3

3.7K 115 8
                                    

Po sześciu godzinach ciężkiej pracy, nareszcie nadszedł koniec mojej zmiany z czego bardzo się ucieszyłam. Nikt nie chciałby chyba, przez sześć godzin chodzić w kółko i ciągle coś podawać lub zapisywać z przyklejonym uśmiechem na twarzy. Nie zaprzątając sobie głowy niepotrzebnymi myślami ruszyłam w kierunku zaplecza.

- Agnes! – zatrzymałam się tuż przy drzwiach i spojrzałam w kierunku Carmen, zastanawiając się o co może chodzić.

- O co chodzi?

- Mogłabyś obsłużyć jeszcze tego klienta? – wskazała na jakiegoś chłopaka, który siedział w rogu kawiarni.

- Jasne, nie ma sprawy. – z lekkim westchnieniem zgarnęłam zza lady notes i ruszyłam w stronę chłopaka.

- Wielkie dzięki, do jutra! – powiedziała uśmiechnięta brunetka, gdy wychodziła z lokalu.

Ja jedynie zdążyłam jej posłać jedynie ciepły uśmiech i bez ociągania się stanęłam przy stoliku zajmowanym przez ostatniego klienta. Chłopak siedział zapatrzony w telefon, więc nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Typowe.

- Witamy w kawiarni Chocolate Coffe. Co zechciałby pan zamówić? – wymówiłam standardową regułkę, którą szczerze po dzisiejszym dniu już rzygałam. No ale cóż, czego się nie robi dla pracy prawda?

Na dźwięk mojego głosu, chłopak oderwał się na chwilę od telefonu i na mnie spojrzał. Zamrugałam kilka razy oczami, przez to co ujrzałam. Albo mi się zdawało, albo jego tęczówki miały przez moment złoty odcień. Jednak teraz miały zwyczajny piwny kolor. Cholera jasna, zaczynam mieć zwidy. To wszystko przez to, że pracuję od sześciu godzin bez przerwy.

- Poproszę zwykłą czarną kawę. – zapisałam jego zamówienie na kartce w notatniku.

- To wszystko? – chłopak jednak się nie odezwał, tylko skinął głową.

Kiedy się odwróciłam od stolika uśmiech z mojej twarzy natychmiast znikł i ruszyłam szybkim krokiem do kuchni. Przez cały ten czas czułam na plecach palące spojrzenie bruneta. Po zrobieniu kawy, zaniosłam ją na stolik i odebrałam należną kwotę od chłopaka. Za ladą włożyłam do kasy pieniądze i ruszyłam na zaplecze zdjąć ten fartuch i rozpuścić włosy. Po kilku minutach byłam gotowa do wyjścia, zgarnęłam jeszcze tylko swoje picie i wafle z szafki i mogłam iść. Po wyjściu z zaplecza zgarnęłam pustą filiżankę po kawie i odstawiłam ją do kuchni. Poinformowałam szefową, że wychodzę i skierowałam się do wyjścia.

W drodze powrotnej zdecydowałam się na to, że przejdę się leśną ścieżką, która i tak prowadzi do drogi, którą wracam do domu. Nie chciało mi się wracać miastem. Gdy byłam już w połowie drogi, nadal znajdowałam się w lesie. Wyjęłam swoje wafle z kieszeni kurtki i otworzyłam paczkę. Zdecydowanie po sześciu godzinach pracy doskwierał mi głód, jednak poczułam go dopiero teraz. Jedząc sobie wafle nuciłam cicho pod nosem nieznaną mi melodie, która od tak wpadła mi do głowy. Po zjedzeniu pięciu wafli resztę schowałam do kieszeni i napiłam się tymbarka, który po chwili też trafił do kieszeni.

♡♡♡

Słowa: 449

Opublikowanie: 12-03-2019 r.

AgnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz