xxi. friend

368 38 1
                                    








BITTERSWEET !

chapter twenty one !

chapter twenty one !

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




































































































zapukała do dużych, białych drzwi. czekała aż się otworzą, gdy wiatr - który irytował już każdego - wywiewał jej brązowe włosy. to nie tak, że niszczyły jej fryzurę. tego dnia nawet ich nie uczesała i po prostu wszyła. było to coś innego, bo zazwyczaj swoje włosy miała niesamowicie proste, wręcz perfekcyjne. tak, jakby się z takimi urodziła.

dom przed nią otowrzył się, a ona zobaczyła nieco niższą od siebie dziewczynę. ta miała na swoich ustach wielki uśmiech, który nieco zbladł, gdy zobaczyła szatynkę. wyglądała okropnie.

"wchodź, tal" wpuściła ją do środka. "chciałabyś się czegoś napić lub coś zjeść?" zapytała, unosząc swoje brwi. greene tylko pokręciła głową, a lilia zamknęła swoje drzwi. "chodź do mnie do pokoju" machnęła ręką i tam ją poprowadziła.

nastolatki weszły do czystego pokoju buckingham. dziewczyna miała wszystko pięknie poukładane na półkach, tak jak to pokazywała na instagramie. łóżko było perfekcyjnie pościelone i na białych ścianach nie było ani jednej plamki brudu. zdawało się, że lilia żyła marzeniem.

"usiądź gdziekolwiek chcesz" odezwała się z delikatnym uśmiechem. talia postanowiła usiąść na małej kanapie, jaką dziewczyna miała w pokoju. miała ona kolor jasnego beżu, a leżące na jej poduszki, biały. "to opowiesz co się stało, czy w ogóle się nie odezwiesz?" zapytała, siadając obok niej. spojrzała na nią zmartwiona, nie mając pojęcia co poradzić.

"dużo się stało" talia zaczęła, wzdychając. "jak byliśmy wczoraj w wesołym miasteczku, to zdecydowałam, że przeproszę sadie. wiesz... wcześniej była mała drama" spojrzała krótko na blondynkę. "i okazało się, że sadie znalazła sobie już kogoś innego. dzisiaj była kolejna kłótnia i nie mogłam pójść do nikogo, bo diego był wkurzony na finna przez to, że ja mu się podobam, a millie była zajęta ich uspokajaniem" skończyła.

"wow, finn się w tobie podkochuje?" to zabrzmiało bardziej jak pytanie, więc szatynka pokiwała głową. "i mam rozumieć, że masz złamane serce, tak?" talia ponownie pokiwała głową. lilia przytuliła się delikatnie do dziewczyny. "przykro mi, że tak się stało. niektórzy nie potrafią docenić tego, co mają" westchnęła cicho.

talia po raz kolejny zamilkła, chcąc po prostu tak siedzieć. nie miała zamiaru się rozpłakać, więc to było najlepsze rozwiązanie. nie sądziła, że relacja z sadie mogłaby się tak fatalnie skończyć. ze złamanym sercem.

i naprawdę czuła się tak, jakby nie mogła teraz z nikim rozmawiać. wszyscy z jej przyjaciół nie byli teraz w najlepszym stanie na trzymanie sekretów. a przynajmniej, żeby móc im zaufać. millie - pewnie by się wygadała. diego - nie byłby równy, bo jest wkurzony, że wolfhard nic mu nie powiedział. finn - podkochiwał się w niej. sadie - bo to z nią był problem.

i została sama lilia, którą poznała parę tygodni temu. mimo, że ich znajomość trwała krótko, dziewczyna szybko się z nią zaprzyjaźniła. dlatego nie miała problemu z powiedzeniem jej o wszystkim. ok, może nie mówiła o wszystkim, ale przynajmniej to, co leżało jej na sercu w tym momencie.

"to wszystko ssie" mruknęła. "nie chcę, żeby nasza przyjaźń z grupą się zniszczyła. ale dzisiaj wszystko się popieprzyło" dodała, zamykając swoje oczy. lilia odsunęła się od niej i spojrzała jej w oczy.

"jeszcze będzie dobrze, obiecuję ci. jesteście zbyt wspaniałymi dla siebie przyjaciółmi, żeby kłótnia coś takiego zepsuła"























natalia wróciła do domu dosyć późno po tym, jak spędziła wieczór razem z lilią. może nie był to najlepszy dzień, jaki z nią spędziła, ale na pewno czuła się po spotkaniu z nią lepiej. długo rozmawiały o całej sytuacji i talia była szczęśliwa, że mogła się w końcu komuś całkowicie wygadać.

teraz, weszła do domu - który należał do jej wujków. światła prawie wszędzie były pogaszone, bo było grubo po dwudziestej trzeciej i wtedy cała rodzina padała jak muchy. jednak nie wszyscy zasneli.

"talia? dziecko, gdzieś ty była?" jej matka, gina, wyszła z kuchni do przedpokoju, gdzie szatynka właśnie ściągała swoje buty. odwróciła się do rodzicielki i zacisnęła na chwilę usta.

"przepraszam, mamo. byłam u koleżanki i trochę się zasiedziałam" wytłumaczyła się, zaczynając bawić się własnymi palcami za plecami.

"to może odbierałabyś telefon?" gina położyła jedną ze swoich rąk na biodrze.

"nie zabrałam telefonu" talia powiedziała, a jej matka spojrzała na nią z niedowierzaniem. jak mogła nie zabrać telefonu? tak ważnej rzeczy w tym czasie świata.

"przynajmniej wróciłaś, bo już miałam budzić ojca i dzwonić na policje" kobieta westchnęła, patrząc na swoją córkę. "idź już do łóżka, pogadamy jeszcze o tym rano" wskazała palcem na schody do góry. szatynka jedynie pokiwała głową i poszła na górę, do 'swojego' pokoju.

tam spała już jej młodsza siostra, wtulona z jednego ze swoich misi. talia próbowała jak najciszej przygotować się do spania. zdecydowała się jedynie przebrać, nie kąpiąc się.

szatynka wskoczyła do łóżka, zabierając telefon z szafki nocnej. rzeczywiście miała dużo nieodebranych połączeń. okazało się, że nawet diego i finn do niej dzwonili. a millie zostawiła milion wiadomości.

będąc zmęczona, nie odpowiedziała na żadne z nich. również nie dzwoniła do nikogo więcej. miała jedynie ochotę popaść w głęboki sen i najlepiej nigdy się nie obudzić. jednak to nie mogło się stać, bo drzwi od pokoju otwarły się, ukazując trochę światła z lekko oświetlonego korytarza.

"śpisz już?" usłyszała głos diego.

"nie" westchnęła, kładąc się na boku w stronę drzwi. szatyn wszedł do środka na paluszkach i szybko wszedł do łóżka obok dziewczyny. "co ty odpierdalasz?" zapytała, patrząc na niego, jak na idiotę. on jednak nie mógł tego zobaczyć, przez małe przyzwyczajenie do ciemności.

"chciałem cię przeprosić za moje zachowanie na grupie. powinienem był zająć się tobą" wyznał, odwracając głowę do kuzynki. ta tylko pomyślała - ostatnio usłyszała i powiedziała wiele przeprosin.

"jest okej, nawet na to wszystko nie patrzyłam" wzruszyła ramionami, spoglądając na kuzyna.

"i tak mi przykro. nie chciałem, żebyś musiała wychodzić, bo nie czujesz się pewna w mojej obecności" powiedział.

"już jest dobrze, diego. nie przejmuj się. to i tak na ciebie nie jestem zła" uśmiechnęła się do niego delikatnie. diego jedynie pokiwał głową, więdząc o kogo chodziło. szatyn wstał szybko z łóżka.

"to pójdę już. prześpij się" odezwał się, po czym wyszedł z pokoju po cichutku. talia westchnęła, znowu zostając sama. opatuliła się bardziej kołdrą, mając zamiast zasnąć. jednak tej nocy nie było to takie łatwe i przez kilka następnych również.



































































































AUTHOR'S NOTE |
trochę meh rozdział, i'm sorry

BITTERSWEET! SINKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz