𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟕

21 4 1
                                    

7.09.2017 (Mary)

Ten budzik mnie kiedyś wykończy. Codziennie rano ten sam dźwięk, który tak bardzo zachodzi w głowę, że gdy słyszę go w ciągu dnia, to czuje się jakbym co dopiero wstała i była niewyspana.

Spojrzałam na telefon, żeby wyłączyć maszynę tortur ,a lá budzik, i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam napis „Niedziela" tuż pod datą.

Na początku się zdziwiłam, bo po co miałbym ustawiać budzik w niedziele, ale wtedy sobie przypomniałam. Fiona miała urodziny.

Przypominając sobie o tym fakcie, wstałam pół żywa z łóżka, o mało co nie potykając się o dywan.

Przecierając zmęczona oczy, udałam się do kuchni, bo gdzie indziej mogłabym się udać rano. Zastałam tam moją mamę, która jako iż jest rannym ptaszkiem, była już ubrana i pełna energii.

-Cześć mamo. -przywitałam się z nią, lekko ziewając. Cóż, może moja mama jest rannym ptaszkiem, ale ja jako jej córka chyba tego nie odziedziczyłam w genach.

-Cześć Mary. -również się przywitała, odkładając kubek ze zdjęciem Londynu. Mama zawsze piła z tego kubka, nigdy z innego. Może było to trochę dziwnie, ponieważ gdy dawano jej jakiś inny kubek na przykład biały z beżowym sercem na środku, ta od razu go odstawiła na bok. Ale ja wiedziałam dlaczego mama tak bardzo ubóstwiają ten kubek.

Jej miłość do Londynu jest bardzo mocna. Tam się urodziła, tam się wychowała i tam chodziła do szkoły. Kiedy spotkała mojego ojca i się w nim zakochała, stwierdziła, że wyjedzie do niego, czyli do Liverpoolu i tam też zamieszkali.

-Herbaty? -zapytała, kiedy zajmowałam swoje standardowe miejsce przy idealnie zastawionym stole.

-Mhm... -odpowiedziałam, po raz drugi już ziewając.

Oparłam głowę o stół i przymknęłam oczy. Nienawidzę wstawać wcześnie w weekendy.

Usłyszałam jak mama włączała czajnik, a woda w nim zaczęła się gotować.

-Dzisiaj są urodziny Fiony, prawda? -zapytała. Podniosłam głowę do góry, spoglądając na nią. Jak można być tak przytomnym o takiej godzinie? Lekko pokiwałam głową, po czym znowu umiejscowiłam ją pomiędzy rękoma na stole.- Mhm, to zapewne dlatego jesteś o tej godzinie na nogach. Szczerze mówiąc zdziwiłam się jak cię tu zobaczyłam. Ty i Fionn jesteście w stanie spać do dwunastej. -lekko się zaśmiała.

Czy jest coś złego w późnym wstawaniu? Przecież to ma wiele pozytywnych stron. Człowiek jest bardziej wyspany i zamiast przysypiać w ciągu dnia i cały czas ziewać, jest w stanie normalnie funkcjonować. Nie ma się ciemnych worów pod oczami, które swoją drogą nie są wtedy zaczerwienione.

-Proszę bardzo. -poczułam, jak kubek został położony przede mną na stole. Uniosłam wzrok do góry. Kubek z Kubusia Puchatka, jeden z ładniejszych w moim domu.- O Fionn!

Uniosłam wzrok jeszcze wyżej i ujrzałam mojego brata. Eh to tylko mój brat. Sto razy bardziej wolałbym oglądać kogoś innego, kto zaspany wchodziłby do kuchni i witał się ze mną słodko. Ale nie wszystko w życiu będzie szło po naszej myśli.

Biorąc pierwszy łyk herbaty, spojrzałam ponownie na mojego brata. Miał na sobie piżamę, która składa się z: długich, luźnych, szarych spodni i koszulki z długim rękawem, też trochę luźniej, w kolorze ciemnego zielonego. Znowu ten zielony. Czy to jest ulubiony kolor mojego brata? Albo może to przez nasze nazwisko? Znaczy ja rozumiem, niektórzy lubią swoje nazwisko, ale czy jak ma się na nazwisko Green, to trzeba całe życie chodzić w ciemno zielonych koszulkach i bluzach?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 10, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝑪𝒛𝒆𝒌𝒐𝒍𝒂𝒅𝒐𝒘𝒆 𝑴𝒍𝒆𝒌𝒐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz