Rozdział 69

433 41 9
                                    

-Okej.. Daj mi tu wyrzutnie sieci - powiedział Peter do Friday montując swój strój.

-Wyciągnij elektro sieci i przekonfiguruj natężenie o jakieś 25 % - powiedziałam wychylając się zza jego ramienia i pokazując co ma zrobić.

-O! I daj mi pełną kontrolę nad detonatorem. - dodał Parker.

-Weź daj jakieś hasło do tego detonatora, bo jeszcze klikniesz gzuik i po tobie. - powiedziałam montując jego strój za nim.

-Dam ten guzik bardziej w ustronne miejsce.. - powiedział sam do siebie. Super. Nie słucha mnie.

-Powiększ sobie te twoje skrzydła pajęczę co miałeś kiedyś mi pokazać. Może Ci się to przydać jak będziesz z nim walczył. - powiedziałam dając mu pomysł.

-O właśnie! Dodaj to Friday i zwiększ wytrzymałość mocy o 50%. - mówił dalej klikając różne rzeczy.

-Happy ile jeszcze do Londynu?! - krzyknęłam do mężczyzny.

-Nie całe 25 minut! - odpowiedział mi, a ja wróciłam do robienia stroju Parkerowi.

-Skąd wiesz, że będzie właśnie tam? - zapytał mnie chłopak odwracając się w moją stronę.

-Mówił, że będzie nowym Iron Manem i zrobi to w miejscu gdzie nie było Avengersów, a jako ze byłam prawie na każdej misji to nie byliśmy tylko w Londynie, więc znając życie to tam właśnie będzie. Dodając do tego, ze chce zrobić wielkie show to Londyn jest bardzo dużym miastem i most do walki jest idealnym miejscem do popisu. Najbardziej na widoku. Mnóstwo ludzi to zobaczy. I zostanie bohaterem. - powiedziałam wszystko tłumacząc mu.

-Oouu.. Myślałem, że lubi Londyn dlatego tam będzie. - powiedział zmieszany.

-Tego nie wiem, ale radzę Ci się pospieszyć z tym twoim strojem, bo ała! Cholera - powiedziałam raniąc się w rękę. Przecięłam sobie całą wewnętrzną część strony dłoni.

-Chodź opatrze ci to. - powiedział ciągnąc mnie za drugą rękę. - Friday zacznij stwarzać strój.

-lepiej żebyś tego nie dotykał. Możesz pogorszyć sprawę. - powiedziałam siadając na jednych z foteli.

-Możesz raz się zamknąć i dać mi chociaż raz się wykazać I pomóc tobie? - powiedział lekko zły Peter. Nie widziałam nigdy go złego za to, że chce komuś pomóc. A zwłaszcza mi dlatego się już nie odezwałam. - Nie opieprzysz mnie ani nic?

-za co? Za to, że chcesz być dobry i pomocny wobec mnie? - zapytałam go retorycznie. - Peter tu nie chodzi o to, że jestem zraniona i w opłakanym stanie. Chodzi tu już o losy ludzi których znamy I liczą na nas podświadomie. W tym ja. Zamiast dalej pracować właśnie opatrujesz moja rękę, bo jak idiotka się skaleczyłam.

-Też jesteś człowiekiem, więc też masz prawo być zraniona. Zwłaszcza przeze mnie. - powiedział cicho oczyszczając moja ranę i bandażując na koniec. Chciałam już wstać i zacząć dalej pracować, ale dalej mnie trzymał za dłoń i nie pozwolił wstać. - przepraszam za to w tym budynku. Za to, że wybrałem MJ, a nie ciebie. Nie powinno to tak wyglądać.

-Wiesz serce nie sługa.. - powiedziałam bardzo cicho lecz i tak mnie usłyszał cudem, ponieważ popatrzył mi prosto w oczy.

-Oby dwie jesteście dla mnie ważne i zawsze przy mnie byłyście, a tam.. To był impuls. - mówił skruszony.

-Peter. Musisz zdać sobie sprawę w tej chwili, że będzie taki moment i sytuacja, że będziesz musiał wybrać pomiędzy mną, a MJ. I co wtedy zrobisz? - zapytałam go.

-Nie pozwoliłbym..

-Jesteśmy dokładnie nad Londynem. I coś się zaczyna dziać dzieciaki. - powiedział Happy przerywając mu. - A i właśnie! Przesłałem Furry'emu szyfr. Twoja klasa jest na Tower Breach. Między miastem, a mostem więc zgadłem. Muszę Ich zgarnąć jakoś.

Młodsza siostra// Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz