>>3 w nocy<<Znowu się obudziłam. Było strasznie zimno. Zresztą czego można się spodziewać po jesieni. Eh ,że też akurat teraz musiało to się stać. Ognisko rozpalone przez Elliota pewnie już dawno zgasło. Przez co jest teraz ciemno. Jedynie księżyc i gwiazdy trochę oświetlają las. Jednak to nie za wiele pomaga w obecnej sytuacji.
Czemu ja się ciągle budzę może to wina ciśnienia? Pogody? albo tego kogoś ? Ja serio chyba muszę brać jakieś tebletki nasenne lub na psychikę. Już sama nie wiem co się ze mną dzieje.
Moje rozmyślania przerwał mi szmer, dobiegajacy gdzieś z lewej strony. Zmrużyłam oczy żeby co kolwiek dojrzeć. Nagle z krzaków wyleciało coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Cały czarny kruk podleciał w moją stronę a w tych czasach to bardzo rzadkie zwierzę. Wyglądał by zupełnie normalnie gdyby nie to ,że miał krwiso czerwone oczy.
Kruk podszedł do mnie bliżej i usiadł mi na ręce. Gdy poczułam jego pzury odrazu napiełam wszystkie mięśnie. Powoli skierowałam dłoń w stronę małego kolegi. On jak gdyby nigdy nic zniżył głowę. Tym samym pozwalając mi się pogłaskać.
Lekko go pogłaskałam. Po czym odłożyłam go na ziemię.Już miałam odetchnąć z ulgą i pogrążyć się we śnie. Jednak w tej samej chwili poczułam zimne palce na moim karku. Przez co przeszedł mnie dreszcz.
Mówiłem ,że się jeszcze spotkamy- odrazu wzdrygłam się gdy usłyszałam zachrypnięty głos koło swojego ucha.
Niestety wiedziałam do kogo on należy. Powoli się odwruciłam i zobaczyłam we własnej osobie żółto okiego. Który jak gdyby nigdy nic siedział sobie przede mną.
P....po co tu jesteś? -powiedziałam trochę jąkając ze strachu.
Cóż -po chwili na mysłu dodał- mam swoje powody -powiedział po czym się do mnie przybliżył.
To twoja sprawka? - zapytałam już z większą pewnością siebie. On tylko spojrzał na mnie pytająco. - no kruk- dodałam i pokazałam na małego koleszke który nam się przyglądał.
W rzeczy samej maleńka - powiedział i spojrzał na kruka.- ale to nie jest zwykły ptak. - przestał go głaskać i spojrzał na mnie.
Jak to nie jest zwykły? - zapytałam ze zdziwieniem.
Sama niedługo się przekonasz -mruknął.
Niedługo czyli kiedy?- zapytałam zdezorientowana jednak on nic mi nie odpowiedział.
Czy to ty spowodowałeś ten wybuch?- powiedziałam już trochę wkurzona brakiem rekacji z jego strony.
Jeśli przejęcie duszy pewnej osóbki i nakierowanie jej na wasz nędzny budyneczek ,to tak. -powiedział z chytrym uśmieszkiem, który w tamtej chwili chciałam zmazać moją pięścią.
Jesteś chory- powiedziałam mu prosto w twarz.
Nie nazwał bym tak tego- po czym wstał i zaczął iść tylko sobie znanym kierunku.
Kim ty jesteś? - zdałam mu kolejne pytanie tym razem stanął i odwrócił głowę w moją stronę.
Jego twarz oświetlał książęc. Przez co wyglądał jeszcze bardziej strasznie z tymi żółtymi ślepiami.Twoim najgorszym koszmarem- uśmiechnął się przebiele i zniknął.
Ja pierdole- powiedziałam sama do siebie. - co to było? - spojrzałam na kruka. - no tak nie umiesz mówić- w tej samej chwili mrugnoł do mnie.
Chwila chwila ,czy on mrugnoł ?! Ja serio tracę już zmysły. Rozejrzałam się do okoła jednak nic nie zobaczyłam podejrzanego. Wszyscy spali jak tutaj nic się nie stało. Położyłam się na kamieniu próbując zasnąć gdy nagle poczułam ciepło. Podnioslam się i zobaczyłam ,że ognisko się pali. -Co jest? - powiedziałam sama do siebie. Niedaleko niego leżał koc i mała karteczka.
Odrazu przykryłam się kocem po czym wzięłam karteczkę.
"Jesteś mi jeszcze potrzebna " Nie musiałam się długo zastanawiać od kogo to było. Tylko o co mu z tym chodzi. Położyłam się na ziemi we wcześniejszym miejscu. Do czego ja mu mogłam być potrzebna ? Zamknęłam oczy i z tymi myślami oddaliłam się do krainy Morfeusza.Komentujcie 💭
Gwiazdkujcie 🌟
I nie zapomnij być na bieżąco ❤
M*M