18

2.4K 90 9
                                    

Minęło dziesięć minut od przyjścia wiadomości napisanej przez Thomasa. Zastanawiało mnie, o co mu może chodzić. Mam zamknąć drzwi od domu, ale czemu? Chciałam do niego napisać i spytać, dlaczego mam to zrobić jednak uznałam, że jest to bezsensu. W odpowiedzi zapewne bym dostała „Nie mogę powiedzieć." Albo „Dowiesz się kiedy indziej.". Naprawdę nie ma jak to liczyć na przyjaciela. Pomimo mojej niechęci posłuchałam się chłopaka i zamknęłam drzwi na klucz, a okna zasłoniłam zasłonkami. Robiło się już powoli ciemno na zewnątrz, słońce chowało się za drzewami. Ruszyłam do kuchni by napełnić miskę z jedzeniem dla rudzielca i przy okazji sobie zrobić jakąś przekąskę. Postanowiłam, że przygotuję sobie sałatkę owocową. W trakcie krojenia owoców, a w tym przypadku kiwi do moich uszu dotarł odgłos wycia wilka. Zatrzymałam rękę z nożem tuż przed kawałkiem zielonego owocu i wyjrzałam przez okno w kuchni. Było już ciemno, przez co słabo można było coś dojrzeć na zewnątrz. Eh, głupie zwierzęta się przebudziły i zaczęły wyć. Dokończyłam krojenie kiwi i wrzuciłam wszystko do miski z resztą owoców. Chwyciłam do ręki łyżkę i dokładnie wymieszałam ze sobą zawartość miski. Dodałabym do tego jeszcze bitej śmietany, ale nie chce mi się jej robić. Umyłam deskę po owocach, odstawiłam ją na suszarkę do naczyń. Już chciałam chwycić miskę z jedzeniem, gdy znowu usłyszałam coś dziwnego. Tylko, że tym razem nie było to wycie lecz drapanie. Drapanie w drzwi wejściowe. Historia lubi się powtarzać. Jeśli to kolejny kot to przysięgam, że przywalę mu szczotką już na wejściu. Nie prowadzę schroniska, by przygarniać wszystkie bezdomne zwierzęta. Przeszłam przez salon i stanęłam przed drzwiami. Chciałam przekręcić właśnie zamek, ale w moich myślach pojawiła się treść SMS napisanego przez Thomasa. „Zamknij wszystkie wejścia do domu i pod żadnym pozorem ich nie otwieraj." Przełknęłam cicho ślinę, zastanawiając się nad tym co zrobić. Może Thomas ma rację i powinnam odejść nie otwierając tych drzwi. Jestem pewna, że jest jakiś powód, przez który kazał mi zamknąć drzwi. Ciekawość zżera mnie od środka, a odpowiedź może znajdować się po drugiej stronie drzwi. Zauważyłam, że drapanie nabrało na sile. Zwykły kot, nie wywoływał by takiego głośnego drapania swoimi pazurami. Więc jeśli to nie jest kot, to w takim razie jakie zwierzę mogło się znajdować po drugiej stronie. Moje przemyślenia przerwał odgłos przypominający ciche piszczenie psa. Zagryzłam policzek od środka i trzęsącą się dłonią przekręciłam powoli zamek w drzwiach. Drapanie ustało. Wzięłam głęboki oddech, czując gromadzący się we mnie stres. Chwyciłam za klamkę, po czym otworzyłam drzwi. Sapnęłam widząc przed swoimi drzwiami wielkiego czarnego wilka, wpatrującego się we mnie. Zadziwiające było dla mnie to, że nie miał złotych tęczówek tylko błękitne, do tego na piersi miał widoczne pasmo białego futra. Nie kontrolowałam odruchów swojego ciała, przez co zaczęło się trząść jak osika. Nie powinnam była otwierać drzwi, teraz przez swoją głupotę stracę życie. Wilk pochylił lekko swój łeb opuszczając uszy i przybliżył się do mnie. Otworzyłam szerzej oczy, czując w gardle to jak szybko bije mi w tym momencie serce. Zwierzę zaczęło mnie obwąchiwać, po czym polizało mnie po ręce. Podskoczyłam w miejscu czując na skórze jego szorstki, ciepły język. Zrobiłam krok w tył, zanim wilk przecisnął się przez drzwi do środka taranując mnie przy tym. Pisnęłam w momencie, gdy wpadłam na niego i znalazłam się na jego grzbiecie. Był ogromny, przez co całym ciałem leżałam teraz na jego plecach. Uczepiłam się go mocno by nie spaść. Jak boga kocham, zaraz dostanę zawału. Zanim jednak ruszył do salonu, jakimś cudem zamknął tylną łapą drzwi. Zatrzymał się chwilę później przy kanapie, lekko zniżając do ziemi, abym mogła bezpiecznie z niego zejść. Szybko zsunęłam się z jego grzbietu, natrafiając tyłkiem na kanapę. Nim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch zwierzę położyło po obu moich stronach swoje wielkie łapy i ułożyło głowę na moich kolanach. Wilk wydał z siebie cichy pomruk, wpatrując się we mnie błękitnymi ślepiami. Dobra to jest dziwne, jakim cudem to dzikie zwierzę zachowuje się jak normalny pies? Dodatkowo, czemu z chwilą gdy na mnie zaczął się tak patrzeć przestałam się bać? To jest chore, naprawdę chore. Po kilku minutach ciszy wilk ponownie wydał z siebie pomruk. Co on chce żebym go pogłaskała, czy co? Podniosłam lekko drżącą dłoń i położyłam, ją ostrożnie na jego głowie. Przejechałam delikatnie dłonią po jego miękkim futrze, przez co zwierzę przymknęło oczy. Powtórzyłam czynność kilka razy, spodobało mu się to chyba, ponieważ zaczął machać ogonem. No normalnie, jakbym miała przed sobą wielkiego psa. Nie mogłam, jednak usiedzieć w tej pozycji dłużej bo jego futro strasznie grzało mnie w nogi. Zaczęłam się delikatnie wiercić, przez co zwierzę uniosło swój łeb. Postanowiłam zaryzykować i szybko zabrałam nogi od wilka, po czym przeskoczyłam kanapę. Futrzak śledził spojrzeniem każdy mój ruch. Dobra nie rzucił się na mnie przy pierwszej lepszej okazji to chyba dobry znak. Czmychnęłam szybko do pierwszego lepszego pomieszczenia w pobliży, była nim oczywiście kuchnia. Przynajmniej zjem tą sałatkę, co sobie przygotowałam. Wzięłam do ręki mały widelczyk i zaczęłam wyjadać z miski owoce. Po moim ciele przeszedł dreszcz, gdy poczułam jak znienacka wilk ociera się o moje nogi. Zignorowałam to i zaczęłam dojadać owoce, lecz zostałam odepchnięta od miski przez to, że zwierzę przecisnęło się pomiędzy moimi nogami a szafką.

- Ej! – krzyknęłam.

Na dźwięk mojego głosu wilk przystanął i zaczął się znowu we mnie wpatrywać. Nie miałam zielonego pojęcia czego mógł ode mnie chcieć.

♡♡♡

Słowa: 879

Opublikowanie: 22-03-2019 r. 

AgnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz