Xiao Lu Han wrócił do królestwa Joseon. Nikt nie był w stanie odwieść go od tego pomysłu, nawet jego matka. Rzucił się w środek paszczy wroga, by być blisko swojego ukochanego.
Nie zdziwiłem się, gdy to usłyszałem. Sam zrobiłbym to samo.
Wielka Rada kilkukrotnie proponowała cesarzowi odbicie sąsiedniego królestwa w którym Sehun był jedynie tylko pozornie królem. Ostrzegali przed wzrostem siły Mandżurów, jednak Tao bardziej słuchał mnie, gdy przekonywałem go do zostawienia wojsk bliżej stolicy.
Po prostu nie chciałem, żeby znów rzucił się w wir wojny, ponownie o mnie zapominając. Mój ojciec poparł mój pomysł, głownie ze względu na to, że po poprzednich walkach nasi żołnierze potrzebowali odpoczynku.
Po raz kolejny cesarz postąpił zgodnie z moją wolą, każąc wojskom na odsunięcie się od granic.
Znów oddawał się moim pieszczotom tak chętnie, jak na początku naszej znajomości, nie pozwalając mi na opuszczanie swego łoża aż do samego rana. Z zaangażowaniem badał moje granice, przekomarzając się wśród pościeli jak i poza nią, często narażając nas na zdemaskowanie.
W takich sytuacjach moje serce tłukło o żebra setki razy w ciągu minuty, oddech grzęzł w płucach, a oczy nie chciały wierzyć, że mój słodki Tao tak jawnie kokietował mnie przy innych. Jego dwuznaczne wypowiedzi musiały przynieść jakieś nieszczęście, więc każdy, kto był tego świadkiem, szybko tracił posadę lub życie.
Nie byłem łaskawy.
Byłem szalony z miłości. A mojego ukochanego to bawiło.
CZYTASZ
Make me// taoris
FanfictionPROZA rok 1627 Cesarstwo Chińskie/Królestwo Joseon Po śmierci brata na tron wstępuje szesnastoletni Zi Tao, który łatwo ulega innym. Wu Yi Fan dzięki wpływom ojca w wieku dziewiętnastu lat zaczyna piąć się po szczeblach kariery. Lu Han ma świadomoś...