Rozdział 49

849 33 11
                                    

Nagle ten większy zaczął podchodzić a Tony wraz z Bruce zaczęli rozmawiać.

-Tyle lat już minęło.. - powiedział cicho Tony do Bruce'a.

-Bądź cicho muszę się skoncentrować.. - powiedział ledwo oddychając. Ymm... Nie wiem jak to wytłumaczyć ale próbował się zmienić w Hulka ale coś mu nie wychodziło. Tony to zauważył i zaczął się mu przyglądać.

-Koleś.. Robisz mi obciach przed magikami..-powiedział bardzo cicho ale i tak to usłyszałam. - Co się dzieje?

-Nie wiem ostatnio mamy ciche dni i jakoś tak.. - powiedział ciężko oddychając Bruce.

-No cóż muszę sobie sam poradzić.. - powiedział Tony. Na co ja cicho zakaszlałam. - Dobra we dwójkę.

-Jeszcze twój magiczny przyjaciel. - dodałam.

-No i doktorek i jego pomocnik.

Stwór zaczął powoli biec z swoją bronią więc Tony zaczął iść w jego stronę "ubierając" strój Iron man'a .. Czyli działa! Tyle nad nim siedzieliśmy ale jak widać działa idealnie. Włączył tarcze i odepchnął jego atak a następnie uderzył w niego swoimi laserami razy cztery. Natomiast ten ogromny poleciał do tyłu. Myślałam że zmiażdży tego drugiego ale on tylko tak sibue machnął ręką i poleciał w prawo. Widziałam po minie Bruce'a że był bardzo zdziwiony.

-Skąd ty to masz?! - krzyknął.

-Niezła nanotechnologia co nie? Pracowaliśmy nad tym ponad... - I wyleciał w górę. O kurde! Takiej siły to nie widziałam jeszcze tak blisko.

Zobaczyłam że to sprawka tego mniejszego który ma jakieś moce? Sama nie wiem jak to nazwać.. Najpierw wyrzucił Starka w górę a potem wyrwał drzewa obok siebie i skierował na nas. No ja cie smole! I to tylko jedną ręką! Przygotowywałan się już na zderzenie ale ochronił nas Wong który zaczął wytwarzać tarcze przed nami.

-Przepraszam ale jeżeli zielony przyjaciel nie chce dołączyć.. - powiedział I wyrzucił go przez portal. - Niestety ale ty też nie jesteś tu bezpieczna. - I mnie też wywalił z imprezy..

-Ale ja umiem walczyć nie to co Banner! Pomogę wam. - krzyknęłam z drugiej strony ale portal zniknął. - Cholera!

-Spokojnie poradzą sobie. - uspokajał mnie Bruce.

-Wiem ale jednak lubię się bić a zwłaszcza z takimi debilami.-powiedziałam siadając na trawie. Dopiero teraz zobaczyłam, że jesteśmy w parku w centrum miasta, a obok nas jest połowa taxi. - Tony jak nam idzie? Mam wam pomóc?

Chciałam się z nim skontaktować ale słyszałam tylko trzaski lub głośny oddech lub jak mówił do Frifday. Miałam coś odpowiedzieć ale nagle wylądował obok nas przy drzewie.

-Nieźle a chcesz mam pomoc Bruce? - zapytał patrząc na nas.

-Próbuje ale nie chce wyjść.. - powiedział załamany.

-A ja to co?! Pies? Kurde też umiem walczyć!-powiedziałam zła. Pierwszy raz mnie chyba tak ktoś ignorował.

-Ty tam nie idziesz. - powiedział stanowczo Tony - Młot. - i odepchnął nas na bok.

Iron Man zaczął walczyć z wielkoludem a my staraliśmy się przeżyć bo rzucali czym kolwiek. Na początku ten go walił laserami, a drugi się bronił i wyrwali drzewo które leciało prosto na nas. Wzięłam Bruce'a za kurtkę i podbiegliśmy dalej żeby aż tak nas nie zmiażdzyło. Oczywiście nas gałęzie dotkly i trochę poraniły ale to nic takiego. Zobaczyłam jak Banner wychodzi gdzieś z pod(?) liści i zaczyna sobie dawać z liścia na zmianę. Tak. Tak po prostu..

Młodsza siostra// Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz