Rozdział 1

41 5 2
                                    

Pewnego dnia, a dokładniej w środę
wracałem ze swoim przyjacielem Baekhyunem ze szkoły. Znam się z nim od dziecka, zawsze mnie wspierał i nigdy nie chodziło mu o pieniądze. W tym roku mieliśmy jechać razem na tydzień do Japonii, fakt to musiało być kosztowne, jednak moi rodzice bardzo lubili Baeka i jego rodziców, więc to nie był problem żeby zafundować nam taką wycieczkę.

Po szkole jak to zwykle szliśmy przez spokojną dzielnice rozmawiając o wszystkim i o niczym.

- Boże jak ja się cieszę, że polecimy sami do Japonii! Zawsze chciałem tam polecieć i pojadę już za dwa tygodnie! I to jeszcze do Tokio! - krzyczał podekscytowany Baek. Wyglądał słodko, gdy cieszył się jak dziecko. Do tego jego wzrost dodawał mu uroku. Nie dziwie się, że Chanyeol go pokochał.

- Też się bardzo cieszę! Ale hmm... Jak tam moje Chanbaeki?

-Bardzo dobrze! Wiesz, Chanyeol zabrał mnie wczoraj do tej zajebistej restauracji niedaleko jego domu.

- A seksy były?

- No a jak?! Oczywiście, że były. Niestety nie mogę go namówić, żeby być raz na górze. TEN JEBANY RAZ! - krzyknął wściekły marszcząc nosek , a ja zacząłem się śmiać. Chanyeol musiałby się nieźle najebać, żeby być na dole.

-Powiedzenia w dalszym przekonywaniu. - parsknąłem śmiechem, za co dostałem z pięści w łokieć. - A to kurwa za co?!

- Za wyśmiewanie mojej męskości.

-Gdybyś ją jeszcze miał...

- Skoro jesteś taki mądry to znajdź że w końcu faceta, może w Japonii hmmm?

- Może, może. -zaczęliśmy się śmiać i zauważyliśmy, że doszliśmy już pod mój dom.

Weszliśmy do środka. Ściągnęliśmy buty i kurtki, gdy nagle usłyszałem szloch mojej mamy i słowa mojego taty, które wypowiadał nerwowo. Poprosiłem Baekhyuna, żeby poszedł poczekać na mnie w pokoju. Nie chciałem, żeby był przy tej rozmowie, gdy u mnie w rodzinie są problemy to przeżywa to bardziej niż ja. Baek posłusznie pobiegł do mojego pokoju, kilka razy się potykając na schodach. Typowy Baekhyun. Poszedłem do rodziców.

-Mamo przyszedł Baek... Mamo? Co się stało, czemu płaczesz? - zapytałem, a mama wyciągnęła w moją stronę rękę trzymając w niej kartkę. Gdy to zobaczyłem, nie mogłem w to uwierzyć. Był to nakaz eksmisji.

- Nasza firma zbankrutowała, ze względu naszej wcześniejszej pozycji w firmie, mamy cały rok na wyniesienie się, a żeby odzyskać dom potrzebujemy 400 tysięcy dolarów. - powiedział tata, wtedy mnie już kompletnie zamurowało.

Powiedziałem jeszcze chwilę z rodzicami, po czym poszłem do pokoju. Pewnie Baek już się niepokoi. Gdy wszedłem do pokoju chłopak stał że smutnym uśmiechem i patrzył pytającym wzrokiem. Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu.

-Baek... - nie mogłem nic z siebie wydusić. Słona ciecz spływają po moich policzkach. Baekhyun nic nie powiedział tylko mnie przytulił pozwalając przy tym na zmoczenie jego koszulki łzami.

Pov. Baekhyuna

Gdy zobaczyłem go, serce mi pękło na tysiące kawałków. Przytuliłem go i głaskałem po głowie, było trochę trudno bo był wyższy ode mnie, ale teraz mi to nie przeszkadzało.

- Co się stało? - zapytałem po chwili. Naprawdę żal mi było patrzeć na niego w tym stanie. Nigdy jeszcze tak bardzo nie płakał.

- Moi rodzice... Zbankrutowali! Żeby odzyskać dom musimy zapłacić 400 tysięcy dolarów! - wybuchł jeszcze mocniejszym płaczem, a moja koszulka w kilka sekund zrobiła się mokra od jego łez.

- Jeju, Kai będzie dobrze... Wiem to. - nie wiedziałem szczerze co powiedzieć. Było to trudniejsze niż myślałem.

- Gdybym miał tyle pieniędzy, to bym ci pomógł, ale wiesz że u mnie z kasą słabo... - powiedziałem, a on dalej szlocha. - Proszę cię, nie płacz. Zrobię wszystko żeby ci pomóc... Wszystko. - Kai się tylko słabo uśmiechął.

- Baek, dziękuję że jesteś.

- Nie masz za co! A teraz chodź, poszukamy ci jakiegoś zajęcia, albo pracy żebyś mógł zarobić, oczywiście ja też się dołożę i nie chce słyszeć ani słowa sprzeciwu!

Pov. Kai'a
Baek wziął laptopa po czym usiedliśmy na łóżku. Szukanie jakiejś dobrej pracy zajęło nam dobre kilka godzin. Zrezygnowaliśmy zmęczeni, bo byli już później zaproponowałem Baekowi, żeby został na noc. Postanowiliśmy włączyć film, nagle włączyła się ciekawa reklama.

- Kai! Patrz na to! Międzynarodowy konkurs taneczny, zwycięzca otrzyma nagrodę 500 tysięcy dolarów! - krzyczał uradowany.

- O kurwa... To coś dla mnie, tylko... co jeśli mi się nie uda i nie wygram?

- Nawet tak nie mów! Poza tym warto spróbować, jesteś świetnym tancerzem! Lepszym ode mnie. - powiedział udając obrażonego, co jak zwykle poprawiło mi humor. Miał rację, wygrywałem każdy konkurs w szkole.

- Dobra. Kiedy i gdzie jest przesłuchanie?

- W niedzielę w Incheon o 10.00 niedaleko szkoły tanecznej.

- Mam jeden dzień na przećwiczenie układu... Wiem! Baek chodź na ten konkurs ze mną!

- A-ale... Eh no nie wiem.

- No proszę! To ty mnie uczyłeś początkowo tańca.

- No dobra, dla ciebie wszystko. Tylko muszę zapytać mamę bo to jednak trochę zajmie, bo po całej Azji będziemy jeździć.

- Pogadamy o tym jutro z moją mamą. Jutro poćwiczymy w sali tanecznej u mnie w piwnicy.

- Okej.

Zaczęliśmy oglądać film, ale byliśmy tak zmęczeni, że usunęliśmy w połowie.
_______________________________________

Hejka! Bardzo wasz proszę jeśli macie uwagi to napiszcie w komentarzach i dajcie gwiazdę jeśli wam się spodoba❤

Za wszelką cenę | k.jg x d.kgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz