one puchowe, miękkie i takie puchowe.. Nawet nie chciało mi się układać także zostawiłem roztrzepane. 

Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na dół do kuchni. 

- Boże.. Dziecko.. - usłyszałem matkę od razu po przejściu przez próg - Ciebie to chyba huragan napadł!

- To się nazywa artystyczny nieład - powiedziałem sarkastycznie i usiadłem przy stole.

- Wyglądasz jakby cię napadli.. Jak będziesz WYCHODZIĆ to żeby pani Zofia nie dostała zawału! - matka dała duży nacisk na słowo ,,wychodzić".. Czyli, że jeśli nie będzie mi się chciało nigdzie iść to ta mnie po prostu wyrzuci z domu.

Minęła zaledwie minuta a przede mną postawione zostały naleśniki z owocami i bitą śmietaną.

- A właśnie.. Miałeś tu być już od 20 minut. 

- Nie moja wina, że suszenie włosów mi idzie wolno.

- Twoja. Bo wolno to robisz.

- ..

Zamilkłem i zacząłem jeść śniadanie przy okazji popijając je herbatą.

***

Skończyłem jedzenie 7 minut później. Gdy spojrzałem na zegar nad wejściem do kuchni, zauważyłem że jest już 9:57.. Rodzicielka siedzące przede mną zamknęła laptopa i spojrzała na mnie wyczekująco.

- Wyganiasz mnie? - spytałem wprost.

- Ja chcę abyś spędził czas na świeżym powietrzu. Ale jak tak bardzo chcesz to możesz wyjąć wszystko ze zmywarki i pomyć - powiedziała chytrze na co ja wywróciłem oczami. 

Wstałem i włożyłem talerz wraz ze sztućcami do zmywarki i podszedłem do matki.

- Cześć, mamo - powiedziałem i pocałowałem kobietę w policzek.

- Pa, synku - powiedziała otwierając na nowo laptopa i dalej coś w nim pisząc.

Powolnie wszedłem na górę do swojego pokoju po błękitno-czarne słuchawki oraz telefon i już byłem gotowy. Zszedłem ze schodów i założyłem czarne adidasy po czym wyszedłem o punkt 10-tej.

Zacząłem się kierować w stronę lasu znajdującego się niedaleko domu. Po drodze spotkałem kilka kumpli ze szkoły oraz te lafiryndy, których nie cierpię.. Gdy doszedłem (xD dop.aut.) do pierwszych drzew wielkiego lasu, założyłem słuchawki i puściłem sobie muzykę. Szedłem na wprost siebie tam gdzie mnie nogi prowadziły.

W końcu po jakimś czasie zauważyłem początek jakichś torów, więc ruszyłem wzdłuż nich. Szedłem już dobre 2 godziny gdy nagle zauważyłem jakieś.. miasto? To nie mogło być centrum, ponieważ centrum było w drugą stronę..



***

A oto.. Kolejna książka w moim wykonaniu! :D Pozdrawiam @KiniatheKiller ♥ Mojego pomysłodawce do pewnego rozdziału z ,,He is Mine" ;) W ogóle to zapraszam do czytania! :D

@Yumi_Yamato pozdrawiam cię oraz dziękuję za podsunięcie mi typu dla nowej książki :3 ♥

W sumie to tyle ;D Do napisania ;D Jutro albo jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział do maratonu z ,,He is Mine" ♥



Ing Yang // YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz