Wróciłam do "domu", w pokoju była już Emily. Dobrze nie weszłam do pokoju i zadzwonił telefon.
Sky:
Jo?
John:
Tak, jesteś na miejscu?
Sky:
Tak Jo, to nie jest tak daleko. Chcesz coś ważnego?
John:
8 rano przychodzę do ciebie i czekam aż przyjdzie ta rodzinka, aby ich poznać. Dzwonię żebyś była gotowa, a i jeśli będziesz miała siniaka to zakryj go.
Sky:
Tak wiem, nie raz już maskowałam przecież wiesz... to do zobaczenia rano. Dobranoc Jo.
John:
Dobranoc mały króliczku.
Rozłączyliśmy się.
-Co tatuś zadzwonił? -zaśmiała się Emily.
-Co żul nie dzwonił? Oh czekaj, pewnie leży gdzieś zachlany pod monopolowym.
-Oh wybacz linia z zaświatów zamknięta na dzisiaj. -tym słowami nagrabiła sobie.
-Ohoho. Odszczekaj to debilko!
-Nie, bo co mi zrobisz?
-Czujemy się silne w gębie i na siłach, aby się mi sprzeciwić?
-Tak... -zaczęła być nie pewna.
-Posłuch teraz ci odpuszczę, ja wiem miałaś ciężki dzień i w ogóle. Ale spróbuj jeszcze raz, a oberwiesz gorzej jak wtedy. Pamiętasz połamane żebra, nos, który nadal nie jest prosty... A następnym razem pozbędę się twoich rączek, zrozumiano? Nie zadzieraj ze mną moczoryju! -zbliżyłam się do niej z nadstawioną pięścią, nasze twarze dzieliło jakieś 10 centymetrów.
-Zrozumiałam
-Przeproś!
-Przepraszam Sky, to się więcej nie powtórzy. Wybacz mi proszę. -ten jej piskly głosik kiedy się boi, jak dobrze, że niedługo wychodzę z tego wariatkowa.
-Wybaczam, dostajesz drugą szansę, cieszę się. -uwielbiam kiedy się mnie boi. -A i jeszcze jedno, piśniesz o tym chodźby słówko do Sunflower albo komuś innemu, a czeka cię piekło.
-Słówko, ale o czym?
-No, grzeczna dziewczynka -poklepałam ją po ramieniu i poszłam do łazienki, umyć się oraz przebrać. W końcu rano muszę wstać.7:30 rano
Bzzz. Bzzz. Bzzz. Bzzz.
Uh... Kto do mnie dzwoni tak rano? Która jest? CHOLERA. Już ta godzina, muszę się ruszać. Gdzie jest mój telefon.
O tu jest.
Sky:
Tak?
John:
Co ty króliczku jeszcze śpisz?
Sky:
Nie, nie gdzie tam ...
John:
Lepiej się ruszaj, a teraz mi powiedz to co zwykle?
Sky:
Co to, co zwykle?
John:
Ty na prawdę jeszcze śpisz. Latte? Jestem w twojej ulubionej kawiarnii.
Sky:
Oo tak przyda się dobra kawa z rana, może jakieś cruasanty do tego?
John:
Już kupiłem, a ty lepiej się ogarniaj. Ci ludzie na pewno niedługo będą, a ja będę przed nimi. Nigdy się nie spóźniam jak wiesz, więc punkt 8 widzimy się. Do zobaczenia mały króliczku.
Sky:
Pa Jo!
Pobiegłam do łazienki, umyłam się i rozczesałam włosy. Ubrałam czarne rurki z dziurami na kolanach, do tego białą koszulkę na ramiączkach na to czarną skórzaną kurtkę, no i moje ulubione wiśorki oraz pierścionki. Na nogi szybko wciągnęłam czarne tenisówki. Emily spała w swoim różowym łóżko, w naszym różowym pokoju. Oczywiście to ona wybierała kolor. Nikt mnie tu o zdanie nie pyta, nigdy...
Zbiegłam do kuchni, wszyscy byli w swoich pokojch, uwielbiam tą ciszę. Czasmi, jak mi się chcę wstaję o 4, kiedy wszyscy śpią i idę w moje miejsce. Czyli na strych albo balkon.
Za jakieś 15 minut powinienem przyjść Jo, więc postanowiłam, że zrobię coś do jedzenia. Jeszcze, żebym potrafiła gotować. No niestety nie jestem w tym najlepsza, więc zaczęłam robić jakieś omlety. Usłyszałam kroki, to była Sunflower.
-Dzień dobry Sky.
-Witaj starucho -uwielbiam ją denerwować.
-Widzę, że jesteś w humorku... A tak w ogóle ten policjant przyszedł do ciebie. -dlaczego ona myśli, że jak powie policjant to się przestrasze? Dziwny typ kobiety.
-No to gdzie on jest?
-Tutaj mój mały króliczku! -przybieg do mnie i objął mnie ciasno... bardzo ciasno, moje stopy były nad ziemią.
-Jo dusisz!
-Okej już cie puszczam. -Sunflower wyszła z pokoju.
-Ile razy ci mówiłam, nie nazywaj mnie tak tu! -zezłościłam się, mam tutaj reputację. A pozatym nie dostałam mojej porannej kawy.
-Okej, już nie będziesz musiała się martwić o reputacje w tym bidulu. Ja bym lepiej się martwił o reputację w nowej szkole. -zaśmiał się.
-Cholera! Nie pomyślałam o tym!
-Sky Ashley Morgan! Język!
-Na miejscu -teraz śmialiśmy się oboje. -Ale dam radę, co to dla mnie.
-Masz racje -podał mi paczuszke -Tu są cruasanty, a tu jest kawa. A co tak pachnie?
-Jajka! -podbiegłam do kuchenki na szczęście, nie spaliły się.
Usiedliśmy razem do stołu, podałam na talerzu "danie". Wyglądało na to, że mu smakuje. Ja zjadłam swojego cruasanta i wypiłam kawę, wreszcie czułam się sobą.
-Sky... Jak widać masz nowych gości -wróciła wiedźma.
-Sofia, Lukas cześć! -powitałam ich szczerym uśmiechem, to właśnie ci ludzie zabiorą mnie stąd. -To jest Jo osoba, o której wam mówiłam. To znaczy John. -Sunflower znowu zniknęła zanim zdążyłam ich dobrze przywitać. Nie dość że stara to jeszcze szybka.
-Witaj Sky, miło nam Cię znowu widzieć. -mówił Lukas, wziął Sofie za rękę i podeszli wspólnie do stołu. -Witam. -uścisnął dłoń Jo.
-Miło was poznać.
-Dobra to ja lecę umyć zęby, em... Sofia mam spakować swoje rzeczy?
-Tak możesz, już rozmawialiśmy z Sunflower. Wszystko jest ustalone. -poleciałam do mojego pokoju.John pov
Wyglądają na porządnych ludzi.
-Zanim ją weźniecie, proszę bądźcie z nią delikatni ona... Dużo przeszła. Ona jest inna, nietypowa. Wrazie co jakby sprawia większe problemy nie oddawajcie jej tu spowrotem. Macie tutaj mój numer telefonu -podałem im małą karteczkę z moim numerem -Możecie do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Jakby znikała w nocy nie martwcie się, zaufajcie jej.
-Oczywiście, że jej TU nie oddamy. Dziękujemy za porady. -mówił stanowczo Lukas.
-Ona jest dobrą dziewczyną, wierzę w to. Nie wierzę tej Sonflower. -czule mówiła Sofia.
-Czuję, że trafia w dobre ręce. Jakbyście mogli jej nie mówić o naszej rozmowie.
-Jasne, to zostanie między nami -Sofia mile się uśmiechnęła.
-Dbajcie o nią.
-Będziemy -Sofia złapała mnie za rękę.Sky pov
-Już jestem! -emocje... zdenerwowanie, lęk, niepokój, stres i podekscytowanie wszystkie te emocje zmiksowały się w jednym czasie.
-Daj, wezmę twoje rzeczy. -Lukas wyciągnął rękę po moją walizkę. Poradziłabym sobie sama, ale jak chce...
-Jo... eh...
-Spokojnie, nie martw się o mnie. Dzwoń kiedy będziesz chciała. A teraz chodź tutaj, przytul swojego starego Jo. -wyciągnął szeroko ręce, a ja padłam mu w ramiona.
-Damy wam jeszcze chwilę, będziemy czekać w aucie. -odezwała się Sofia.
-Będę nadal przychodziła na treningi. Tylko jutro sobie podaruje, chcę spędzić z nimi trochę czasu.
-Nie ma sprawy, króliczku. Jesteś tego pewna? Nie uciekniesz im?
-Nie zrobię tego, chcę dać im szansę, ale nie pozwolę im zmienić tego kim jestem.
-Bardzo dobrze, zuch dziewczynka. Ja będę już leciał, służba wzywa. Pilnuj się!
-Będę, powodzenia Jo.
-Tobie też. -przytulił mnie jeszcze ostatni raz i wyszedł.
Zostałam sama, ostatni raz w tym okropnym miejscu. Nara luzerzy. Minie weekend, a ja idę do nowej szkoły. Normalnie to Sunflower uczyła nas tu. Dlatego nie znam wiele osób poza tymi z bidula. A więc nowy etapie ruszam! Wyszłam trzaskając drzwiami, ruszyłam w stronę czarnego mercedes'a. Czekali tam na mnie.
-Gotowa? -zapytał Lukas z uśmiechem, kiedy wsiadałam.
-Jak nigdy. -ruszyliśmy.
CZYTASZ
Changes are good...
RomanceSky Morgan to 15 letnia córka Ashley Morgan i Richard'a Morgan. Mieszkająca w domu dziecka, jej rodzice nie żyją. Walka, broń, szybka jazda, gang, to jest jej świat. Rodzina Smith to bogacze z dwójką dzieci. Willa z basenem, pokojówka i inne udogodn...