Chyba się tu pojawi troszkę więcej Lokiego :3
Siedziałam w tym pokoju do wieczora. Pepper przyszła tego dnia do mnie jeszcze kilka razy. Po nie udanych próbach zmuszenia mnie do jedzenia, wzięła tacę. Była później jeszcze dać mi coś od siebie na przebranie i życzyła mi dobrej nocy. Dostałam od niej czarną koszulkę i czarne dresy. Ciuchy te były na mnie za duże o co najmniej dwa rozmiary. Gdy na zegarku, który dostałam od Starka wskazówki zaczęły wskazywać północ, powoli podeszłam do drzwi przykładając do nich ucho. Nie słyszałam żadnego szmeru, nie licząc moich włosów ocierających się o plastikową powierzchnię. Otworzyłam powoli drzwi. Na korytarzu nie było jasno, jedyny dopływ światła wychodził z pokoju z którego właśnie wychodziłam. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, zrobiło się prawie całkowicie ciemno. Z drugiego końca korytarza z lewej strony wychodziło dość jasne światło spod drzwi. To chyba ta sypialnia Iron Mana o której mówiła mi Pepper. Poszłam w przeciwnym kierunku. Sposób w jaki chodzę, który wczoraj odkryłam, jest strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że szłam bezszelestnie, to w dodatku nie byłam aż taka wolna, gdy miałam w rekach kule, byłam głośniejsza i wolniejsza. Weszłam do salonu i się rozglądnęłam. Po mojej lewej był korytarz, na oko miał pięć metrów. Fakt, iż skończyłam studia architektoniczne, pozwalał mi na takie szacowanie, bo moje oko musiało się tego wyuczyć. Chwilę zajęło mi przejście do drzwi, już dotykałam klamkę, lecz zanim ją nacisnęłam usłyszałam głos:
-Wybierasz się gdzieś?- nie był to Stark, ani Pepper. To był Thor. Stał z założonymi rękami na wejściu do salonu.
-Idę na spacer, by rozprostować nogę.- powiedziałam sarkastycznie. Nie wiem czemu, ale on irytował mnie jeszcze bardziej niż Stark. Nic mi ten bożek nie zrobił, ale sama jego obecność mnie rozdrażniała. Na moje słowa blondyn prychnął pod nosem. Już miałam naciskać klamkę.
-Nie radze. Jarvis się odezwie i Stark tu przyjdzie, a wtedy na pewno wyśle cię do Asgardu, a tego chciałbym uniknąć- odwróciłam się w stronę Thora i zmarszczyłam brwi. Stark chce mnie wysłać do innego świata? Nie ma takiej opcji. Jakim prawem on w ogóle to rozważa? Nie ma prawa, nawet nie widzę powodu by tam być, nie widzę powodu by tu być.
-To skoro nie chcesz bym trafiła do Asgardu, to może pomożesz mi stąd uciec? Oboje na tym skorzystamy.- powiedziałam opierając się plecami o metalowe drzwi. Spojrzałam uważnie na Thora, który zaczął do mnie powoli podchodzić.
-Tony chce dla ciebie dobrze, ja zresztą też. Zostaniesz w tym budynku aż wydobrzejesz Debby.- był zaledwie dwadzieścia centymetrów ode mnie. Jego głos był cichy i delikatniejszy, a na jgo twarzy był lekki uśmiech.
-To wyślij mnie do tego swojego Asgardu! Czemu mnie tam nie chcesz? Dam Ci spokój bożku, a tamta trójka nie będzie mnie już denerwować- chciałam go sprowokować do powiedzenia mi powodu, dla którego tam mnie nie chce. Zresztą, może by mi się udało uciec gdy tamta trójka będzie chciała mnie tam wysłać. Potrzebna mi będzie tylko chwila nie uwagi tej trójki i mnie tu prędko nie zobaczą.
-Nie pójdziesz tam, bo mój brat nienawidzi Midgartczyków. Nie wpuściłby cię do zamku, więc twoja obecność tam byłaby szkodliwa dla ciebie jeszcze bardziej. Tony myśli, że w Asgardzie będą cię bardziej pilnować i, że szybciej dojdziesz do siebie, co może być prawdą, ale nie musi.- powiedział szeptem, jakby chciał przed kimś te słowa ukryć. Kto miałby mnie niby tam pilnować? Sama sobie na te pytanie nie odpowiem.
-Czemu wam, aż tak bardzo zależy na moim życiu?- powiedziałam dość głośno.
-Zamknij się, chcesz by Tony tu wparował, i dowiedział się, że chciałaś uciec?- mierzyliśmy siebie wzrokiem.
-Chciałaś uciec, tak?- usłyszeliśmy głos Starka. Oboje w tym samym momencie odwróciliśmy głowy w jego stronę.
-Nie pójdę do żadnego Asgardu, ani nie zostanę tu ani chwili dłużej!-zaczęłam krzyczeć i iść kulawo w stronę Iron Mana, noga mnie bolała, ale nie zwracałam, na to uwagi.- Nie możesz mnie tu przetrzymywać! Mam prawo wrócić do domu!- stałam już naprzeciwko niego. Zaczęłam stukać mu palcem wskazującym w prawy bark, wypowiadając następne słowa:- Nigdy nie prosiłam, byś mnie ratował! Chciałam zdechnąć na tamtym chodniku!- chwycił mój palec, przez co zaprzestałam swojego monologu.
-Jak będziesz się dobrze tam sprawować to w najlepszym przypadku wrócisz siebie za miesiąc. Jeśli się nie zmienisz, to po prostu umrzesz z głodu. Wybór należy do ciebie. Jutro Thor zorganizuje Ci miłą wycieczkę, przyjdzie po ciebie o dziesiątej. Żegnam panno Dowell, miłej nocy Thorze.- i poszedł. Thor stanął obok mnie. Oboje patrzyliśmy przez szybę na miasto.
-Już Ci współczuję Debby. Idź się wyśpij czy coś.- nawet na mnie nie spojrzał i poszedł w stronę korytarza. Sama stałam tak jeszcze parę minut i poszłam spać, tak jak on mi kazał.
Przebudziłam się. Na dworze jest jeszcze ciemno, więc jest przed szóstą rano. Zamknęłam z powrotem oczy i wtedy poczułam dyskomfort w lewej ręce. Szybko otworzyłam oczy i na nią spojrzałam. Pierdolony Stark założył mi kroplówkę! Nie wierzę! Pociągnęłam drugą ręką cienką żyłkę, która łączyła mnie z już prawie pustym woreczkiem wiszącym na metalowym wieszaku. Byłam bardzo zmęczona, więc nawet rosnąca we mnie złość na Starka nie powstrzymała mnie przed kolejnym odpłynięciem w sen.
Wiem, że jest krótki, ale później będzie pojawiał się Loki, a chcę to zrobić dopiero w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
CZYTASZ
Royal Asgard [Loki Laufeyson]
Fiksi PenggemarJedyne co czujesz to ból swojego istnienia Chcesz skończyć ze sobą i swoją przeszłością Chcesz zniknąć raz na zawsze z tego świata Lecz ktoś ci to uniemożliwia Nie wiesz kto Nie widziałaś jego twarzy Jedyne co czułaś to chłód A potem zasnęłaś...