W domu wszystko posprzątałem o ile można nazwać wepchnięciem wszystkich rzeczy do szafy. Dzwonek do drzwi, otwieram je.
- O babcia! Akurat zdążyłem wrócić z kościoła - poprzytulaliśmy się na przywitanie. Szybka pomoc w zdjęciu płaszacza, butów i podaniu laćków w jej rozmiarze buta. - Daj, zaniosę te torby do kuchni. - No i biorę je i idę z nimi. - Wspominałem, że mam węża w domu?
- Co?
- Co?
- Co?
- Ale co, co?
- Ale mnie nie ukąsi wnusiu?
- Nie nie babciu, on kąsa tylko te niegrzeczne osoby.
Babcia na szczęście nie zorientowała się o dwuznaczności moich słów.
Zeszło się pół famili. Szybka modlitwa i przystępujemy do jedzenia posiłku. W sumie to było cicho jak u amiszów na pogrzebie. Kuzyn niewierzący nie modlił się, a jego wzrok skierowany na mnie mówił wszystko... "chodź do mnie tatku~"
Czy wspominałem, że jest niewyrzytym biseksualistą?Po obiedzie kuzyn i ja zostaliśmy sami w moim pokoju. Przez chwilę myślałem, że zacznie mnie podrywać i przejdzie do ostrych czynów... No kurwa nie myliłem się xD. Jak drapieżnik przyparł mnie w ślepy zaułek.
Ja: Bakłażanie, nie możemy!
Oczywiście szeptem do niego, bo przypał by był gdyby ktoś nas zobaczył lub usłyszał.
Bakłażan: Tak, możemy~
Przykleił mi napaleniec taśmę na usta z napisem "Yes We Can"
Jebany Obama...
Zrobiłem nienawistną minę do niego i zacząłem szukać drogę ucieczki. Myśl! Gdzie jest bezpiecznie?! Może w szafie? Pogrzało mnie...
Bakłażan: Nie uciekniesz mi mój pierożku~
Że co proszę? Jaki pierożek? W odwecie przywaliłem mu z główki co nie tylko jego zabolało, ale i mnie. Limo nam obu rośnie, ale ten z kultury nic nie powiedział tylko wydał z siebie niemy krzyk. Drapieżnik odpuścił i skulony zaczął się cofać. Próbuję odkleić taśmę... No kurwa nie da się, posmarował ją kropelką czy jak? Żegnaj prawiczy wąsiku. Jak to zdjąłem to teraz ja wydałem z siebie niemy krzyk.
Ja: Jeszcze raz Bakłażanie, a nie będzie gwałtu, a autokanibalizm
B: Nie odważysz się
Masował limo
J: to mnie nie prowokój
On z takim podkulonym ogonem, ja jak Bolek Krzywousty... No dobraliśmy się jak woda i ogień. A nie, to Bakłażan tak dobrał.
Poszedłem wywalić taśmę, ale zaczepiła mnie babcia po drodze.
Babcia: Zgoliłeś wąsa? Tak cicho i szybko? I co to za taśma?
Ja: a Bakłażan mi pomógł
Tiaaaa, "pomógł"
Babcia: jesteś cały czerwony na ustach.
Ja: nic się nie stało Babciu, wszystko jest wporządku.
Babcia: A gdzie twój wąż? Nie mogę go znaleźć wnusiu...
Ja: eeee uciekł mi godzinę temu, a terrarium wyciepłech na śmietnik...Babcia na szczęście mi uwierzyła.
Skończyło się na tym, że nikt nie dowiedział się o akcji z mojego pokoju.
CZYTASZ
Jak nie jak nie?
HumorKto nie lubi tych słodkich małych lemingów chowających się w lesie jak chomiki w trocinach? THC wystarczy buch do stworzenia czegoś z niczego. Prowadzony styl życia Toma ukazuje jak zmaga się ze swoimi codziennymi problemami, napalonym kuzynem (szko...