-_Napaleniec_-

23 1 0
                                    

Gości odprawiłem. Została jeszcze ciotka ze swoim kuzynem.
Bakłażan: Mamo, dzisiaj nocuję u Toma.
Że co proszę?
Ciocia: nie mam nic przeciwko, jeżeli Tomas ci pozwoli.
Ja: Może nocować.
Co ja gadam?! Czasem wypada ugryźć się w język. Ze stresu zacząłem jeść burito które sobie zostawiłem wczoraj w mikrofali na kolację. Zjadam ją w kuchni, a za mną w drzwiach staje on. Wiecznie niewyżyty Bakłażan. Swoją drogą rodzice go musieli skrzywdzić nazywając go w ten sposób, albo to przewidzieli jaki będzie w przyszłości. Odwracam głowę w jego kierunku i trochę wyglądam jak husky który je swoją karmę dla psów. Ledwo przełykam moje burito.
Bakłażan: Co jesz~? Oh! Ubrudziłeś się na twarzy, daj wytrę.
Już widzę te jego oczy chcące dobrać się do mnie nagiego. Wyczółem na kilometr, że chciał mnie pocałować. Nie ze mną te numery, pokazałem mu fuckersa.
Ja: przejżałem cię Bakłażanie.
B: No nie wiem, nie wiem mój pierożku~.
Co on ma z tymi pierogami?!
Gdy tylko podszedł widziałem jak jego ciało rzuciło się na mnie jak jakiś kot na szynkę. Czułem obrzydzenie do tego co będę musiał zrobić. Wepchnąłem swoją prawą rękę do jego paszczy... Zaraz, czy on umył zęby? No nic. Chwyciłem jego język i pociągnąłem go z siłą. Bakłażan wylądował na ziemii przed moim laćkiem. Wołałem z kuchni do pokoju gościnnego:
Ja: Ciociu!? Jesteś wolna?!
Ciocia: Nie! Zapierdalam jak dyliżans!
Że co xD?
Ja: Nie nie! Ja się pytam, czy jesteś wolna!?
Ciocia: No przecież ci mówię, że zapierdalam jak dyliżans!
Ja wpadam w śmiech, kuzyn się podnosi i trzymając swój jęzor ledwo mówi: "Ja ci jeszcze zmienię orientację Tom."
Poczułem się jakby mi groził czy coś. Przez śmiech nie potraktowałem go poważnie.
Ja: Ciociu! Z Bakłażanem trzeba by pójść do lekarza, bo chyba coś mu się stało z językiem!
A najlepiej do proktologa...
Ciocia: Wyliże się z tego Tom!
O ile Bakłażan nie będzie mi kazać lizać siebie.
Ja: na pewno? To nie wygląda za dobrze!
Ciocia od zawsze nie lubiła lekarzy. To chyba przez traumę z dzieciństwa... Swoją drogą ciekawi mnie jak teraz wyglądają jej wizyty u lekarza?

Lekarz: To nie zaboli
Ciocia: pośpiesz się dziadu i wkładaj mi ten TERMOMETR!

Pewnie spokojnie.
Ciocia: Wytrzyma!
Ah jak moja ciocia pięknie troszczy się o swojego syna.
Trochę boję się co może się stać przez tą jedną noc...

Jak nie jak nie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz