Początek

585 17 0
                                    


Biorę łyk czarnej, niesłodzonej kawy-gorąca ciecz roznosi delikatnie wytrawny smak po mojej jamie ustnej. Lekko zaspane oczy lustrują bezmiar otaczającej mnie sali. Widzę ich wzrok, widzę mieszankę zazdrości, nienawiści i podziwu. Połykam resztę napoju i zamykam oczy. W mojej głowie przechodzą setki myśli.

-A może by tak kupić ten bar, i pozbyć się ich wszystkich? Nie... nie warto...

-Może przenieść się gdzie indziej? Mhm, taaa, i dać im tę satysfakcje, jasne...

Po prostu tu zostanę, i poczekam aż coś ciekawego się stanie. Czas w tym miejscu płynie trochę inaczej- zauważam. Bynajmniej, gdy nie ma się na sobie tylu oczu. Wtem, moją melancholię zakłóca jakiś chłopiec. Widać w nim biedę, stare, znoszone ubrania, paskudna fryzura, i to upodlenie w twarzy. Jest jednak coś, co mnie zadziwia, on, on ma śmiałość odrywać mnie od moich przemyśleń.

-Tak, słucham?- Zagaduję z lekką irytacją w głosie.

-Wygląda mi Pan, na człowieka światłego, więc stwierdziłem, że może być Pan odpowiednią osobą...

-Do rzeczy!-Przerwałem mu.

-Potrzebuję pomocy... -Oznajmił.

-Jakiej pomocy, i co będę miał z udzielenia jej?

-Nie chcę rozmawiać tutaj, możemy się umówić gdzieś indziej?

Zapadła cisza. Na stole kładę swoją wizytówkę, oraz zalegający mi w kieszeni banknot.

-Mam nadzieję, że po tym mnie znajdziesz. Oczekuję Cię w okolicach 20:00. Ogarnij się przed wizytą!- Powiedziałem, wskazując na pieniądze.

-Dziękuję Panu!-Krzyknął, kiedy wychodziłem.

Wraz z momentem, w którym poczułem świeże powietrze w płucach, poczułem także dziwne uczucie w klatce piersiowej. Coś jakby ucisk. Szybko doszło do mnie, że było to uczucie ekscytacji.

-Ale dlaczego to zrobiłem? Przecież on jest nikim... -Myślałem. Mam nadzieję, że będzie to chociaż przyzwoicie spędzony czas, bynajmniej nie szkoda mi tych pieniędzy. Nawet lepiej mi z myślą, że ten chłopak będzie w stanie się w końcu wyglądać jak człowiek, a nie upodlone zwierzę, wciągnięte w wir biedy i prostoty.

Wracając do domu, cały czas myślałem nad tym co się wydarzyło. Na szczęście muzyka w słuchawkach dostatecznie tłumi myśli, i z każdym utworem zmienia ich plan oraz układ. Wtem, uderzyła mnie pewna koncepcja.

-Może wyraziłem jakiekolwiek zainteresowanie, bo on mi się spodobał?

Idea wydawała mi się niemożliwa, bo przecież mi się nie podobają biedni i źle wyglądający chłopcy. Generalnie nie podobają mi się chłopcy. No chyba, że o czymś nie wiem, być może orientacja jest wpojona przez społeczeństwo, rodzinę, znajomych.

-W końcu odmienność to nic złego prawda?

Wizja bycia co najmniej biseksualistą, zaczęła wydawać mi się coraz bardziej prawdopodobna. Mijając banery i reklamy, zacząłem bardziej zauważać to, że wszystkie promują standardowy model rodziny, i bycie cis-hetero.

-Ehh, i nagle przez jakiegoś losowego chłopca zaczynam powątpiewać we własną orientację, i model świata. Naprawdę?

Docierając do domu, postanowiłem zająć się czymś innym. Ogarnąłem narastający nieporządek we wszystkich sektorach, chwilowo bardziej mojej niż rodzinnej, rezydencji. Sprzątanie bałaganu, pomogło posprzątać myśli. Nerwowo oczekuję mojego gościa, wtem dzwoni telefon. Od niechcenia odbieram, i słyszę boleśnie znajomy głos.

-Dodzwoniłem się do Pana Ikuo?

-Tak, nie zwykłem nosić starych wizytówek. Mogę spytać o powód rozmowy?-Spytałem z irytacją

-Bardzo Pana przepraszam, ale jestem zmuszony odwołać nasze spotkanie, i jeżeli jeszcze mi wolno, to proponuję inny termin.

Słyszałem te zaniepokojenie i skruchę, nie pozostało mi nic innego, jak zadecydować. Dać następną szansę, czy odmówić i pozostawić go z nieznanym mi problemem.

-Daj mi chwilę. -Odpowiedziałem.

-Oczywiście...

Szybko sięgnąłem do mojego notesu służącego za kalendarz. Młody miał szczęście, zero planów na jutro.

-Ostatni termin, jutro, godzina ta sama. -Oznajmiłem.

-Bardzo dziękuję Panu, za taką możliwość. Jutro na pewno się stawię. Jeszcze raz dziękuję i życzę dobrej nocy.

-Nawzajem

Po zakończeniu rozmowy czułem naraz szczęście, ulgę i zawód. W końcu, jak ktoś taki może marnować mój czas, i odwoływać wspólne pierwsze plany. Zaistniała sytuacja wydawała mi się tak niedorzeczna, że uznałem za stosowne, aby zaprzestać o niej myśleć. Oddałem się za to lekturze. Nie było to nic szczególnego, jakaś autobiografia, do tego tragicznie napisana. Na pierwszy rzut oka widać, że korektor się nie postarał. Po około godzinie miałem tego dość, słowa składały mi się przed oczyma w bezsensowną masę. Najwyraźniej tak działa na mnie czytanie nudnego życiorysu...

-Nie żeby mój był szczególnie ciekawy!-Ta myśl uderzyła mnie jak rozpędzone wahadło.

-Zawsze czułem, że czegoś mi brakuje, i nie byłem w stanie zaspokoić tej potrzeby niczym materialnym.

Zrozumiałem nagle co to było, wielokrotnie to podejrzewałem, ale taki koncept miał podejrzanie wiele sensu, aby był realny, a nie tylko pięknie poetycki. Moją potrzebą była miłość, albo ściśle ujmując bliskość. Moi znajomi zawsze byli ze mną dla pieniędzy i innych benefitów, nigdy nie była to czysta sympatia, choć nie jestem jakoś wyjątkowo nieznośną osobą. Chyba... Jedyną nadzieją na spokojny sen, była klasyczna muzyka. Niewiele myśląc więc, na sypialnianym sprzęcie audio rozbrzmiała moja playlista otwierając Sonatą Księżycową, kończąc dzień i wygaszając posiadłość żarówka po żarówce, w końcu upadłem na swoje łóżko. Następnie 2 tabletki nasenne, popiłem solidnym łykiem wody, po czym lekko osunąłem się na poduszki. Czułem że coś zaczyna działać, 50/50 zmęczenie z lekami. Moje powieki zamknęły się, i zapałem w głęboki sen.

Czuję ich wzrok na sobie, zbliżają się. A więc znów mnie to czeka...

-Zostawcie mnie!-krzyczę.

Rzucam się, ale liny, trzymające mnie w miejscu, mają odmienne plany. Na moim ciele lądują zimne dłonie w jednorazowych rękawiczkach.

-To nie jest tak straszny zabieg, obiecuję. -Mówi moja oprawczyni, wkłówając się w moje, zresztą i tak już zdewastowane podbrzusze.

Cały organizm odzywa się nieludzkim bólem. Po minucie walki o każdy oddech, ból przechodzi i pozostaje pustka.

-Wrócę jeszcze do ciebie malutki.

Ciągnąc za krawat /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz