Rozdział 26. 505

301 21 2
                                    

- Lauren, nie jestem pewna że to dobry pomysł.

Ignoruje jej pytanie, nie tylko to ale kilkanaście innych, wyjmuje każdą część z szafy po kolej, mam nadzieję że zmieszczę się ze wszystkim na tą obecną chwilę.

- Lauren, kurwa mać odpowiedz mi! 

- Co? Wylatuje jutro rano i koniec.

- Alex wie? 

To pytanie o niego sprawia mi tyle niepotrzebnego bólu. Potraktuje go jak szmatę ale nie mam innego wyjścia, jestem tchórzem, cholernym tchórzem.

- Nie, dowie się w swoim czasie. 

- A co na to rodzice? 

- Są w szoku i tyle ale bilet kupiony, mieszkanie też. - Prostuję się wzruszając ramionami. W tym samym momencie dzwoni mój telefon, Turner. Odrazu odrzucam połączenie. Nie odzywam się do niego od kilku dni, nie potrafię jakoś.

- Nie lepiej gdzieś do miasta obok? Niemcy są cholernie daleko! - Podchodzi do mnie łapią za ramionami. 

- Aida, tak będzie najlepiej. Codziennie będę się z tobą kontaktować, obiecuję mam nadzieję że jak urodzę to możliwe że przylecę ale nic nie obiecuję. 

- Dobrze, pamiętaj że kocham cię jak siostrę.

- Ja ciebie też. - Obejmuje mnie bardzo mocno. - Dziękuje za wszystko. 

- Nie dziękuj.

***

S

Siedzimy na lotnisku. Ja i rodzice. Pożegnałam się jedynie z Aidą i babcią, tacie kazałam żeby przekazał że wylatuje. Najśmieszniejsze jest to że moja kochana babcia czuję że coś się stało i jak zawsze potrafiłam jej coś powiedzieć to teraz nie potrafię. 

Pośród pytań, które dostaję od rodziców dlaczego podjęłam taką decyzje, męczy mnie co będzie z Alexem? Zasługuje by wiedzieć prawdę ale i też to że powinien być z kimś innym. 

- Dobra, powoli szykuje się do wylotu. - Uśmiecham się ironicznie. 

- Dobrze, skarbie. - Mówi mama pomagając mi z torbą.

- Lauren!! - Słysząc swoje imię podnoszę wzrok i zauważam ukochanego. Marszczę brwi bo jak on mnie tu znalazł. Zostawiam rzeczy i podchodzę do niego.

- Skąd wiedziałeś że tu będę? - Pytam niedowierzając że go tu zobaczę.

- Czemu to robisz? Czemu mnie zostawiasz? Kochanie coś się dzieje, powiedz mi to. - Słyszę w jego głosie desperacje. Przygryzam wargi i odwracam wzrok na rodziców, którzy stoją dalej. 

- Alex, to nie takie łatwe, obiecuję że dowiesz się w swoim czasie. - Robię krok i obejmuję go mocno. - Kocham Cię Alex, pamiętaj że zawsze będę twoja.

- Lauren, proszę nie zostawiaj mnie. - Czuję mocny uściska. - Proszę.

- Uważaj na siebie, ja lecę. Narazie. - Uśmiecham się ostatni raz i odwracam do rodziców, idą w ich kierunku przypomniała mi się sytuacja gdy zrobiłam to samo tylko że wtedy odwróciłam się i pobiegałam di niego. - To co?! Lecę. Będę pisać.

- Uważaj, kochanie. - Obejmuje mamę, a po chwili ojca i odchodzę nie patrząc przed siebie.





Kilka miesięcy później...

- Błagam cię! Mamo i tak się nie dowiesz o której przylatuję. - Śmieję się i siadam na balkonie z kubkiem herbaty. 

- Ale tata by po ciebie przyjechał, Lauren! - Mówi błagająco bym wyjawiła godzinę. Jedynie co to wywracam oczami na jej słowa.

- Mój przylot miał być niespodzianką, ale nie wyszło więc już więcej nic nie mówię. - Biorę łyk i uśmiecham się na samą myśl że jutro zobaczę rodziców i przyjaciółkę od tak długiego czasu.  W tym samym momencie słyszę płacz dziecka. - Mamo, muszę kończyć. Jutro się widzimy.

- No dobrze, kochanie. Nie mogę się doczekać.

- Słuchaj, jutro sama nie przylecę tylko z kimś ale to już tajemnica.

- Oh, no dobrze, narazie.

- Pa pa.

Odkładam telefon i kieruję się w stronę sypialni. Podchodzę do łóżeczka biorę na ręce moją małą córeczkę. 

- Jutro już będziemy w domku, poznasz dziadków, ciocię i... tatę. - Mówię do małej. Ile bym dała by Alex tu był obok.


OKEY, I TYM O TO AKCENTEM SKOŃCZYŁAM 1CZ, OTO TEGO FF!!!! SZYKUJCIE SIĘ NA DRUGĄ, MOI KOCHANI. CZEKAM NA GWIAZDKI I KOMENTARZE

The Bad Thing // Alex Turner. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz