IV. PRZYJAŹŃ A MOŻE COŚ WIĘCEJ?

14 6 0
                                    

Nastał kolejny dzień. Rosé i Joon Jae, mieli się wybrać na imprezę którą, organizowała szkoła z powodu dużego napięcia ze strony profesorów. Dziewczyna poszła do swojej przyjaciółki, bo miała problem... Nie wiedziała jak się ubrać, nic dziwnego, bo nigdy nie była na imprezie, nikt ją nigdy nie zapraszał na takie okazje... Więc zwróciła się do przyciółki, ta wręcz przeciwnie, była wielką imprezowniczką, co tydzień miała jakąś imprezę, więc Rosé postanowiła poprosić ją o pomoc w wyborze kreacji.
- Soya?
- Tak Rosé?
- Mam do ciebie pytanie a zarazem prośbę. Razem z Joon Jae'm wybieram się na szkolną imprezę... Ale nie wiem co mam na siebie założyć, aby wyglądać dobrze . Pomożesz mi?
- Jasne, dla mnie to przyjemność! Wybierasz się z tym przystojniakiem?!
- Tak... Ale idę tylko dla tego, bo muszę jakoś się mu odwięczyć za tamto... Najchętniej bym nie poszła, tylko spędziła czas w łóżku z przyjaciółką u mojego boku...
- Daj spokój! Życie jest jedno, więc musisz się dobrze bawić, a nie przejmować się swoją chorobą...
- Wiem... Możemy już zacząć? Nie mamy za dużo czasu...
- Dobra! Zaczynamy! Masz jakieś kosmetyki ?
- Mam, mam tylko podkład, maskarę, puder, parę cieni do powiek i pomadkę... Nie maluje się zbyt często
- Spokojnie! Ja mam trochę kosmetyków, zrobimy ciebie na bustwo! Żeby każdy chłopak ciebie chciał!
- No dobra! To do roboty!
Po paru minutach, Soya umalowała przyjaciółkę, Rosé wyglądała cudonie, pierwszy raz od dawna miała zrobiony pełny makijaż.
- Gotowe! Teraz możesz się odwrócić i podziwiać!
- Jejciu, to naprawdę ja? Wyglądam inaczej... Znaczy podoba mi się i to bardzo! Dzięki za pomoc! Jeszcze zostało wybrać strój i gotowe...
- Nie ma sprawy! Ile zostało nam czasu?
- Jakiaś godzina
- O której będzie Joon Jae po ciebie? Wogóle gdzie on jest?
- Bedzie po mnie o 15.00, nie wiem gdzie on teraz jest... Pewnie u kolegi, mówił, że poznał fajnego chłopaka... Ale jego imienia nie pamiętam...
- Dobra! Nie gadaj tyle, masz jakieś sukienki?
- Mam, ale nie wiem czy nadają się na imprezę... Zobacz mam je w szafie...
- Takie łachy? Bez obrazy ale na imprezie, nimi nie zabłyśniesz... Mam jedną sukienkę, ale nie wiem czy przypadnie ci do gustu... Ma trochę duży dekold, jest czerwona, tak gdzieś do kolan...
- Pokaż, mi ją, może mi się spodba... Kto wie?
- Oto ona... Jak ci sie podoba? Może być?
- Ona jest cudowna! Bardzo mi się podoba... Chce ją! Ale ten dekold jest troszkę za duży... Każdy bedzie się gapił na mój biust...
- Przestań narzekać, tylko ją przymież!
- Dobra, czekaj.
Rosé poszła do łazienki się przebrać, po namyśleniach, sukienka przypadła jej do gustu. Wyszła z toalety, gdy Soya krzyknęła :
- Boże, Rosé wyglądasz cudonie! Nie no ta sukienka już jest twoja na zawszę, na mnie i tak już jest mała... A tobie się przyda! No co mam powiedzieć? Idealnie na tobie leży, jeszcze masz idealną figurę do niej! Ćwiczysz masz naprawdę super figurę!
- Dziękuję... Ale nie mogę przyjąć tej sukienki... Nie ćwiczę, bardziej się obijam, ale miło to słyszeć z twoich ust!
- Nie gadaj! Ta sukienka jest na mnie mała... To bedzie twój prezent na twoje zeszłe urodziny... Nic ci wtedy nie kupiłam, więc spóźniony prezent! Widzę, że ci się bardzo podoba więc jest twoja!
- Naprawdę? Dziękuje!!!
- Nie ma za co!
- Mamy problem, Soya...
- Jaki?
- Nie mam butów na obcasie...
- Nie martw się! Ja mam... Pasują ci czarne snadałki na obasie?
- Jasne!
- Proszę, trzymaj! Ubieraj!
- Już... I jak wyglądam?
- Cudnie! Tylko coś trzeba zrobić z tymi włosami. Mam pomsł zrobimy tak : tutaj podkręcimy, tu zepniemy, tutaj też, a tutaj zostawimy o tak! Okej, ja już skończyłam! GOTOWE! Podziwiaj!
- Wyglądam pięknie, dzięki Soya!
Rosé przutuliła mocno Soye, ta nawet nie mogła złapał oddechu.
- Nie ma za co! Heo Joon Jae, przyjdzie po ciebie, czy musisz gdzieś czekać?
- Przyjdzie po mnie... Przynajmiej tak mi obiecał...
- Uuu, obiecał ci...
- Daj spokój! Ty dzisiaj idziesz na kolacje z chłopakiem?
- No jasne, nazywa się Do Bong Se ... Jest bardzo miły... I przystojny.
- To się ciesze...
- Wogule, jak tam między tobą a Joon Jae'm?
- Nic, tak jak zwykle...
- Powiec mi jedną rzecz...
W tym momęcie ktoś zapukał do drzwi, był to Joon Jae.
- Dobrze, Rosé, więc baw się dobrze!
- Dzięki, Soya! Ty też!
Rosé poszła otworzyć drzwi, w drzwiach stał Joon Jae...
- Idziemy? ~ odrzekł chłopak
- Tak...
- Wyglądasz pięknie Rosé... Nigdy nie widziałem cię w takie odsłonie... Ale ładnemu zawsze we wszystkim ładnie!
- Nie wiem co powiedzieć... Dziękuję!
- Dobra chodź!
Joon Jae i Rosé, weszli do sali, gdzie już bawili się studenci... Profesor serdecznie przywitał ich!
- Joon Jae?
- Tak?
- Możemy na chwilę usiąść? Czuje się słabo... Możesz podać mi wodę,najlpeiej nie gazowaną...
- Jasne, poczekaj. (po chwili) Proszę...
- Dzięki, muszę zażyć leki...
Po kilku minutach Rosé, poczuła się o wiele, wiele, lepiej
- Joon Jae? Idziemy potańczyć...
- Przed chwilą czułaś się źle... A teraz chcesz tańczyć?
- Już jest lepiej, chodź!!
- Nie chce idź sama...
- Sokoro nalegasz, siedź sobie sam, Sam mnie tu zaciągnołeś siłą... Nie wiem ja ty, ale ja zamierzam się świetnie bawić!
- Dobrze, baw się, ja będe cię pilnował...
Po chwili Rosé, oddaliła się od Joon Jae i poszła w stronę parkietu. Gdy naglę jakiś chłopak do niej podszedł.. I zagadał do niej...
- Cześć, jak masz na imię? Chcaiłabyś może zatańczyć? Jesteś tutaj sama czy może z kimś?
- Cześć, mam na imię Rosé, a ty? Chętnie! Jestem tylko z Joon Jae'm, to mój przyjaciel...
- Ten palant? Przecież jego ojciec to totalny żul... Jak taka piękna dziewczyna może się z takim kimś zadawać?
- Wiesz co? Nie jest palantem! Jest bardzo miłym i najlepszym przyjacilem jakiego mogłam sobie zamarzyć ! I się od niego odczep, dobrze?
- Dobra! Spadaj pusta lalko !
Jaki nadludzi facet! Jak tak może o nim mówić, ja go tam lubie (pomyślała)... Po tej sytacji podeszła do niej dziewczyna...
- Hej, jak się bawisz?
- Cześć , średnio... Nie mam z kim tańczyć...
- Jesteś tu sama?
- Nie z moim przyjeciem...
- To może chcesz zatańczyć? Ja lubie tańczyć! A po za tym jestem Larysa, a ty jak masz na imię?
- Mam na imię Rosé, i wogólę miło cię poznać!
- Ciebie też... Chodzimy chyba, na ten sam kierunek? Byłam kiedyś w ciebie w pokoju...
- Tak, chodzimy na ten sam kierunek... A to może u Soji?
- A no tak, właśnie stąd cię kojarze!
- Idziemy tańczyć?
- Jasne! Napijesz się czegoś?
Zaniepokojony Joon Jae, tym że,
Rosé gada z Larysą podszedł do nich...
- Wszystko w porządku, Rosé?
- Tak...
- Dobrzę się bawisz?
- Średnio, wałśnie idę się napić z Larysą.
- Nie możesz!
- Dlaczego?
- Emm... Bo mam cię pilnować? Obiecałem to Soji...
- Trudno... Mam się dobrze bawić, tak powiedziła mi Soya...
- Powiedziłem, że nie możesz!
- Nie jesteś moim ojcem , żebyś mówił, co mam robić!
- Mam być twoim ojcem , żebym mógł cię chronić?
- Tak... Od tego są ojcowie , żeby pomagać swoim córką !
- Wiesz co? Rób co chcesz! Ja idę do pokoju, jak coś wiesz gdzie mnie szukać! MIŁEJ ZABAWY!
- Pa! Będe o 22.00!!!
Joon Jae, jak powiedził tak zrobił, poszedł do pokoju, przebrał się i poszedł się położyć... Matwił się o Rosé, że wpadnie w złe towarzystwo, oraz, że moze jej się coś stać... W tym momęcie dziewczyna bawiła się znamokicie, nagle poznała nowych znajomych!
- No to co pijemy? (odrzekła Larysa)
- PIJEMY! (krzyczą inne osóby )
- Polać ci, Rosé?
- Tak...
- No to za zdrowie i lepszą przyszłość, a i o rodzinę haha!!!
- Za rodzinę!
Pili i pili, gdy nastała 22.00 Larysa odprowadziła, dziewczyne do pokoju,
Rosé nigdy tak się nie upiła weszła do pokoju, zamknęła drzwi. Ledwo ściągneła buty. I zaczeła wołać Joon Jae! Joon Jae!. Chłopak wstał, nie widział co się dzieje. Potem zauważył, że to Rosé. Nigdy nie widział ją w takim stanie!
- Rosé? Wszystko w porządku?
- Chyba tak, to ty Joon Jae?
- Tak, podaj mi rękę, zaprowadzę cię do łóżka, mówiłem ci, żebyś nie piła, żadnego alkoholu...
- Daj spokój, zluzuj gacie, chłopcze!
Joon Jae, chwycił dziewczynę jedną ręką, jej dłoń a drugą biodra, aby Rosé się nie wywróciła.
- Dobra, już, siadaj!
Rosé, nie usłyszała co Joon Jae do niej powiedział, ale i tak usiadła na łóżku, rozpuściła włosy, ledwo idąc usiadła na łóżku swojego przyjaciela...
- Coś się stało? Mówiłem ci, żebyś tyle nie piła!! Ty się nigdy mnie nie słuchasz! Zawsze robisz swoje! Widzisz co narobiłaś, Soya mnie zabije za, to że jesteś pijana!!!!!
- Nie krzycz na mnie... Powiedziała cicho Rosé... Że nawet Joon Jae nie usłyszał...
- Jesteś taka nie odpowiedzialna!!! Miałem rację, nawet nie mogę zostawić cię na minute, bo robisz głupstwa!!! Jesteś chora, ale i tak pijesz!!! Co ci to zależy czy umrzesz czy nie!!!!!!! Jeteś taka głupia i bezmyślna!
Rosé, nie wiedziała co powiedzieć, była pijana... Rozumiała tylko połowę, ale zrobiło jej się smutno... Gdy Joon Jae na nią nażekał i obrażał. Więć, dziewczyna nieświadomie i mocno go przytuliła... Joon Jae nie wiedził co powiedziedzieć... Chciał ją odepchnąć, gdy nagle,ona powiedziła... :
- Nie krzycz na mnie, proszę... (mówi ze łzami w oczach...).
Joon Jae, nie wiedził co zrobić, ani co powiedzieć, więc posanowił już nie wytykać jej błędów... Wiedział, że źle zrobiła, ale nie chciał, aby ona przez niego płakała...
- Dobrze, już nie będę... Ale nie płacz...
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam, jestem głupia i...
Wtedy chłopak oderwał ją od siebie i...
- Popatrz mi w oczy...
- Już... Ładne masz oczy! Nigdy nie patrzyłam nikomu w oczy...
- Słuchaj! Nie możesz dać się nikomu zranić, rozumiesz? Nawet mi!
- Rozumiem...
Dziewczyna nawet nie zdążyła odpowiedzieć, gdy chłopak ją mocno przutulił... Rosé nie wiedziła co zrobić więc go też mocno przutuliła, nie zdając sobie sprawy co robi...
- Ale dlaczego tak się o mnie martwisz (powiedziła pijana Rosé)
- Bo, nie chce cię stracić...
- Stracić?
- Tak, Rosé, tak...
- Dobrze... Więc mnie nie stracisz!
- Równie samotnym jest się wśród ludzi jak i przyjaciół... (powiedził Joon Jae )
- Jesteś samotny?
- Trochę tak... Nie mam z kim pogadać...
- Jak to nie masz? Masz mnie... Nie wystrczam ci? Co?
- Nie chodzi mi o to... Ty mnie olewasz masz mnie totalnie gdzieś od pewnego czasu, nawet nie gadamy... Nie mam kolegów, bo każdy uwarza, że mój ojciec jest nienormalny...
- Jestem chyba twoją przyjaciółką więc możesz na mnie chyba liczyć?
- Mogę, mogę...
- Mam pytanie?
- Jakie?
- Będziesz się mną opiekować, chronić mnie przed draniami, dbać o mnie? Potrzebuje takigo kogoś w swoim życiu... Przynajmiej tak mi się wydaje... O popatrz tu mnie boli ( Rosé pokazuje na swoje sercę) Czuje taką pustkę... Czy to normalne? Jestem unikalna, ale chyba nie dziwna, co nie? Jeśli byś mógł wypełnić tą pustkę o tutaj, była bym szcześliwa... Mogła bym wtedy liczyć na kogoś mi bardzo bliskiego, kogoś kto by tam zamieszkał... Wtedy mógł by nawet mówić : „ Rosé nie pij! Nie pozwalam ci! " Ale chyba nikt nie wypełni tej pustki! Faceci to dranie, ale ty nie jesteś tym draniem! Obroniłam cię dzisiaj, jesteś ze mnie dumny?
- Rosé... Jesteś pijana! Nie wiem czy mogę to zrobić... Jesteś pijana musimy pogadać, o tym gdy będziesz czeźwa... Obroniłaś mnie, ale jak?
- Jakiś gnój, powiedział, że jesteś palantem! Ale ja mu sie nie dałam! Widzisz jestem dzielna, ty się na mnie wydzierasz i krzyczysz...
- Jejku, dzięki, jesteś napradę silna... Chciałbym cię przeprosić...
- Dobra! Mógłbyś mnie puścić? Chciałabym iść spać!
- Emm... Jasne... To dobranoc!
- Dobran...
Rosé, poszła spać, Joon Jae myślał o tym co powiedziała mu dziewczyna, on ją kochał, ale nie mógł jej tego powiedzieć, bo bał się, że dziewczyna go oleje lub wyśmieje... Rosé nie wprost, ale w tej wypowiedzi, przekazała, że go kocha i czy zostanie jej chłopakiem... On nie widziedział czy dziewczyna mówi prawdę, i czy nie kłamie, bo była pijana... Ale postanowił, że spyta ją jutro... Chłopak myśląc o tym szybko zasnął...

Forever RoséOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz