𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟓

17 6 1
                                    

4.09.2017 (Amanda)

Drogi pamiętniku czy tam dzienniku,
Będę Cię nazywać drogim, choć wcale taki nie jesteś, bo kosztowałeś mnie niecałe dwa dolary. Ale nie piszą tu z powodu twojej ceny, a z powodu pewnych przypuszczeń.

Dzisiaj jak zwykle wyszłam z domu około siódmej czterdzieści i jak zwykle spotkałam Erica.

Erica znam praktycznie od dzieciństwa. Tacy z nas przyjaciele od piaskownicy. Jednak warto dodać, że nie jest on z Perth, lecz z Melbourne, czyli nie znamy się tak od samego urodzenia. Eric jest nawet miły, jednak zbyt często zachowuje się narcystycznie, by to dostrzec. W sumie nie można też poznać jego prawdziwej osobowości, ponieważ cały czas chce być modny, więc podąża za modą, a co za tym idzie, nie można poznać do końca jego stylu.

Ale wracając, to jak już do mnie dołączył to zaczęliśmy rozmawiać o nowych uczniach, którzy w tym roku dołączyli do naszej szkoły. I wśród nich jest niejaki Charles, dość wysoki chłopak, nawet ładna twarzyczka i rude włosy, tylko że to nie jest taki typowy rudy, tylko taki blady rudy.

Eric zaczął mówić o nim jakby z takim podekscytowaniem i rozmarzeniem, jednak podczas tej swojej paplaninki o nim, był w stanie się zawiesić i patrzeć tylko przed siebie, jakby o czymś myśląc.

Wydaje mi się, że ktoś tu ma nowego crasha. Jednak ustalmy coś, w takim wieku, jakim my jesteśmy, trudno będzie znaleźć Ericowi chłopaka, interesującego się chłopakami, w tym samym wieku.

Wystarczy, że cofniemy się o rok wstecz. Eric był na zabój zakochany w pewnym chłopaku z równoległej klasy. Nie mogę jednak opisać jego wyglądu, czy zdradzić jego imię, ponieważ obiecałam Ericowi, że nie będziemy o tym wspominać. I chociaż rzadko się zdarza by robiłam z kimś przysięgi, ponieważ na większość rzeczy mam wywalone, to ta sprawa wydawała mi się bardziej poważna niż inne. Wracając do tego ziomka i Erica, to on strasznie się chciał do niego zbliżyć i kiedy chciał z nim gdzieś wyjść ten go wyśmiał i kazał się odwalić. Eric strasznie się załamałam i razem z Edith i Olivią pocieszałyśmy go dniami i nocami, a właściwie  to głównie one. Jednak ku zadowoleniu Erica, ten ziomek przestał chodzić do naszej szkoły i przeprowadził się do innego miasta.

-A ty co o nim sądzisz? -takie pytanie zadał mi, kiedy szliśmy do szkoły.

Hmm...no nie wiem. Kompletnie nie znam Charlsa, a widziałam go może z trzy lub cztery raz, chodź teraz wydaje mi się, że będę go widywać częściej, ponieważ Eric, co minutę będzie mówił „O patrz, patrz. Idzie Charles".

-Jeszcze nie mam o nim żadnego zdania. -odpowiedziałam szczerze.

Szczerze to nie obchodzi mnie też  za bardzo ten Charls, ale mniejsza z tym. Jeżeli będzie trzeba to pobawię się w swatkę, ale na razie nie będę w to wnikać.

I czy działo się dziś coś jeszcze ciekawego? Wątpię. Życie ucznia nie należy do najciekawszych, chodź czasami bywa wręcz przeciwnie, ale głównie to spędzamy nasze już i tak smutne życie w szkole, by jeszcze bardziej się zdołować.

A bym zapomniała napisać. Za parę dni są urodziny Fiony i z dziewczynami szykujemy niespodziankę, ale o tym opowiem kiedy indziej, bo teraz goni mnie czas.

Dobranoc.

𝑪𝒛𝒆𝒌𝒐𝒍𝒂𝒅𝒐𝒘𝒆 𝑴𝒍𝒆𝒌𝒐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz