>>Rano<<
Obudziły mnie syreny. Odrazu się zerwałam.
Co do cholery -ubrałam szybko bluzę dresy i wybiegłam z pokoju.
Ludzie biegali krzyczeli po całym obozie. Wszędzie się paliło. Ściany zasłony i niektóre drzwi. Biegłam w strone najbliższego wyjścia. Nagle gdzieś z prawdej słuchać było wybuch.
Wszystko się zatrzesło przez co updałam na podłogę. Zostałam staranowana przez ludzi przez co nie mogłam się podnieść. Coraz bardziej czułam ostry i gryzący dym. Już myślałam ,że po mnie gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
Elliot.....-wyszeptałam.
Em to ty? -odrazu przyciągnął mnie do siebie. - Boże nic ci nie jest - dym coraz bardziej gryzł mnie w gardło. Złapał mnie mocno za nadgarstek i wyciągnął z budynku.
Gdy byliśmy już bezpieczni odrazu padliśmy na trawe. Siedzieliśmy tam chyba z 10 minut próbując wyrównać oddechy.
Co....co się tam stało -mówiłam cały czas dysząc.
Kto... ktoś wydał naszą bazę - odpowiedział mi El również zdyszany. - O...oni ją wysadzili- podniósł się i pomógł mi wstać.
Do szeregu!! - kiedy usłyszeliśmy rozkaz naszego szefa odrazu stanęliśmy w szeregu.-jesteśmy w trudnej sytuacji -przerwał -narazie podzielimy was na grupy Adeline... Chris...- zaczął wymieniać dzieląc wszystkich na grupy.
Byłam w grupie z kilkoma osobami które znałam tylko z widzenia i na szczęście z Elliotem.
Zaczęło się ściemniać więc musieliśmy zbierać rzeczy na opał. Każda grupa była oddalona od siebie mniej więcej o 100km dla bezpieczeństwa. Milton był wcześniej w grupie gdzie uczyli się korzystać z białej broni. Więc poszedł razem ze mną po drewno i coś do jedzenia.
Ostrożnie chodziliśmy po lesie w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Po jakimś czasie wróciliśmy do miejsca w którym mieliśmy spać. Było już cholernie zimno.
Elliot bardzo szybko rozpalił ognisko. Dzięki czemu mogliśmy się ogrzać. Usiadłam przy ognisku. Elliot objął mnie ramieniem. Nawet nie pamiętam kiedy oddaliłam się do krainy Morfeusza.
Komentujcie💭
Gwiazdkujcie🌟
Bądźcie na bieżąco❤
M*M
