Zabawa była przednia. Z doskoku na lodowisku. Ani jeden, ani drugi nigdy nie jeździli na poważnie na lodzie. Wtedy nie mieli nawet łyżew. To był pierwszy teledysk, który planowali nagrać. Byli już w połowie "Somy 0,5g". Dziwny pomysł na nazwę, z którym wyszedł Quebo. Taco zaś wymyślił nazwę ich duetu.
- Ej, bo będzie za długo, może skrót? - spojrzał na Kubę pytająco po czym kotynuował - Nasz ship - wiedział, że się zagalopował.
- Jak to "ship"? Owca? O co chodzi? - Fifi roześmiał się pod nosem. Zastanawiał się czy brnąć w "owcę", czy narazić się na skompromitowanie po swoim wspaniałomyślnym pomyśle.
- No "ship", jak ludzie łączą ludzi poprzez imiona, np. masz "Quebonafide" i "Taco", bierzemy początek czyli "Taco", dodajemy końcówkę "nafide"i powstaje nam wspaniała nazwa.
- Taconafide - powiedział po krótkiej, niezręcznej ciszy. W tym czasie Filip
kilka razy zastanowił się nad tym, czy aby na pewno nie powinien zapadać się pod ziemię. - Genialne!Odetchnął wtedy z ulgą. Właśnie pod taką nazwą zaczęli reprezentować siebie, swój duet. Podczas kręcenia klipu, pod sam koniec, pokusili się nawet o nieco więcej niż tylko połączenie imion. Połączyli siebie. Brzmi to absurdalnie, ale na jednej twarzy są dwie, choć te dwie z pozoru zupełnie inne części lica nawet do siebie pasowały. Taki ciekawy easter egg.
Postanowili jednak, że to nie klip "Kryptowaluty" dadzą fanom jako pierwszy. A Ci... ci to już umierali z ciekawości co robi w tym czasie Quebonafide. Przecież zniknął, poddał się przerwie. Nic nie było wiadome. Raperzy wiedzieli jak wzniecić jeszcze większą ciekawość. Czekali więc tylko, aż odpowiednio przygotują materiał, aby dać cynk w mediach społecznościowych.
Pierwszy teledysk, który był zaplanowany jako ten do "opublikowania", był teledyskiem do "Tamagotchi". Obaj zgodzili się, że jest to ciekawa koncepcja, zarówno na samą piosenkę jak i wykonanie teledysku (zaproponowane przez ich wspólnego menagera). Ta gra kojarzyła im się z... młodością, czasami, kiedy byli bardziej beztroscy.
Bo nawet jak masz przejebane dzieciństwo, to swiadomość zatrzymuje część tego gówna, jak taki filtr, przez co problemy widziane są oczami dziecka. Są po prostu bardziej "pobłażliwe".
Koniec końców, to kręcenie tego teledysku sprawiło im najwięcej radości. Przynajmiej Filip odniósł takie wrażenie. Róż przypadł do jego gustu tak szybko, jak pierwszy raz zobaczona konsola z grą "Fifa", na której dane było mu grać.
- Róż nie jest zbyt... pedalski? - zapytał Quebo będąc już w ubraniach zabarwionych na ten właśnie kolor. Taco skrzywił się bardzo. Kuba szybko się roześmiał i uderzył go ręką w ramię, tak po "przyjacielsku". - Toć żartuję, uwielbiam róż i pedałów.
Źrenice rozmówcy rozszerzyły się, czego jednak nie było dane zauważyć nikomu innemu. Tylko on miał też tego świadomość. Sam już nie wiedział, czy nawiązania do społeczności homoseksualnej przy jego osobie były na porządku dziennym, czy może jednak zbijał się ze swojego towarzysza. Taco zdawał sobie sprawę, że zbyt często łapie zawieszki (akurat patrząc na Kubę), aby nie szło dopisać sobie paru faktów na jego temat.
CZYTASZ
Taconafide
FanfictionMożna by tak długo pisać o ich rapie, o muzyce właściwie wschodzących legend sceny rytmu i poezji polskiej... o nich samych. "Myślisz, że serio się w cokolwiek kiedykolwiek wczuwam? Chce tylko najpierw cię przelecieć, a potem pofruwać. Skarbie, bo w...