Rozdział VII

373 16 14
                                    


Kolejne noce były dla Petry potworne, przez co dziewczyna powoli popadała w rozpacz. Koszmar, który miała po wybudzeniu się ze śpiączki, nawiedzał ją za każdym razem, gdy tylko zapadała w sen. Po konsultacji z lekarzem pielęgniarki zaczęły podawać jej leki, aby nie miała problemów z zasypianiem, jednak zbyt częste dawki sprawiały, że była ona otępiała. Po paru dniach doktor Heckmann stwierdził, że nie powinna ich już więcej zażywać. Dziewczyna czuła się coraz gorzej, co odbijało się na jej ogólnym stanie. Na dodatek kapitan także nie miał zamiaru jej odwiedzić. Petra wiedziała, że jest zajęty, ale mimo to liczyła, że przyjdzie. W końcu jest prośba została spełniona i mężczyzna pojawił się wraz z podekscytowaną Hanji.

- Peeetra! Nie wiesz jak się martwiłam! - krzyknęła kobieta, przytulając się do niej.

- Hanji! Miło cię widzieć - odpowiedziała, próbując złapać oddech.

Brunetka zajęła jedno z krzeseł dla gości i zaczęła mówić - wybacz, że tak długo cię nie odwiedzaliśmy. Po ekspedycji było masę rzeczy do zrobienia i jakoś tak wyszło. Ale cieszę się, że zdrowiejesz. Choć jak tak teraz patrzę, to nie jestem do końca przekonana. Wyglądasz okropnie. Czy oni tu w ogóle karmią?

- Tak, jedzenie jest tu bardzo dobre. Po prostu nie przepadam za szpitalami. Siedzenie w czterech ścianach i brak możliwości ruchu są nużące. Ostatnio pozwolono mi chodzić na spacery, ale to i tak nie wystarcza. Nie mogę się doczekać, gdy znowu zacznę ćwiczyć - odpowiedziała.

Oczywiście nie była to prawdziwa przyczyna jej złego samopoczucia, ale rudowłosa nie chciała, aby ktokolwiek dowiedział się o tym, co ją trapiło. W wojsku nie można było pozwolić sobie na jakiekolwiek słabości, ponieważ skutkowało to utratą przydatności jako żołnierza, dlatego musiała szybko wrócić do pełni sprawności. Drugim powodem była obawa, ze kapitan uzna, że nie jest jednak wystarczająco silna, aby walczyć u jego boku, co byłoby dla niej ogromnym ciosem.

Hanji na szczęście nie domyśliła się prawdy i tylko zachichotała - nie martw się, już niedługo za tym zatęsknisz. Gdy tylko Levi zacznie z tobą trenować, będziesz błagać o chwilę wolnego.

- Tch. Mówisz tak, jakbym był jakimś tyranem. Po prostu oczekuję od mojej drużyny pełnego zaangażowania - powiedział obojętnie mężczyzna.

Petra zerknęła w jego kierunku. Jej przełożony stał niedbale oparty o ścianę, krzyżując przy tym ręce.

- Mmm... kapitanie? Mówiąc o drużynie, czy mogę spytać, kto jeszcze do niej należy?

Levi spojrzał na nią, poczym podszedł do pustego miejsca obok kobiety i usiadł na nim.

- Oprócz nas jest jeszcze trzech członków. W zasadzie poznałaś już każdego z nich.

Rudowłosa zdziwiła się - poznałam? Kiedy?

- Oluo Bozad był z tobą w korpusie treningowym. Mówił, że się znacie.

- Będę z Oluo w drużynie? - ucieszyła się.

Od początku ekspedycji nie miała kontaktu z żadnym ze swoich przyjaciół i poczuła ulgę na myśl, że choć jednemu z nich nic się nie stało. Dodatkowo perspektywa współpracy z kimś, kogo znała, trochę ją uspokoiła.

- Czyżby twój chłopak? - Hanji mrugnęła porozumiewawczo.

- Przyjaciel - poprawiła dziewczyna - nie mam chłopaka.

- Skoro tak mówisz - mruknęła zawiedziona.

- Wracając do tematu, kto jeszcze należy do naszego składu?

Uczucie zwane pożądaniem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz