- Teraz..... To ja muszę usiąść - odparł iron man ściągając, ku mojemu zdziwieniu, zbroję.
- co? I żadnych krzyków? Chęci zabicia mnie? Nic?
- Teoretycznie powinnem coś z tobą zrobić. Jesteś najniebezpieczniejszą osobą w wszystkich wymiarach, w dodatku pokonałaś wcześniejszą najpotężniejszą osobę i przyjaźnisz się z drugą, przez ciebie, najpotężniejszą osobą. To jak na mnie trochę za dużo. Za stary już na te klocki jestem. Tak przy okazji jestem Doctor Strange miło mi.
- Czekaj.... Co? Ja? Ta fioletowa pomarszczona zgniła pestka? I czemu przeze mnie Loki jest potężny? Nic nie rozumiem....- Trochę mi słabo. Poczułam jak toś mnie przytula od tyłu i kładzie swoją głowę na mojej. Loki....
- Gwiazdko. Wchłonęłaś kamienie nieskończoności WSZYSTKIE i nic ci się praktycznie nie stało. Jesteś potężna. Pierdnięciem mogłabyś zniszczyć midgard gdybyś chciała. A ja jestem przez ciebie silniejszy ponieważ nieświadomie cały czas przesyłasz mi swoją energię. - upadłabym z szoku gdyby Loki nie wziął mnie na ręce.
-eejjjj! I to cię nie boli? Nic ci nie jest? Czemu mi nie powiedziałeś?
- Jakoś nie było okazji, a poza tym nie chciałem abyś się zamartwiała.
- dobra kochasie, mam pytanie. Skoro jesteście tacy potężni wyczarujecie mi tu whisky z lodem? - dalej zdziwiona pstryknełam palcami spełniając jego prośbę. Otworzyłam szeroko oczy, nie sądziłam, że mi się uda.
- No i to rozumiem! Jeśli tak będziecie mi płacić czynsz to możecie se tu żyć haj lajf! - Stark jak zwykle starał się rozładować atmosferę. Po chwili gdy pociągnął łyka, a szklanka sama się uzupełniła padłam na ziemię śmiejąc się.
- t-t twoja mina!! Ahaha!! - też zdezorientowana reszta drużyny po chwili zaczęła się śmiać. Po chwili o dziwo Anthony do nich dołączył.
- przydała by się jakaś impreza na rozluźnienie, nie sądzicie? Taka kameralna tylko my.
- Tobie jak zwykle tylko imprezy w głowie Tony.
- mężczyzna ze stali dobrze prawi, nie sądzisz kapitanie? - po chwilowym głosowaniu większość zgodziła się na małą imprezę
- no to co?! - wykrzyczał uradowany narcyz wstając
- za dwie godziny tutaj! - dodał tanecznym krokiem wychodząc rozbawiając tym niektórych. Natasha nagle ożywiona wystrzeliła do góry i złapała mnie za rękę.
- Idziemy mała! Mamy tylko dwie godziny na przyszykowane się -pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia jednak spotkała się z oporem ze strony przytulającego mnie i mordującego ją spojrzeniem Lokiego .
- spokojnie Romeo, dostaniesz ją całą i zdrową.. - lokiś spojrzał na mnie szukając zgody, a ja tylko pokiwałam głową i szybko cmoknełam go w policzek i uciekłam z chichoczącą Nat zostawiając go w szoku z rumieńcem na twarzy.
- gdzie idziemy? - spytałam po chwili dalej szczęśliwej Rosjanki.
- najpierw do windy, a potem do mojego pokoju! Wystroimy się tak, że im szczena opadnie! - też się uśmiechnęłam, ale na słowo winda trochę się spiełam i zaczęłam kombinować jak ją ominąć. Po chwili zaciągnęłam się powietrzem, Romanoff pachnie bronią ((((każda broń ma taki sam specyficzny zapach okej? Never mind ..))) i makami. Taki sam zapach dominował w pokoju dwa piętra wyżej. Bez ostrzeżenia teleportowałam nas tam. Znaleźliśmy się w czerwono- czarno - białym pokoju. Dwie ściany były czerwone i jedna biała, czwarta z kolei była cała ze szkła i było widać piękną panoramę. Przy ścianie stało duże Czarno fioletowe łóżko, a obok niego biała szafka nocna i jasno brązowe biurko. Na ziemi leżał czerwony dywan z frędzelkami. Na jednej ze ścian były jeszcze dwie pary czarnych drzwi zgaduje, że od łazienki i garderoby. W pokoju pachniało Natashą i czymś znajomym, jednak nie wiedziałam czym. Spojrzałam na Nat. Leżała na dywanie z wielkim uśmiechem. Przestraszyłam się.
CZYTASZ
libertas est, mendacium
FanficO (nie)zwykłej dziewczynie ,która nigdy nie doznała dobra... Od małego nie kochana. Lecz co się stanie gdy spotka Avengers? Lub kłamliwego Boga, Lokiego? ----------------------------___________-------------------- 1••••Prawie wszystkie "nie polskie"...