Rozdział VIII

276 15 11
                                    

// Cześć... to ja po bardzo długiej przerwie. Mimo że chcę pisać częściej, to niestety nie jest to takie proste. Od wielu lat mam depresję, która się bardzo mocno nasiliła od października. Przyznam, że nadal mam myśli samobójcze, które próbuję zwalczyć lekami oraz terapią. Mój psycholog twierdzi, że pisanie jest dla mnie świetnym rozwiązaniem, aby starać się normalnie funcjonować. Uwielbiam Rivetrę i uwielbiam o niej pisać. Mam naprawdę wiele pomysłów, tylko niestety trudniej jest je urzeczywistnić. Bezsenność, migrena, zawroty głowy... ciężko mi wstać z łóżka, a co dopiero robić cokolwiek. Staram się żyć normalnie, ale nie jest to łatwe. Wiele mnie kosztowało stworzenie tego rozdziału, więc mam nadzieję, że nadal będziecie chcieli to czytać i liczę, że wam się spodoba ten rozdział.//


Po obudzeniu się Petra dostrzegła zaschnięte plamy na swoim ubraniu, przez co momentalnie zaczęła się dusić. Wtedy obok niej pojawiła się jakaś postać.

- Spokojnie, nic ci nie grozi - przemówił kapitan.

- Kghrew... j-jich grew... mam krew... - charczała, nie mogąc złapać oddechu.

- To nie była ich krew, tylko twoja.

- Nie... t-to iich... ja widz...dzia...łam...naj..dą...mnie...znaj...dą...mnie...

Z oczu zaczęły płynąć jej łzy, a duszności nasiliły się.

- Petro, oddychaj!

- Khap...p-pi...ta...nje!

- Patrz na mnie. Słyszysz?! Patrz na mnie!

Dziewczyna pokręciła przecząco głową, mocniej zaciskając powieki. Levi nie czekając dłużej, złapał ją obiema dłońmi za twarz i zmusił do spojrzenia na siebie.

-Duus...dus...szę...sze...się...

- Skup się na moim głosie i rób, co mówię - rozkazał - wdech i wydech. Wdech i wydech.

Petra bezskutecznie usiłowała wykonać polecenie kapitana, przez co popadała w coraz większą panikę.

- Ja nie... niemo...gę...nie mogę...

- Spokojnie, coraz lepiej ci idzie. Nie przestawaj oddychać.

- Aa...le...

- Wdech i wydech - odrzekł stanowczo.

Rudowłosa ponownie spróbowała się skupić, wsłuchując się w polecenia mężczyzny.

- Wdech... i...wydech...wdech...i...wydech - powtarzała, czując, że z każdym kolejnym razem jest to łatwiejsze.

W końcu jej oddech unormował się.

- Lepiej? - przerwał ciszę kapitan, uwalniając ją z uścisku swoich rąk.

- T-tak.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, co się dzieje?

Nie chcąc na niego spojrzeć, dziewczyna spuściła wzrok.

- J-ja bałam się, że uzna mnie pan za słabą i wyrzuci z drużyny - wyszeptała.

- Jesteś słaba.

Petra poczuła jakby ktoś kopnął ją w żołądek - przepraszam, że nie sprostałam wymaganiom. Chyba jednak nie nadaję się na członka pana drużyny.

- Nie wybrałem cię bez powodu. Masz wiele umiejętności, dzięki którym staniesz się świetnym żołnierzem. Jednak jesteś zbyt wrażliwa. Prawie każdego dnia będziesz oglądać jak twoi towarzysze giną. Musisz nauczyć się godzić się z ich stratą i potrafić walczyć mimo to.

Uczucie zwane pożądaniem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz