-AŁŁŁAAAA!! CO ZA BÓL! MOJA RĘKA! Umieram! To na pewno już mój konieeeeec!
Oikawa krzyczał dramatycznie na całe gardło, turlając się po betonie. Reszta skaterów z jego paczki natomiast, patrzyła na żenujące przedstawienie z dezaprobatą.
-On tak zawsze? -pierwszy odezwał się Tsukishima.
-Tak, zazwyczaj tak. -odrzekł spokojnie Yamaguchi.
Cała grupa przyglądała się z góry Oikawie wijącemu się na ziemi. Żadne z nich nie okazywało nawet cienia zmartwienia. Po chwili każdy rozszedł się w swoją stronę. Yamaguchi - uczyć Tsukkiego utrzymać się na desce dłużej niż kilkanaście sekund i się nie przewrócić, co nawiasem mówiąc jest żmudnym zadaniem. Kuroo i Bokuto- chwalić się między sobą doświadczeniami z życia miłosnego, swoimi partnerami i ich elastycznością oraz od czasu do czasu nabijać się z ludzi (zwłaszcza z Tsukishimy). Reszta poszła w różne obszary skateparku, aby poćwiczyć. Jedynym, który teraz stał nad szatynem był Iwaizumi. Wpatrywał się w niego jeszcze przez chwilę, po czym dźgnął przyjaciela kulą między pośladki.
-AŁŁŁĆ!!! Kto śmie mnie...! -zaczął z powrotem krzyczeć, leżąc na ziemi i trzymając się za tyłek. Urwał, jednak w połowie, gdy spojrzał przez ramię i zobaczył wściekłą twarz Hajime.
-Ojć.
-Te, Śmierdzi-kawa może byś się już zamknął w końcu, co? Robisz tyle zamieszania, że wstyd się do ciebie w ogóle przyznawać. -grzecznie wytknął brunet.
-A-ale, Iwa-chan! Przecież się przyjaźnimy!
-Haaa? Kto ci tak powiedział? -odpysknął ostro Iwaizumi.
-Bądź milszy! Nie widzisz, że jestem ciężko ranny? -odpowiedział Tooru, wymachując lewą ręką przed oczami swojego bff.
Hajime przyjrzał się lekko spuchniętemu nadgarstkowi i prychnął.
-Tch. Jak zwykle robisz z igły widły. Poważną raną bym tego nie nazwał. -rzekł dumnie i zaczął kuśtykać w przeciwnym od Oikawy kierunku. Jednak, po krótkim zawahaniu odwrócił się i powiedział- Ale i tak powinieneś iść do szpitala. No wiesz, sprawdzić czy nie jest złamana czy coś.
Patrzyli na siebie w ciszy jeszcze przez kilka sekund. Jeden z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, drugi z obojętnością w oczach. W momencie, gdy szatyn mrugnął jego najlepszy przyjaciel już kroczył w wyznaczonym wcześniej przez siebie kierunku.
SZPITAL
Nadgarstek okazał się być tylko zwichnięty. Lekarz przepisał chłopakowi maść na zmniejszenie opuchlizny, którą musi stosować za każdym razem, kiedy zmienia bandaż. Właściwie to powinien wychodzić, ale miał własne plany. Skoro tutaj jest, to nie odpuści zobaczenia się z Sugą. Choćby mieli go wywalić ze szpitala na zbity pysk. Nie widzięli się już chyba z miesiąc. Szczerze powiedziawszy, Oikawa bardzo liczył na ich spotkanie, mimo że sam nie potrafi wyjaśnić dlaczego.
Właśnie szedł w stronę jego sali, kiedy mijał dwie pielęgniarki. Dopiero po chwili dotarło do niego, że jedną z nich zna. Niższa z krótkimi, brązowymi włosami prawdopodobnie była pielęgniarką prowadzącą Sugawary. Nie pamiętał jednak, jak miała na imię, więc wolał się nie odzywać. Zresztą, i tak rozmawiała.
Kobieta, z którą rozmawiała była trochę wyższa od niej. Miała czarne włosy sięgajace ramion, pieprzyk obok dolnej wargi i nosiła okulary. Była naprawdę piękna.
-Więc, Michimiya-san... Jak ci idzie z Sawamurą? -spytała pielęgniarka z chytrym uśmieszkiem.
-C-co?! Z Daichim-sensei?! O czym ty mówisz, Shimizu-san?! Nie w pracy! -wypowiedź szatynki składała się z chaotycznych i spanikowanych szeptów, podczas, gdy jej twarz oblała się rumieńcem.
CZYTASZ
Chłopak ze szpitala
FanficOpowieść zaczyna się od dość nietypowego spotkania, bo ma ono miejsce w szpitalu. Może i nie jest to romantyczne, ale przecież dwóch chłopaków nie spotka się na imprezie, prawda? Nic ich nie łączy, więc czy jest szansa na jakąkolwiek głębszą relację...