Rozdział 1

707 33 29
                                    

Lea

Nie wiem co mam myśleć, nie mogę zapomnieć tego co wydarzyło się siedem dni temu, jutro mam urodziny. Jasmine jest córką Lucyfera, w takim razie kim ja jestem? Może prócz tego ,iż jestem kluczem nie ma absolutnie żadnego powodu , aby mnie zabić, spalić, złożyć w ofierze czy cokolwiek co robi się z takimi istotami jak ze mną. Co ja mam zrobić? Mam uciekać? Zostać? Ratować Argona. Jeśli w ogóle się da... . 

-Kochanie - powiedział Luis, a ja spojrzałam w jego zielone tęczówki.

-Mi też jest trudno, w końcu to był mój przyjaciel - odparł smutno i przytulił mnie, tak, że moja głowa znajdowała się na jego obojczyku, a łzy powoli spływały z moich policzków mocząc niewielki fragment jego koszuli.

-Jest jakikolwiek sposób, aby go uratować? - podniosłam głowę i spojrzałam na jego szczękę czerwonymi od płaczu oczami.

-Nie wiem - posmutniał i spojrzał mi w oczy. 

-Co się stanie jutro? - zapytałam chcąc zapomnieć chociaż na chwilę o tym, że mój koniec jest bliski.

-Lea, to przyszłość. Nie umiem ci powiedzieć, może twoja przemiana będzie łagodna, obiecuję ci ,że nauczę cię wszystkiego co wiem na temat demonów, o aniołach możemy przeczytać, mam stare księgi w domu - odpowiedział i wstał z ławki przed domem wyciągając dłoń w moją stronę.

Podałam mu ją, ale mój humor nadal był do dupy. Chociaż mam ciebie - pomyślałam patrząc na mojego chłopaka. 

On spojrzał na mnie i wysilił się na słaby uśmiech, po czym objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przed siebie. 

Luis

Spodziewałem się po Lucyferze wszystkiego, ale nie uśmiercenia Argona, dlaczego to zrobił? Dlaczego zabił mi przyjaciela? To była jego zemsta? Dlaczego? Moje serce biło szybciej, gdy myślałem o ciele kumpla leżącego na posadzkach, osoby, której tak wiele zawdzięczam. Jego śmierć dotarła do mnie dopiero po kilku minutach. Jego ciało rozpłynęło się, wsiąkło w ziemie. Był demonem, ale w duchu to była ta sama osoba, którą poznałem dwa lata temu. Może Carniveau wie jak wskrzesić Argona, może on da radę nam pomóc. Nie mam pojęcia gdzie jest, ale to demon, znajdę go.

-Słucham Luisie - odparł jego głos w mojej głowie.

-Jesteś nam potrzebny. Bardzo. - odpowiedziałem mu w myślach.

-Lea, przygotuj się - powiedziałem do dziewczyny, aby się nie wystraszyła. Bo poczułem ,że demon się zbliża.

-Na co zapytała? - a ja nie zdążyłem jej już odpowiedzieć.

Przed nami stał Carniveau w swojej ukrytej postaci człowieka, na całe szczęście, bo Lea mogłaby się nieźle przestraszyć. 

-Pomożesz nam - spytałem wyższego demona.

Demony mają około dwóch  metrów, anioły są znacznie niższe. Lea ma jakieś sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, więc przy mnie jest na prawdę malutka. Ale Carniveau ma dobre dwa i jedną dziesiątą metra wzrostu w prawdziwej postaci. W normalnej mamy koło metra osiemdziesiąt, aby nie wzbudzać podejrzeń. 

-Jak będę potrafić, to z przyjemnością pomogę.

-Wiesz jak wskrzesić Argona? -zapytałem z nadzieją w głosie

-To akurat najmniejszy problem, w wisiorku jest jego dusza. Twoim, Lea - zwrócił się do mojej dziewczyny.

Patrzyła na niego z lekko otwartymi ustami od zdziwienia. Ja też go nie ukrywałem. Na co Lucyferowi dusza Argona?

-Jak...jak mamy go odzyskać - zapytała jąkając się.

-Jutro masz urodziny, prawda? - zapytał Carniveau i spojrzał na dziewczynę

-Tak - odparła cicho i smutno, po czym spuściła głowę.

-Nie smuć się, to najlepsze co nas może spotkać w tej chwili. 

Podniosła na niego wzrok, a w jej oczach widziałem iskrę nadziei. Zależało jej na nim, na moim przyjacielu nawet po jego śmierci nie straciła przywiązania. Szybko wyrzuciłem z głowy zbędne myśli nie miałem teraz czasu zastanawiać się  nad uczuciami.

-W jakim sensie? - zapytałem zaciekawiony.

-Ja jestem byłym archaniołem, wiem jak pomóc ci opanować moce anioła. Zresztą demona również.

-Demona ja mogę ją nauczyć - wtrąciłem się, nie podobał mi się ton jakim się do niej zwracał. Jego demoniczna postać miała około czterdziestu lat, ale oblicze miał trzydziestolatka. 

-W porządku - odparł ciepło - kiedy zaczynamy? - dodał.

-Jutro! - Lea odezwała się po dłuższym milczeniu bardzo dobitnie. 

-W takim razie do zobaczenia jutro - powiedział Carniveau i rozpłynął się w powietrzu. 

-Już mnie nie zaskoczysz - odparła Lea lekko się do mnie uśmiechając. 

-Zobaczymy - puściłem do niej oczko. Cieszyłem się ,że chociaż na chwilę odzyskała dobry humor.

***

Lea

Moi rodzice, jak zawsze na dyżurze. Zdążyli już poznać i polubić Luisa, ale nie wiedzą, że prawie codziennie u mnie przesiaduje. Od tamtego wydarzenia został mi tylko on, on jest moim światem. 

Leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie, w jego ramionach czułam się taka niewielka, był ode mnie ponad dwadzieścia centymetrów wyższy. 

-Włączymy jakiś film? - zapytał po kilku minutach siadając. A ja od razu powtórzyłam jego ruch i też usiadłam.

-Może Zmierzch? - zaproponowałam. 

-O czym jest? - zapytał zaciekawiony

-Romans - odparłam krótko

-Dopiero za - spojrzał na zegarek, który miał na nadgarstku - za dwie godziny masz urodziny.

- I co z tego? zapytałam zdziwiona jego gestem.

-To, że wybiera silniejszy - uśmiechnął się szelmowsko

-Ech - wzdychnęłam

-To chyba oznacza tak - odparł i wziął mój laptop na kolana. 

Ciekawe kiedy się kapnie, że mam hasło.

-Jakie masz hasło? - zapytał po kilku sekundach otwierając laptop.

-Zgadnij - uśmiechnęłam się do niego.

-Wpisałem Luis jest mega ciachem ,ale to błędne hasło - zrobił smutną minę 

Prychnęłam śmiechem w odpowiedzi - napisz Flu - odparłam opanowując się.

-Serio? Kot ważniejszy ode mnie - odparł pod nosem z ignorancją w głosie.

-No cóż... - zaśmiał się razem ze mną i włączył film pt,, Obecność 2".

-A ten film to... 

-Horror - odparł szybko i położył się na moim łóżku kładąc laptop na brzuchu - chodź tu - powiedział do mnie łagodnie i pociągnął za koniec mojej koszulki, tak że wylądowałam głową na jego barku. 

-Dlaczego horror i dlaczego druga część? - zapytałam ulegając chłopakowi w kwestii wyboru filmu.

-Bo jedynkę oglądałem, a w dwójce przynajmniej znajomy występuje. 

Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w objęcia morfeusza. Ale jakieś hałasy obudziły mnie około pierwszej w nocy, otworzyłam oczy i rozglądnęłam się po pokoju, ale nikogo nie było. Ułożyłam się w tej samej pozycji co zasnęłam wtulona w Luisa. 

-Lea, proszę uważaj - powiedział głos Jasmine w mojej głowie, gdy tylko zamknęłam oczy.

***

Kto melduje się w pierwszym rozdziale ostatniej części?

Do następnego xoxo.

Miłość Demona IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz