Znowu poraz kolejny obudziłam się w nocy. Nadmiar złego ciągle widzę tego chłopaka z żółtymi oczami. Nikomu nie powiedziałam ,że go widzę. Uznali by mnie za wariatkę prawda... prawda.
Moje rozmyślania przerwał dziwny szmer dochodziło to zza okna. Które było otwarte.
Kurwa - cicho przeklnełam. Jak moglam zapomnieć, tyle ludzi ginie a ja zapomniałam zamknąć okna. Podeszłam do niego jak naj ostrożniej i naj ciszej się dało. Wyjrzałam przez nie w poszukiwaniu czegoś niepokojącego.
Gdy już myślałam ,że nic tam nie ma poczułam na swoim karku zimny oddech. Powoli obruciłam się, czułam jak moje nogi uginają się ze strachu. Nagle zobaczyłam te neonowe tęczówki. Stał przede mną.
C... cczym.. jjesteś -ledwo wypowiedziałam te słowa co chwilę się jąkając. Na jego białą twarz wkradł się uśmiech.
Czym -zaśmiał się po czym przygwoździł mnie do ściany- Raczej kim maleńka- nogi miałam jak z waty. Nie wiedziałam co powiedzieć
a już tym bardziej co zrobić. Spojrzał za okno a potem przeniósł wzrok na mnie -jeszcze się spotkamy- mruknął mi do ucha po czym wyskoczył przez okno.Co tu się do cholery jasnej stało?! Myślałam ,że to był sen czy coś ale teraz ?! Z wycienczenia położyłam się na łóżko i odrazu pochłonęła mnie karania Morfeusza....
Komentujcie💭
Gwiazdkujcie🌟
Bądźcie na bieżąco❤
M*M