7. Przesłuchanie drugie

424 17 0
                                    

- Nie macie cholernego prawa mnie tu trzymać, nic nie zrobiłem! - takie właśnie wrzaski mogli usłyszeć wchodzący mężczyźni, którzy przyjechali na komendę ze szpitala — puszczajcie mnie cholerni skurwiele!

- Spokój! - Orest spojrzał na całe zamieszanie i ruchem głowy kazał wprowadzić zatrzymanego do jego gabinetu, trójka policjantów, która starała się utrzymać wygrywającego się mężczyznę, który okazał się o wiele silniejszy, wprowadzili go do gabinetu i posadzili na krześle, gdzie przypięli go kajdankami — wyjść — siwowłosy mężczyzna, wydał krótkie polecenie I poczekał, aż jego podwładni wykonają rozkaz.

- Nic do cholery nie zrobiłem idioci, więc mnie puszczajcie! - warczał, próbując wydostać się z kajdanek, co dość marnie mu wychodziło.

- Zostałeś zatrzymany przed szpitalem, widziano cię na drzewie z wycelowaną bronią w księdza Mateusza Żmigrodzkiego, więc nie mów mi, że nic nie zrobiłeś! - Nocul, który powoli zaczął tracić cierpliwość, kiedy przez myśl mu przychodził obraz, jaki zastał wtedy w hali, bardzo w tej chwili chciał podejść do mężczyzny i zrobić mu wielką krzywdę — twój kolega przyznał, że to ty jesteś odpowiedzialny za skatowanie niemalże do śmierci księdza Mateusza, a następnie ucieczkę z miejsca przestępstwa, nadal uważasz, że to nic? - powiedział twardym głosem, mierząc teraz uśmiechającego się mężczyznę wściekłym spojrzeniem.

- Może sobie zasłużył? - zapytał z perfidnym uśmiechem, lecz po chwili przerodziło się to w grymas bólu, kiedy jego głowa została przyciśnięta ręką do biurka przez rudawego mężczyznę — co do cholery! Puszczaj mnie!

- Posłuchaj mnie skurwysynie — rudowłosy naparł ręką na głowę leżącego mężczyzny, który zasyczał z bólu — Mateusz jest moim największym przyjacielem, kiedy został niesłuszenie oskarżony, siedzieliśmy razem w celi, później, kiedy wyszedłem, pomógł mi wyjść na prostą — kolejne naparcie — Pomógł wielu ludziom nic nie chcąc w zamian, więc mi tu nie pierdol, że zasłużył! - Waldek złapał za włosy zatrzymanego i brutalnie pociągnął go za nie — masz nieszczęście, że akurat to jego tak urządziłeś i że cała komenda stoi za nim murem. Niestety obiecałem im, że będę grzeczny, bo inaczej już leżałbyś martwy — wysyczał i z całej siły uderzył głową blondyna o biurko, a po gabinecie rozszedł się huk.

- Pluskwa! - Możejko, który do tej pory nie reagował, dając wolną rękę rudawemu mężczyźnie, teraz wstał pośpiesznie z krzesła, patrząc na swojego przyjaciela z nieugiętą miną — wyjdź i ochłoń — polecił ruchem głowy, pokazując drzwi, przez które po chwili wyszedł wspomniany mężczyzna — a ty. Masz szczęście, że tylko na tyle mu pozwoliłem, bo uwierz mi, że i ja i połowa komendy chciałaby ci o wiele więcej zrobić za to, co ty zrobiłeś Mateuszowi — warknął do powoli podnoszącego głowę mężczyzny, który teraz splunął na biurko przed sobą.

- Mam to w dupie, ten klecha powinien o wiele bardziej cierpieć niż teraz! - syknął i spojrzał z wściekłością na policjantów — gdyby nie ta łajza, która mnie doniosła już by kurwa zdechł!

- A niby dlaczego tak nienawidzisz księdza, co? Z tego, co ustaliliśmy, to ksiądz Mateusz nigdy nie odwiedzał cię, czy twojej rodziny więc o co chodzi? - Orest zaczął krążyć po gabinecie, patrząc wściekle na blondwłosego mężczyznę, który postanowił milczeć — mów! - warknął i z całej siły uderzył dłonią o blat biurka.

- Klecha miał pomóc mojemu ojcu i go kurwa wystawił! Teraz za to zapłaci — Adrian spróbował zerwać się ze swojego miejsca, ale silna łysawego mężczyzny skutecznie mu to uniemożliwiła — przez czarnucha mój ojciec nie żyje!

- A niby dlaczego przez Mateusza? Bo jakoś nie mogę uwierzyć, że ksiądz mógłby przyczynić się do śmierci twojego ojca — Nocul oparł się o biurko, spoglądając na siedzącego mężczyznę, domagając się odpowiedzi. Znał Mateusza bardzo dobrze i wiedział, że ten nigdy nie przyczyniłby się do czyjeś śmierci.

- Może odpowiesz aspirantowi, hm? Jakoś teraz zebrało ci się na milczenie, a bardzo ciekawi nas kwestia śmierci twojego ojca — Orest niewzruszony postawą zatrzymanego mężczyzny spojrzał za szybę oddzielającą jego gabinet od reszty komendy, spoglądając na swoich podwładnych, którzy w tej chwili przyglądali się zatrzymanemu. Przesunął swój wzrok na rudawego mężczyznę pijącego wodę, by się uspokoić I westchnął po chwili rozdrażniony — twoje milczenie pogarsza sprawę, wiesz o tym?

- Gdyby klecha kupił mojemu ojcu wtedy działkę to ten by teraz żył — warknął i zwrócił swój piwny wzrok na brązowookiego — wystarczyłaby tylko jedna działka, a mój ojciec przeżyłby.

- Działka? Serio, tylko dlatego go tak nienawidzisz? - łysawy mężczyzna zaśmiał się bez krzty wesołości w głosie — twój ojciec mógłby zwrócić się do kogokolwiek innego niż do księdza, on nigdy nie kupiłby nikomu narkotyków, więc twój ojciec zrobił błąd, chcąc tego właśnie od Mateusza.

- Stul pysk grubasie! - mężczyzna szarpnął się na krześle powoli, tracąc nerwy, na wspomnienie ojca — klecha prędzej czy później zdechnie i ja tego dopilnuje, zobaczycie, zdechnie w większych męczarniach, niech ja tylko wyjdę.

- Długo sobie nie wyjdziesz na wolność, miłej zabawy w kiciu. Marczak, Gibalski! - wykrzyknął, a dwójka policjantów prędko weszła do gabinetu inspektora — zabrać go, natychmiast.

- Tak jest! - odpowiedzieli wspólnie, po czym siłą zaczęli wyprowadzać wygrywającego się mężczyznę.

- Klecha zdechnie czy się wam to podoba, czy nie! - wrzeszczał coraz bardziej, wchodząc głębiej komendy — zajebie go własnymi rękami! Wypatroszę jak psa!

Następne krzyki zostały zagłuszone przez ściany. Mietek I Orest w tym czasie starali się za wszelką cenę nie wypuszczać Pluskwy z mocnego uścisku, kiedy ten chciał się rzucić w pogoń za wrzeszczącym mężczyzną.

- Pluskwa uspokój się, mamy wszystko nagrane będzie siedział bardzo długo — siwowłosy starał jakoś uspokoić byłego więźnia, który usiadł wściekle na krześle.

- Nigdy nie zbliży się do Mateusza, już my się o to postaramy — zapewniał aspirant, patrząc na swojego przyjaciela z troską w oczach — proszę cię. Wiesz, że Mateusz nie chciałby, żebyś był taki wściekły.

Odwrócenie głowy Pluskwy było jedynym, co uzyskali w odpowiedzi. Widzieli wzbierające się łzy, kiedy wspomnieli Mateusza, sami byli w kiepskim nastroju i jedyne co im jakoś to wynagradzało to, to, że odpowiedzialny za aktualny stan księdza, został zatrzymany I zapłaci za swoje.

Teraz jedyne co im pozostało to poczekać na wybudzenie się Mateusza.

~*~
No ello!

Jestem kiepska w pisaniu przesłuchań, więc sorrki!

Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😊 i już wam mówię, że w następnym rozdziale robię Time skip! 😂

Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz