Od momentu znalezienia listów, szpital na nowo został zabezpieczony, a każdy kto wchodził do pokoju księdza był sprawdzany, czy aby to on ich nie przynosił. Z każdym nowym czytanym listem, policjanci czuli się słabo wiedząc, że gdzieś na wolności ponownie jest jakiś psychopata, który może skrzywdzić duchownego.
Mateusz powoli zaczął wracać do siebie, ale była to po wolna droga. Gdy nareszcie było wiadome, dlaczego blondyn tak bardzo pragnął się zabić, jego przyjaciele zaczęli zapewniać go, że wszystko będzie dobrze. I to może zaczęło zawracać na właściwe tory duchownego, jednak największym sukcesem miało się okazać, przyniesie prezentu dla księdza.
***
- Pluskwa, do cholery! Zabieraj to coś z plebanii! - wrzeszczała blondynka, wymachując drewnianą łyżką, w stronę rudowłosego mężczyzny, który śmiał się z miny przyjaciółki.
- Nacia, przecież on nic ci nie zrobi! - próbował ją przekonać, poprawiając uchwyt, na tym co trzymał. Jednak blondynka jedynie zaczęła machać jeszcze szybciej swoją bronią.
- Nie zgadzam się, by to coś było tutaj, ani chwili dłużej! Jak mogłeś wogóle pomyśleć, że się zgodzę?! - kłóciła się kobieta, idąc wściekła w stronę Pluskwy, który odsunął się minimalnie.
- Ale Natalia, to nie dla nas tylko dla Mateusza! - Waldek chwycił się ostatniej deski ratunku, obserwując jak gospodyni zamiera w pół kroku - przecież mówiłem wam parę dni temu, że zamierzam kupić coś Mateuszowi.
- Ale nie wyjaśniłeś co to jest! - zaczęła na nowo krzyczeć, patrząc zła na rudowlosego.
- Natka, jakbym ci powiedział, to tym bardziej byś się nie zgodziła - powiedział Pluskwa, starając się używać jak najbardziej przymilnego tonu - po za tym, tu najbardziej mi chodziło o Mateusza, żeby mu się to spodobało.
- Ugh... dobra! Ale jeśli ksiądz tego nie zaakceptuje, to lądujesz na progu razem z nim! - zakończyła blondynka, tupiąc nogą i obracając się na pięcie ruszyła do kuchni.
Pluskwa zmarszczył brwi, nie rozumiejąc przyjaciółki, a w szczególności jej zachowania sprzed chwili. Spojrzał na babcię i Emilkę, które jedynie wzruszyły ramionami. Waldek spojrzał na to co trzymał, z zastanowieniem, po czym wzruszając ramieniem ruszył do wyjścia. W końcu nie może pozwolić by jego przyjaciel czekał, a w szczególności nie wtedy gdy się przemógł i poprosił Możejkę o podwózkę.
***
Gdy nareszcie dojechali na miejsce, Orest pomógł zapakować prezent dla Mateusza, po czym razem ruszyli do szpitala. Andrzej i Wojtek o wszystkim wiedzieli, więc upewnili się, że wszystko będzie przyszykowane w pokoju księdza, który zbyt wielkiej uwagi nie zwracał na ich poczynania i jedynie patrzył się za okno.
- Jesteś pewien, że to wypali? - zapytał Możejko, patrząc uważnie na zestresowanego rudowłosego. Ten wyrwany z zamyślenia, spojrzał na policjanta.
- Musi, facet w sklepie powiedział, że to działa swoje cuda - zapewniał, patrząc jednak nie pewnie na pakunek. Przeniósł swoje spojrzenie na idącego Oresta, przechylając jednak głowę - jeśli jednak się to nie uda, wziąłbyś to dla Dominika?
- Pluskwa, tak jak powiedziałeś, musi to wypalić. Dominik może dostać, kiedy indziej - powiedział, patrząc uważnie na rudowłosego - dlaczego nie dałbyś tego Emilce? Przecież, kiedyś bardzo chciała - zapytał, a widząc lekki rumieniec, zmrużył oczy - ah. Czyżby Natalia się nie zgodziła?
- Jasno dała to do zrozumienia, kiedy wymachiwała w moją stronę drewnianą łyżką - wymamrotał były więzień, unikając spojrzenia Możejki, który w tym momencie miał mały uśmieszek.
CZYTASZ
(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec Mateusz
ContoPewnego dnia ksiądz Mateusz Żmigrodzki zostaje porwany, a cała komenda staje na głowie by go odnaleźć. Czy im się to uda? Czy odnajdą w porę swojego przyjaciela, zanim dojdzie do najgorszego? Tego dowiecie się czytając dalej. Zapraszam! 😉