✨7✨

397 29 20
                                    

Stałem przed drzwiami od loftu. Stresowałem się, jak nigdy! I dalej nie wiedziałem co mu powiem. Przecież on jest wilkołakiem i wyczuł zapewne moje bicie serca.

Miałem dwie opcje, zapukac i spotkać się ze wściekłym Derekiem albo zostawić moje klucze. Lepsze jest to drugie ale czym będę jeździł? Na pewno nie na rolkach! Pff

W pewnym momencie nabrałem zbyt pewności siebie i zapukałem w te drzwi. Auć. Za każdym razem, gdy pukam w to coś bolą mnie, jak cholera kostki. Po co komu takie drzwi! Bez przesady.

Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Derek, tak jakby wiedział, że tu jestem. Oh! Miałem ochotę sobie przywalić otwartą ręką w czoło

- Eh, ja...- i akurat w tej chwili musiałem zacząć się jąkać i mieszać słowa! Świetnie. Zapewne wyszedłem na skończonego debila.

- Przyszedłeś po klucze? - zapytal Derek rozbawiony całą krępującą sytuacją - Wejdź

Wszedłem do środka i od razu przypomniał mi się tamtem wieczór. Przez chwilkę analizował, gdzie znajdują się klucze. Podszedłem szybko do małego biurka, na których leżały różne papierki. Przyjżałem się troszkę dokładniej i zauważyłem coś co mnie zmurowało. Leżały tam dwa bilety na festiwal w Londynie!

Nie wierzę. Chciałem pojechać od zawsze na taki ale nie było mnie stać, a paliwo samo się nie zatankuje i nie zapłaci. Ehh ale to tylko marzenia, a Derek zapewne jedzie tam z Braeden. Nienawidzę jej!

Ktoś tu jest zazdroosny

Ja? Wcale! Może...Nie!

Wziąłem szybko klucze, ale kiedy chciałem już wychodzić, drogę zagrodził mi Derek. Naprawdę nie mam siły z nim na rozmowę. Chce już wrócić do domu, obejrzeć Lucyferka i iść spać, spać jak normalny, cywilizowany człowiek!

- Derek musze już iść - powiedziałem szeptem, patrząc na swoje zniszczone buty. Przydałyby się nowe ehh...

- Stiles...

- Nie! Wtedy gdy cię pocałowałem, wcale nie chciałem tego pocałunku. To wyszło od tak, przez emocje, żałuję tego i naprawdę to nic nie znaczyło! - powiedziałem na jednym wdechu i ruszyłem w kierunku wyjścia

- Kłamiesz - powiedział po chwili Derek, gdy już miałem wychodzić, lecz zatrzymałem się. Stałem dalej do niego tyłem - Chciałeś tego pocałunku, nie żałujesz tego i zrobiłbyś to jeszcze raz z miłą chęcią...

Podeszłem do niego szybkim krokiem, żeby mu nagadać. Zamiast tego on przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta trochę w brutalnym pocałunku, oczywiście oddałem go. Przy nikim innym nie czułem sie jak przy nim. Przy nim czułem, że mogę być sobą.

Lecz wtedy coś się stało. Poczułem zimną dłoń, która znajduje się kawałek pod moimi bokserkami i idzie coraz w dół. Pocałunek, który staje się bardziej brutalny z strony Dereka. Nie wiedziałem co zrobić. Chciałem go odepchać, ale jestem za słaby. Poczułem, jak w moich oczach zbierają się łzy. Próbowałem jakoś się odepchnąc, lecz to na nic.

Nagle usłyszałem syknięcie. Derek spojrzał na mnie wściekły, a po chwili zrozumiał o co chodzi. Poprawiłem swoje spodnie, odwróciłem się na pięcie nie zwracając uwagi na wołanie Dereka po prostu wyszedłem stamtąd.

Jak on mógł mi to zrobić? Wiedzial, że mu zaufałem i wykorzystał to, jak każdy! Dlaczego każdy musi być taki?

Oczy bolały mnie nadal od płaczu, nogi odmawiały posłuszeństwa. Idę koło ciemnego lasu, z którego zaraz wyskoczy wilkołak czy coś innego i mnie zabije. Może będzie święty spokój i nikt nie będzie się że mną niepotrzebnie męczył.

Nagle zauważyłem samochód na środku drogi. Nie cieszyłem się za bardzo, ponieważ samochód zamiast jechać stał z zapalonym lampami. Jeżeli ktoś chciałby się zatrzymać zrobiłby to na poboczu, a nie na środki ulicy! Podbiegłem trochę by zobaczyć co się stało. W duchu modliłem się aby nie było to nic złego

Podeszlem szybko do niego. To co zobaczyłem aż mnie zemdlilo. Na tapicerce leżał człowiek z rozszarpanym gardłem. Aż zebralo mi się na wymioty. Zadzwoniłem szybko po Scotta.

Gdy przyjechał z Malią, wyjaśniłem mu co i jak, a Malia odwiozla mnie do samochodu.
Przez całą drogę wpatrywalem się w drzewa i domki. Nawet nie wiedziałem, która jest godzina. Droga minęła nam w ciszy. Chciałem zachowac obojętna minę, ale wydarzenie z Derekiem dalej mnie trzymało. Wreszcie dotarliśmy na miejsce.

- Stiles. Jeśli coś się stało zawsze możesz mi powiedzieć - powiedziała kiedy mialem już wychodzić. Wyśmiałbym ją ale nie będę aż tak lekko myślny. Po prostu przewróciłem oczami i wysiadlem.

Moje autko stało nienaruszone! Nie chciałbym wiedzieć, co by się stało, jakby ktoś je ruszył. Choć nie powiem, przydałoby się ją oddać do chwilowej naprawy, bo taśma czasami nic nie zadziała i jestem w kropce. Najchętniej bym teraz się położył w swoim łóżku i poszedł spać. O tak! Warto pomarzyć, bo teraz wszystko zależy czy odpali czy nie. A chyba raczej nie chce tu czekać do rana.

- O yea! Kur... - krzyknąłem uradowany, gdzie zapewne słyszałaby mnie cała szkoła, jeśli w ogóle ktoś w niej jest. Pożałowałem tego szybko, ponieważ uderzylem ręką o cholerne, metalowe coś! Spojrzałem na tylne siedzenia i pod nimi. Jak w moim pokoju czyli brudno. Wszędzie walają się butelki i jakieś papierki od żarcia.

Droga minęła mi wyjątkowo w ciszy, a szkoda, bo chciałem sobie posłuchać muzyki. Niestety nie mogłem, bo było grubo po pierwszej w nocy. Akurat teraz mi się zachciało.

Jeblem na łóżko plackiem. Ahh! Tego było mi trzeba, po dniu pełnym wrażeń. Ups! I wspomnienia wróciły. Poczułem dość nieprzyjemny zapach. Ekhem, który wydobywał się ode mnie...nie chciałem już iść się umyć ale to, co czułem było nie dozniesienia.

Zgarnąłem czystą koszulkę oraz czystą bieliznę. Po chwili odetchnąłem, gdy poczułem gorącą wodę. Tego było mi trzeba. Wtarlem w siebie czekoladowy balsam. Nikt mi nie zabroni! Nie moja wina, że tak pięknie pachnie.

Wyszedłem z toalety, patrząc na zegarek. Już w pół do drugiej! Nie wyśpię się do szkoły, a nie mogę jej teraz zawalać. Opatuliłem się szczelnie kołdrą i oddałem się snu...

Szedłem przez las. Moje gole stopy dotykały co chwile suchych liści oraz gałązki z drzew. Nie wiem co tu robilem. Spojrzałem na swoje nogi, które były we krwi.

Nagle zobaczyłem JEGO. Czy to się kiedyś skończy? Pobiegł wzdłuż dróżki, a ja za nim.
To, co tam zoabczyłem było straszne. Był to jakis...człowiek? Podszedłem bliżej i zauważyłem wystające pazury. To na pewno musiała być jakaś istota nadprzyrodzona. Ale kto by mógł to zrobić i dlaczego?

Usłyszałem szelest. Obracalem się na wszystkie strony, lecz nic nie zauważyłem. Ciemność. Znowu. Obróciłem się do tyłu i to był mój błąd. Zostałem rzucony o drzewo.

- Stiles!

C-czy ktoś mnie woła?

- Stiles, proszę obudź się!

Nie mogę. Chce je otworzyć ale nie mogę. Czy to koniec? Widzę mroczki przed oczami... Czy to tak ma wyglądać?

- Stiles, obudź się do jasnej cholerny! - usłyszałem zdenerwowany głos, jego.

Zerwałem się natychmiast z miejsca z krzykiem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

❝ᴊᴀᴋ ɢᴡɪᴀᴢᴅᴀ ɴᴀ ɴɪᴇʙɪᴇ | ꜱᴛᴇʀᴇᴋ❞ [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz