Całe szczęście dzisiaj był piątek i dość szybko skończyłam zajęcia. Grupa tych idiotek, które wciąż uprzykrzają mi życie, wyszła szybciej na spotkanie cheerleaderek. Isabella z jednej strony mnie wspiera, ale z drugiej widzę, że próbuje być na dystans. Zapewne boi się, że i z niej się zaczną śmiać. Wróciłam zmęczona psychicznie do domu i udałam się od razu do swojego pokoju. Stanęłam przy lustrze i patrzyłam dłuższą chwilę na swoje odbicie. Miałam straszny wstręt do swojego ciała. Nigdy nie należałam do idealnie chudych, jak modelki lasek, ale wcześniej też nie czułam obrzydzenia. W swoim ciele czułam się bardzo pewnie i dobrze. Teraz dostrzegam każdy najmniejszy defekt. Moje kilka kilogramów nadwagi powoduje, że w oczach innych wyglądam jak wieloryb. W szkole otaczają mnie same chude jak patyk dziewczyny, to za nimi uganiają się chłopaki. A ja? Sama się zaczynam dziwić, że dopiero teraz zostałam obiektem drwin. Wiem, że inni wyglądają ode mnie gorzej, ale ja już nie chcę. Zaczęłam rozumieć te wszystkie obelgi.
– Lily, chodź na obiad – do pokoju zapukała Ness i pośpiesznie mnie zawołała na dół. Poczułam jak wszystko rośnie mi w gardle, ale postanowiłam zejść do jadalni i spróbować cokolwiek. Na dole siedzieli już chłopaki i ojciec, a Vanessa akurat wnosiła tacę z mięsem na stół.
– Cześć, usiądź i nałóż sobie coś – odezwał się do mnie ojciec.
– Cześć – odpowiedziałam i walcząc sama z sobą, usiadłam obok niego. Miałam ochotę się rozpłakać, ponieważ czułam straszny głód, ale z drugiej strony ten kotlet mówił do mnie: „Zjedz mnie grubasko! Przytyjesz od mojego tłuszczyku jeszcze bardziej!". Żułam jeden kawałek tak długo jak tylko się dało. Na początku chłopaki coś zawzięcie opowiadali o szkole i swoich znajomych, ale potem nagle wszystko ucichło. Słychać było tylko obijające się sztućce o talerz.
– Nie smakuje ci? – zapytała Ness i miałam wrażenie, że jest jej przykro.
– Nie! Bardzo pyszne jest to – odpowiedziałam prędko i wymusiłam uśmiech. Czułam, że ojciec i Martin przyglądają mi się.
– Nic nie ruszyłaś – odezwał się ojciec. Zerknęłam na swój talerz i faktycznie ubył tylko ten jeden kawałeczek mięsa.
– Źle się czuję i nie mam apetytu – odpowiedziałam.
– Może masz gorączkę? – zapytała przejęta Ness i wstała, aby dotknąć mojego czoła – Nie jesteś ciepła na szczęście – dodała przejęta. Zrobiło mi się przykro, że zaczęli się martwić, ale ja naprawdę nie byłam w stanie cokolwiek więcej zjeść.
– Boli cię coś? – zapytał Martin, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
– Zjedz ile dasz radę i może się połóż – ojciec również dotknął mojego czoła. Zrobiło mi się bardzo głupio, więc zjadłam połowę swojej porcji. Widziałam, że Vanessa się ucieszyła, ale wewnętrzne wyrzuty sumienia nie pozwalały mi się skupić na niczym. Pod jakimś głupim pretekstem udałam się do łazienki i kucnęłam przed muszlą. Upewniłam się, że nikt mnie nie słyszy, odkręciłam dodatkowo kran i nachylając się nad muszlą, włożyłam palce do ust, aby wymusić odruch wymiotny. Z jednej strony wiedziałam, że to bardzo nieodpowiedzialne, ale z drugiej... poczułam niesamowitą ulgę i przestały mnie dręczyć wyrzuty sumienia. Po wszystkim miałam załzawione oczy, więc prędko obmyłam twarz lodowatą wodą. Udałam się do swojego pokoju i położyłam się pod kocem. Chciałam zasnąć, ale miałam taką mieszankę wybuchową w głowie, że jeszcze chwilę i mój mózg eksploduje. Podniosłam swoją koszulkę do góry i przejechałam palcem po brzuchu. Skrzywiłam się i w wyobraźni widziałam już efekt swojego odchudzania. Płaski brzuch, chudsze nogi. Wtedy na pewno nikt nie będzie zwracał na mnie uwagi, nie mówiąc już o śmianiu się ze mnie. Po policzku popłynęły mi łzy. Łzy bezsilności. Dodatkowym problemem jest to, że od czasu przeprowadzki nie jestem sobą, nie potrafię się już stawiać, nie potrafię być taka twarda. Śmierć mamy i całkowita zmiana otoczenia zmieniła mnie. Zrobiłam się miękką parówką.
– Lily, masz ochotę się przejść? – do pokoju wszedł Martin – będę ja, moja koleżanka i jeszcze jeden kolega – stanął koło łóżka, a ja dyskretnie próbowałam ukryć łzy.
– Przepraszam, ale nie mam ochoty – starałam się brzmieć jak najbardziej naturalnie.
– Co się stało? – nachylił się nade mną.
– Nic – odpowiedziałam lekko drżącym głosem.
– Widzę przecież – stanął po drugiej stronie łóżka i kucnął – dlaczego płaczesz? – odsłonił moją rękę, którą miałam położoną przy twarzy.
– Boli mnie brzuch – skłamałam i dotknęłam się brzucha – chyba zjadłam coś nieświeżego na stołówce – próbowałam urzeczywistnić swoją historię.
– Może trzeba jechać do lekarza? Tato pojechał po Ninę i Hannah, ale zaraz wrócą – podniósł się i przyglądał mi uważnie.
– Zaraz mi przejdzie – pierwszy raz tak kłamię i jest mi cholernie wstyd.
– Pójdę po mamę – jak powiedział tak zrobił. Po jakiś pięciu minutach do pokoju wparowała Ness z gorzką herbatą i kroplami na żołądek. Połknęłam to i piłam herbatę. Musiałam ją długo przekonywać, że wszystko jest dobrze i potrzebuję tylko odpocząć. Leżałam całe południe w łóżku ze słuchawkami w uszach, a co jakiś czas wpadał ktoś, aby sprawdzić jak się czuję. Postanowiłam, że pociągnę bajkę o zatruciu to przynajmniej nie będę musiała jeść kolacji. Zeszłam na dół ubrana w dresy, ponieważ zabrakło mi wody w pokoju. Nalałam sobie wody i wyszłam na zewnątrz, gdzie siedział ojciec z Ness, Nina, Matt z Danielem, a w wózku spała Hannah.
– Jak się czujesz? – zapytała Nina, a Ness, która siedziała wtulona w ojca patrzyła na mnie współczująco.
– Już zdecydowanie lepiej – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i nachyliłam się nad dzieckiem, aby ją przykryć, ponieważ się odkryła.
– Zjesz coś? – zapyta pani domu.
– Jak będzie chciała to wie, gdzie jest kuchnia – parsknął Matt, a Dan mu zawtórował.
– Matthew – skarciła go starsza siostra, a ojciec posłał groźne spojrzenie.
– Dziękuję nie jestem głodna – odpowiedziałam. Choćbym miała zdechnąć, wolę nie jeść. Dan zmierzył mnie wzrokiem, a ja miałam ochotę od razu uciec. Czułam się strasznie gruba i miałam chęć zakryć się cała, aby tylko nikt mnie nie widział.
– Usiądź – Nina poklepała miejsce koło siebie. Gdy usiadłam ta objęła mnie i pogłaskała po głowie. To było bardzo miłe, ale czułam się nie na miejscu. Chyba każdy mięsień mi się spiął ze stresu. Ojciec uśmiechnął się na ten widok.
– Masz gorączkę? – gospodarz zwrócił się w moją stronę. Nina dotknęła moje czoło.
– Nie ma – odpowiedziała za mnie – chyba już jej przechodzi – zaśmiała się i poczochrała moje włosy.
– Siedzi na stołówce całą przerwę to pewnie zjadła coś nieświeżego – głos zabrał Daniel.
– Noo – zawtórował mu blondyn – mówiłem ci, żebyś tam nic nie jadła – kiwnął głową i poprawił czapkę na głowie. Zaczęłam nerwowo jeździć językiem po zębach.
– Może faktycznie nie jedz tam – powiedziała zmartwiona Vanessa – zrobię ci w poniedziałek więcej kanapek to nie będziesz głodna – dodała. Dan zaśmiał się, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, ponieważ coś grzebał w telefonie. Nie odpowiedziałam nic na to, tylko skupiłam się na drapaniu ręki, mimo, że nic mnie tam nie swędziało. Postanowiłam, że gdy tylko wrócę do pokoju znajdę jakieś złote rady, aby szybko schudnąć. Im szybciej schudnę, koszmar, jaki zaczyna mi się w szkole, szybciej się skończy. Obym tylko wytrwała w tym wszystkim.
YOU ARE READING
Change
Teen FictionJedna chwila i Twoje życie diametralnie się zmienia. Czujesz się zagubiony. Masz wrażenie, że wszystko wokół Ciebie dzieje się na opak. Jeden problem rodzi kolejny, a Ty nie wiesz jak masz się zachować. Znajome Ci? Poznaj moją historię. Moje dążenie...