Słów wypowiedzianych przez Lalisę Chaeyoung nie wzięła sobie do serca. Doceniła zapał przyjaciółki, wiedziała niestesty, że to się nie uda.
Tego popołudnia nie poszły jednak tą samą drogą. Rose podążała za Lisą, plącząc się wśród ulicznych przechodniów. Nie wiedziała, gdzie idą, ale nie zamierzała pytać.
Wreszcie zwolniły, gdy ich oczom ukazał się duży szyld z napisem „biblioteka". Weszły do środka.
-Co my właściwie robimy? - spytała wprost.
-Cii. - szepnęła tajka. -To biblioteka, nie mów tak głośno. Chcę coś wypożyczyć.
-Masz w ogóle kartę? - nie sądziła, że jej przyjaciółka czyta książki.
-Od jakiegoś czasu.
Dziewczyna zatrzymała się przy półce z przewodnikami i książkami o podróżach. Wyciągnęła kilka stojących obok siebie, które dotyczyły Ameryki i życia w niej. Chaeyoung wywróciła oczami.
-Popatrz! - Manoban otworzyła jedną z nich i odwróciła, by towarzyszka mogła ją zobaczyć.
-No fajnie, ale...
-Patrz! - wepchnęła książkę bardzo blisko twarzy dziewczyny. -Już niedługo będziemy tam mieszkać.
-Najpierw sama mi mówisz, abym była cicho, a później na mnie krzyczysz. Wyproszą nas. - Rose chwyciła przewodnik i rzuciła okiem na kolorowe zdjęcia w nim zamieszczone.
To naprawdę było miejsce, do którego chciałaby pojechać. W tym momencie czuła pewien rodzaj zawiedzenia i bezradności, ponieważ i tak nie mogła spełnić tego głupiego marzenia.
-To ty będziesz tam mieszkać. - oddała książkę Lisie. Ta tylko wzięła ją i razem z kilkoma innymi trzymanymi w rękach, podeszła do lady, by je wypożyczyć.
Wracając, odezwała się smutno.
-Dlaczego po prostu nie pojedziesz? Zostaw wszystko i zabierz się ze mną.
-Popsuję sobie relacje z rodziną.
-Ja ci wystarczę! - stanęła oburzona. Koreanka popatrzyła się na nią z litością.
Znowu powoli dreptały tą samą drogą, wzdłuż portu. Pogoda była ładna, ale zimny i ostry wiatr zmuszał do ubrania się cieplej.A Rose targała nią obawa. Nie martwiła się o siebie, ani o Lisę, tylko o to, czy nie zerwą kontaktu. Przestaniemy dla siebie istnieć, jeśli wyjedzie.
I tak relacja między nimi, odkąd zaczęły poruszać temat o przyszłości, stała się bardziej napięta. To już przesądzone, ale mimo to było nadal niewyobrażalnym koszmarem dla Chaeyoung. Szczerze, poza Lalisą nie miała nawet znajomych, nie mówiąc już o przyjaciołach. Faktycznie, miała możliwość wyboru. Oferta „To ja cię zabiorę", jaką otrzymała od Manoban kilka dni temu, wydawała się kusząca i wywoływała w dziewczynie niepohamowaną ekscytację. Z drugiej strony, „zachowam się bardzo egoistycznie". Myśl, że mogłaby odciąć się całkowicie od rodziny oczekującej pomocy, zmuszała ją do zostania w rodzinnym mieście.Ta fala przemyśleń sprawiła, że Rose zaczęła płakać. Nie skontrolowała tego. Jej mimika pozostała bez wyrazu, ale sama zalewała się łzami bezradności. Wizja samotności, najgorsze, co może być dla Park Chaeyoung.
CZYTASZ
dreams | chaelisa
FanfictionRok 1998 w małym, nadmorskim miasteczku. Mówiły sobie, że ich drogi nigdy się nie rozejdą, ale ta obietnica jest trudna do dotrzymania, gdy każda z nich ma inne marzenia.