Rozdział III

770 25 1
                                    

- Tośka! Tośka, chodź tu dalej na śniadanie! Tośka, dalej spóźnisz się do szkoły - po mieszkaniu Dagi rozległ się jej własny krzyk

- Ile razy mam ci powtarzać, że weszłaś w buty matki? Hubert ci ją ciągle zostawia, od momentu jak się wprowadził do Wrocławia prawie w ogóle się nią nie zajmuje, a Tośka jest tylko na twojej głowie. Jeszcze rozumiem, jakby wieczorem z nią spędzał trochę czasu, ale wtedy woli iść z kolegami na piwo - powiedziała Lilka, a Górska machnęła tylko ręką. Nie chciała w to wierzyć, ale rudowłosa miała rację. Sam jej związek z Wawerskim pomimo tego, że nie trwał za długo to już przechodził kryzys. Dagmara spędzała bardzo mało czasu ze swoim facetem. Dziewczyna głęboko westchnęła i chciała coś powiedzieć, ale widząc schodzącą Tosie, zrezygnowała.

- Tośka do cholery, ile razy mam cię wołać? Następnym razem zaproszenie ci wyślę, hm? - na dziewczynkę z pretensjami, jak najbardziej słusznymi naskoczyła Daga

- Dobra, ale gołębiem pocztowym - Tosia odpyskowała

- Wyszczekana, jak pies sołtysa - z przekąsem wtrąciła Lilka, ale całą dyskusję przerwał dzwoniący telefon Górskiej

- Tak, szefie? - rzekła Daga, po przeciągnięciu zielonej słuchawki

- No co, robota jest. Wybacz, że tak z samego rana, ale zło nigdy nie śpi i działa w naszym mieście. Mamy morderstwo, adres wyślę ci zaraz SMSem. Bolo jest już na miejscu, poinformuj tylko Jawora.

- Jasne, szefie. Dowidzenia - rzuciła i nacisnęła czerwony przycisk na telefonie. Zaraz jednak dodała - Tosia, zbieraj się. Góra 10 minut i masz być gotowa, zawiozę cię do szkoły. No dalej, idź już, ja ci zrobię kanapki.

☆☆☆☆☆

W tym samym czasie Jawor siedział pod domem Rębacza. Dostał obsesji na jego punkcie, a dlaczego tak bardzo mu zależało na tym, żeby ten siedział w jakimś odizowalonym miejscu było oczywiste z dwóch powodów - nie chciał,  aby jakieś dziecko zostało skrzywdzone, a to drugie było już jego tajemnicą. Drzwi od auta Tomka, otworzyły się gwałtownie, a na miejscu pasażera usiadła Kinga.

- Co tam, Punku? Coś się stało? - z trudem wymamrotał te słowa. Był tak zmęczony, że nawet nie potrafił powiedzieć czegoś normalnym tonem

- Tak, ty się stałeś. Rozmawiałam z Wojtalą, coraz rzadziej wracasz na noc do domu. Przecież ty się wykończysz.

- I tak wszyscy kiedyś umrzemy. Co za różnica, czy szybciej, czy później. Wszystkich nas czeka ten sam los.

- Maryśka by tego nie przeżyła - na te słowa Jawor się uśmiechnął. Maryśke poznał w jakimś barze, gdy chciał odreagować alkoholem. Dziewczyna męczyła go przez kilka tygodni, aż ten nie zdecydował się zmienić numeru telefonu. Ciągle go nachodzi, ale zdecydowanie rzadziej, niż wcześniej. Straszenie policją mało co dało. Zakochała się i to nieszczęśliwie. Choć trudno mówić o miłości, po kilku godzinach wspólnego chlania, a następnie zgonowania.

- Kij z Maryśką, gorzej z Wojtalą. Czekaj, mam jakąś wiadomość - zerknął na swój wyświetlacz, a po przeczytaniu wiadomości tylko powiedział - dobra, robota czeka. Morderstwo. Później się spikniemy, nara.

- Cześć. A i teraz ja przejmuję obserwację Rębacza w nocy. W dzień zastąpi mnie mój kolega, który jest psychologiem sądowym. Niedawno miał zawał, jest na zwolnieniu lekarskim, ale skarży mi się, że nie ma co robić. Teraz się przynajmniej czymś zajmie - na odchodne rzuciła Wilk. Po chwili nie było już jej w samochodzie, a Tomek pojechał na miejsce zbrodni.

Znalazł się tam po piętnastu minutach. Czekała tam już na niego Górska, a w oddali dostrzegł Bola.

- Jawor, co ty robisz po nocach? - na powitanie, bez owijania w bawełnę, rzekła Daga

- Nie uważasz, że to dosyć intymne pytanie?

- Intymnie to ci powiem, że wyglądasz jak gówno. Albo coś z tym zrobisz, albo nie pokażę się z tobą przy ludziach.

Zaraz znaleźli się przy Kowalskim. Mężczyzna, wydawał się być w ponurym nastroju. Jego zmęczony profil, mówił o wszystkim. Wszyscy na komendzie wiedzieli, że jak nie ma Bolka, to wszystko jest sparaliżowane. Nawet Jaro nie ogarniał tego wszystkiego tak, jak Bolesław.

- Siema, Bolek. Co wiemy? - powiedział i zaraz głośno wciągnął nosem powietrze Tomasz

- Że dzisiaj jest wtorek i obydwoje wyglądamy, jak po miesięcznej wizycie w Rosji, a dokładniej na Syberii - wydukał Bolo

- A coś o denacie?

- Nic. Żadnych dokumentów, przy sobie.

- Jak zginął? - wtrąciła się Dagmara, która zaraz zrobiła zamordowanemu zdjęcie, swoim telefonem

- Obstawiam, że cios tępym narzędziem w tył głowy. Zmarł, może osiemnaście godzin temu. Oczywiście wszystko dokładnie będę wiedział po sekcji. Jeśli chcecie wiedzieć, kto go znalazł to tamta kobieta, co stoi koło mundurowych.

- Dobra, dzięki.

Kryminalni znaleźli się zaraz koło kobiety. Była to niewysoka blondynka, która mogła liczyć pięćdziesiąt wiosen. Ubrana była w płaszczyk, o jednym z odcieni zieleni.

- Dzień dobry, starszy aspirant Górska i komisarz Jawor. To pani znalazła tamtego mężczyznę? - Daga rozpoczęła rozmowę

- Dzień dobry, tak. Wyszłam rano z psem, bo z moim Burkiem zawsze chodzę tą trasą. Tak właściwie, to właśnie Burek go znalazł.

- Dobrze, a zna go może pani? W sensie denata.

- Nie, nigdy nie widziałam go na oczy.

- Mieszka pani w pobliżu, prawda? - kobieta pokiwała twierdząco głową, a Górska kontynuowała - Słyszała może pani coś w nocy? Nie wiem, jakieś krzyki?

- Nie, nic.

- W takim razie dziękuję i zostawiam swoją wizytówkę, jakby pani się coś przypomniało - dziewczyna podała karteczkę starszej kobiecie i z Jaworem odeszła kilka kroków dalej

- Żeby mundurowi się zbytnio nie nudzili, niech oni przesłuchają okolicznych mieszkańców, a my jedźmy na komendę. Musimy popatrzeć, czy ktoś nie zgłosił ostatnio zaginięcia faceta, który pasowałby do naszego denata - powiedział Tomek, a Dagmara tylko przytaknęła.

Udali się zaraz do samochodu i ruszyli na komendę.

- Tomek, co ty robisz w nocy? Od jakiegoś czasu, ciągle chodzisz zmęczony, marudny, a ja nie wiem co się dzieje, czy mogę czy jakoś pomóc, no nie wiem cokolwiek.

- Dowiesz się w swoim czasie.

- Okej, nie chcesz o tym gadać, rozumiem. Jednak w razie czego, wiesz gdzie mnie szukać.

- Ale ty Górska, wcale nie lepiej wyglądasz. Ostatnio też jakaś cichsza jesteś.

- Powiedzmy, że problemy w związku.

- Co, nie układa się z Wawerskim? - Tomasz udał przejętego, ale w duchu się ucieszył. Była w końcu szansa, że to on zajmie miejsce Huberta.

- Dowiesz się w swoim czasie - dziewczyna parodiowała swojego partnera z pracy. Pewnie dalej by to kontynuowała, gdyby nie to, że dotarli na komendę.

Miłość na komendzie ||| SWKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz