#14 Why Won't You Love Me?

67 9 69
                                    

(switching into airplane mode again)

To nie jest pierwszy raz, kiedy ma lecieć samolotem. Właściwie, to stało się dla niego tak normalne, jak zwyczajna jazda samochodem czy autobusem. Po prostu chleb powszedni. Zwyczajna zwyczajność. Jak każdy inny dzień.

Jedynym minusem jest to, że miejsca jego i chłopców porozrzucane są po całym samolocie, bez żadnego większego sensu i możliwości kontaktowania się werbalnie. Nie ma pojęcia jak to się do cholery stało, i kto do tego dopuścił, ale bilety zostały zarezerwowane na ostatnią chwilę, podczas gdy wszystko powinno być już wcześniej gotowe. Nie oni powinni się tym przejmować.

Wzdycha bezradnie na myśl o niezorganizowanej współpracownicy ich menadżera, która powinna była się tym zająć, a zamiast tego ganiała wokół tysiąca innych nieistotnych rzeczy, przez co nieomal nie pojawiliby się na własnym koncercie. Do takich rzeczy potrafi doprowadzić tylko Julie Atherton.

Na dodatek lot cały czas się opóźnia. Nie ma pojęcia, jakie są tego przyczyny, ale ma ochotę rozwalić głową szybę, o którą właśnie się opiera. Powinni byli wylecieć dobre pięć minut temu.

Z uniesioną brwią zerka na puste miejsce obok siebie. Właściwie, skoro jest wolne, dlaczego Julie twierdziła, że podobno nie znaleźli żadnych foteli obok siebie (i że w ogóle z trudem jakiekolwiek znaleźli), nie mogła usadzić któregoś z chłopców właśnie tutaj?

Odpowiedzią są głośne, zdyszane, urywane ze zmęczenia i powtarzane kilkakrotnie przeprosiny. Słyszy na metalowych schodkach prowadzących na pokład kroki, które zaraz rozbrzmiewają na obłożonym dywanopodobnym materiałem przejściu między siedzeniami. Stłumiony szept spóźnionej pasażerki skierowany do jednej z tych nielicznych, wyjątkowo mało sztucznych stewardess. Krótkie podziękowanie i głośne cmoknięcie w policzek.

Wywraca oczami.

- Trzydzieści cztery, trzydzieści cztery, trzydzieści cztery...-mamrocze Pani Spóźnialska tak szybko i cicho, że z trudem idzie ją zrozumieć.- Trzydzieści czte- jej szept gwałtownie urywa się gdzieś niebezpiecznie niedaleko niego.- O Boże- wymyka jej się, a Luke dopiero wtedy podnosi na nią zmęczony, znudzony wzrok.

- Oh, kurwa- wciska go w fotel. Zaskoczone spojrzenie dziewczyny zmienia się natychmiastowo w przerażone oczy ofiary, a on tylko wbija w nią równie zszokowany wzrok. Na chwilę zastygają- on na wygodnym, miękkim siedzeniu, ona stojąc w przejściu i blokując tym samym drogę innym pasażerom.

- Sierra, do cholery, dlaczego nie siadasz?- z transu wyrywa ich dopiero ponaglający, poirytowany syk stewardessy. Brunetka rzuca jej skruszone spojrzenie spod ciemnych rzęs.

- Wybacz, ale czy nie ma tu żadnych innych miejsc?- patrzy na nią przepraszająco.- Błagam, to naprawdę waż-

- Zamknij się i siadaj, do cholery- zdenerwowana stewardessa próbuje wepchnąć ją na fotel.- Reszta pasażerów jest już naprawdę zirytowana, uwierz, a przez moje dobre serce Eric będzie miał później problemy. Więc byłabym naprawdę wdzięczna, gdybyś, kurwa, zajęła swoje miejsce.

- Nie sądziłem, że stewardessy potrafią być takie niemiłe- burczy Luke, zniecierpliwiony przedłużającym się odlotem.

Kobiety równocześnie odwracają się i rzucają mu złowrogie spojrzenia ciskające pioruny.

- Zamknij się!- warczą równocześnie.

Sierra odwraca się na powrót do przyjaciółki, starając się przezwyciężyć ucisk przerażenia w brzuchu, który pojawia się za każdym razem, gdy tylko na niego zerka.

- Vi, posłuchaj, to naprawdę cholernie ważne- błaga, ale napotyka jedynie nieustępliwy wzrok podminowanej stewardessy. Bierze dygoczący oddech, a potem ze świstem wypuszcza powietrze z płuc.- A więc skoro nie, to ja nie lecę- oświadcza ze łzami w oczach. Nie może uwierzyć, że jedna osoba wyprowadziła ją z równowagi aż do tego stopnia. Ale gdy myśli, że miałaby choćby przez sekundę siedzieć w zasięgu jego ramion, które... które...

youngblood / luke hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz