Wakacje, 1976Cokeworth było nudne dla każdego. Okropna, niemagiczna wioska, do której ruda Lily Evans musiała co rok wracać, aby poddać się wakacyjnej gehennie.
Jak codzień wstała z łóżka, doprowadziła czuprynę do porządku i zeszła piętro niżej, aby przywitać mamę przygotowującą śniadanie. Powitała ją całusem w policzek, to samo zrobiła z ukochaną babcią siedzącą w fotelu, od samego rana dziergającą nowy sweter dla Lily. W Hogwarcie było zimno, a kochająca babcia nie mogła pozwolić, by wnusia zachorowała. Rodzina Evansów była naprawdę tolerancyjna i otwarta. Drzwi ich domu nigdy nie były zamknięte, a każdy był mile widziany.
Toteż wszystkich zadziwił fakt, iż Petunia, starsza siostra panny Evans, całym sercem nienawidziła magii, którą szesnastolatka nosiła w swoim ciele. Uznawała to za błąd i nieporozumienie, przecież Lily zawsze była tą gorszą siostrą.- Lily, poczta. - odezwała się Elizabeth Evans, wyrywając córkę z osłupienia i wskazując jedną dłonią na sowę czającą się w oknie. Drugą obracała jajka, aby się nie spaliły. Rudowłosa niemalże sprintem znalazła się przy oknie, otwierając je z donośnym trzaskiem. Szybko odwiązała kopertę z nóżki zwierzęcia, niemalże rozrywając list. Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, zastanawiała się czy jest to korespondencja od Dorcas czy może Marleny. Lecz gdy wreszcie dostała się do zawartości, mina jej zrzedła. List był od Jamesa Pottera.
CZYTASZ
odium | Jily
FanfictionJeśli Lily Evans mogłaby wymienić jedną, jedyną osobę, którą wykreśliłaby ze swojej historii, bez wątpienia byłby to James Potter. Chłopak już od pierwszego spotkania powodował u Rudowłosej ogromne podirytowanie. I nawet jego urocza twarz, orzechowe...