Chapter 12.

272 22 14
                                    

Na spokojnie kończyć pakowanie naszych rzeczy, a zwłaszcza moich. Połowa dnia zajęła mi na pakowaniu ubrań i zabawek, a także pilnowaniu małej. Postanowiliśmy wrócić do domu z Alexem dopiero w nocy gdy ruch jest mniejszy i lepiej się jedzie. 

Dopiero godzinę temu partner przyłączył się do pomocy mi nad ogarnięciem tego chaosu. Cieszę się że mogłam odpocząć kilka dni w tym cudownym miejscu z moją rodziną, mam nadzieję że kiedyś namówię Alexa do zamieszkania tu. 

- Widziałeś gdzieś może smoczek? - Pytam, rozwalając poduszki na kanapie. Dlaczego takie rzeczy tak szybką się gubią? Dziecko leży obok w nosidełku i wierzga nóżkami, a po chwili rzucając zabawką. - Lydia, nie pomagasz. - Podaję jej grzechotkę. 

Biorę głęboki wdech, nie mam zamiaru krzyczeć drugi raz do niego. Sprawnym krokiem podchodzę idę do niego. Wchodząc do pomieszczenia, stajemy na przeciwko siebie. Mężczyzna pokazuje na smoczek, który ma w ustach. 

- Tak, to tego szukam. - Mówię zdziwiona. Podchodzę do niego i zabieram. - Ale obśliniłeś.

- Właśnie miałem jej dać ale zacząłem robić kawę na drogę i tak wyszło że zapomniałem. 

Nie odpowiadając kieruję się w stronę małej, kucam przed nosidełkiem daję jej ulubiony smoczek z jednej strony przypinając do śpioszków. Uśmiecham się i wstaję, powoli odwracając wpadam w ramiona ukochanego. 

- Co tam? - Pytam marszcząc brwi. Turner jedynie się uśmiecha.

- Nic, chciałem tylko znowu popatrzeć na ciebie. - Pochyla się całując mnie. Po chwili odwracając wzrok na dziecko. - Jestem tak cholernie dumny z naszej córeczki.

- W końcu jest naszym dziełem. - Śmieje się, obejmuje go, kładąc głowę na jego klatkę. Odwracam wzrok na małą. - Jest cudowna jeszcze podobna do ciebie.

- Ja bym powiedział takie pół na pół, szkoda że nie było mnie przy całym twoim etapie ciąży. - Ciężko wzdycha i całuj mnie w głowę.

- Kiedy już miałam duży brzuch miałam ochotę jak najszybciej urodzić. Cieszę się że to z tobą mam dziecko, może przy drugim będziesz mógł przeżyć te chwilę.

- Myślisz o drugim? Nie poznaję cię Lauren. 

- Myślę poważne nad naszą przyszłością, po ślubie moglibyśmy się postarać. Lydia już będzie trochę duża. 

- Jeśli chcesz...

- Jeśli my chcemy. - Poprawiam go. Mężczyzna odsuwa się i patrzy na mnie. - Musimy razem decydować o takich rzeczach.

- A jak myślisz? - Palcami podnosi mój podbródek i całuje. 

***

Czuję jak całe ciało mi drży. Serce wali jak szalone. Na dźwięk otwieranych drzwi zamykam oczy i biorę głęboki wdech, powiem im to, chociaż przy moim boku powinien stać on. Mam dosyć tych sekretów, jeśli nawet mnie wyrzucą mam do kogo pójść. 

Odwracam się i kieruję stronę wejścia. Rodzice stoją w drzwiach z ogromnymi walizkami. Na mój widok rozkładają ręce witając się ze mną uściskiem.

- Jak było? Dałaś radę? - Zaczyna mama. 

- Alex bardzo się nie narzucał? - Wtrąca tata. Prostuje się i robie krok do tyłu.

- Nie ale muszę wam o czymś powiedzieć. - Spuszczam wzrok na podłogę i zaciskam mocno usta w kreskę. 

- Wszystko dobrze Lauren? - Pyta mama zmartwionym głosem. 

- Wiem że to co powie was zaszokuje i napewno mnie wyrzucicie z domu.

- Co za głupotę żeś zrobiła? Może nie będzie tak źle. - Przerywa żartobliwie ojciec. 

- Albo zabijcie, zrobicie jak chcecie. Tylko mi teraz nie przerywać. - Podnoszę wzrok na nich. Ich miny są skamieniałe jak nigdy. - Od roku lub więcej, nie wiem dokładnie ja i Alex, jesteśmy razem i Lydia jest jego córką. 

Mówię na jednym wdechu. Zapada cisza. Rodzice patrzą na mnie z niedowierzeniem. Ku mojemu zdziwieniu oni nie reagują. Marszczę brwi i kręcę głową.

- Lauren, ty i Alex macie głupie poczucie humoru. - Śmieje się podchodząc do mnie klepiąc w ramie. - Aż się zatęskniłem za wami. 

- Ale to prawda! - Patrzę na niego ale on jakoś mi nie wierzy. - Jestem z Alexem, kocham go!

- Lauren, błagam cię coś ty z nim wymyśliła. - Nie mogę, on mi serio nie wierzy. Odwracam wzrok na matkę, którą ta całą sytuacja bawi. 

- Nic nie wymyśliłam. Mam ci pokazać zdjęcia jak mnie całuje, mówi że kocha. - Na moje słowa przystaję. - Pamiętacie jak mówiłam że jadę w nocy do Aidy, jechałam do niego, od pewnego czasu zaczęło być coś między nami. Ukrywaliśmy to przed tobą bo wiem że byś wpadł w szał. - Ojciec odwraca się na pięcie i patrzy prosto mi w oczy.

- Alex jest w moim wieku, myślisz że poleciałby na taką małolatę? Lauren, co ty gadasz? 

- To że jestem z nim, a Lydia jest jego córką. - Znów zapada cisza, widać że ojciec jest na skraju tylko czeka kiedy powiem że żartuje. Wyjmuje komórkę i wykręcam numer do ukochanego na głośnik. 

- No co tam kochanie? - Na te słowa tata marszczy brwi. 

- Cześć, powiedziałam wszystko, jesteś na głośnym. - Wzdycham i odwracam wzrok. 

- Co? Małą mieliśmy zrobić to we dwójkę. Jamie, słuchaj...

- Stary, powiedź że to jakiś kurwa żart zrobiony przez was. - Mówi z kpiną w głosie. Wokalista głośno wzdycha.

- Nie, jestem z Lauren od roku. Dlaczego nie ma mnie przy tej rozmowie? Lauren gadaliśmy wczoraj!

- Nie chciałam byś oberwał, robię dla twojego dobra.

- Stary, chcieliśmy ci o tym powiedzieć...

- Jesteśmy kumplami od lat, gramy razem zespole. Opiekowałeś się Lauren gdy się urodziła, a teraz chcesz mi powiedzieć że pieprzysz moją córkę i z robiłeś jej dziecko?! Nie wiedziałem że kręcą cię aż tak młode dziewczyny,

- Chciałam tego. - Wtrącam. 

- Lauren, proszę. Wiem jak to brzmi ale kocham ją, po raz pierwszy tak kogoś mocno pokochałem. - Na jego słowa ojciec wybucha śmiechem. 

- Podejrzewałem że coś jest na rzeczy ale myślałem że to jakaś wasza przyjaźń, a ty po prostu zaliczałeś moją córkę na boku! - Podnosi głos.

- Jamie! 

- Wiesz co? Nie wiedziałem że można być aż takim dupkiem i zrobić coś takiego. Gratuluje, ojcostwa! Wbiłeś mi nóż w plecy. 

- Jamie, spotkamy się i pogadamy. 

- Nie chce cię znać, jak tylko cię zobaczę to ubiję mordę. Nie mam już córki i przyjaciela, spieprzajcie. - Na jego słowa łzy lecą mi po policzku. 

- Wyprowadzam się do Alexa, kocham go! On jedyny mnie rozumie, kocha, on dawał mi siłę na koncertach i wspierał. Alex, jesteśmy rodziną? Ty, ja i Lydia?

- Jesteśmy, Lauren. - Po tych słowach rozłącza się, a ojciec odchodzi. Zapłakana odwracam się do mamy z myślą że ona teraz będzie przy mnie.

- Mamo. - Mówię przez łzy.

- Zawiodłaś mnie. - Mówi i odchodzi. Wycieram łzy, powinnam się spakować, zabrać małą i iść do niego.

The Bad Thing // Alex Turner. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz