Promyki słońca wkradały się do mojego pokoju. O dziwo nie przyśnił mi się żaden koszmar. Powoli wstałam z łóżka i ruszyłam pod prysznic. Gorąca kąpiel z rana nie ma nic lepszego. Po chwili relaksu znów udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam na zegarek 17:40. Tak to jest jeśli w piątek zamiast pójść spać o 23 jak normalny człowiek ogląda się seriale do 6 nad ranem. Przybiłam sobie mentalnie piątkę, że przespałam cała sobotę. Nie pozostało mi nic jak wziąć jakąś książkę i po czytać. Ledwo usiadłam na łóżko i już zadzwonił telefon. Odebrałam połączenie nie zwracając uwagi na numer.
-Halo?
-Przysięgam, jeśli nie jesteś w drodze do mojego mieszkania to cię uduszę.-No tak Octavia.
-Yyy, zapomniałam o? -Spytałam niepewnie.
-O próbie gamoniu. Wszystko przygotowałam więc się rusz. -Tym samym dziewczyna zakończyła połączenie. Szybko przebrałam się w jakieś ciuchy zdatne do wyjścia. Wzięłam telefon i kluczyki do motoru.
Po drodze myślałam jak wytrzymam dwie godziny z osobnikiem którego nienawidzę z całego mojego okropnego serca. Modliłam się tylko, żeby nie przeszkadzał w próbach jak to miało miejsce dwa tygodnie temu. Przysięgam, że jeśli choć raz się do mnie odezwie dostanie tą pałeczką.
Zaparkowałam motocykl tóż obok samochodu Blake'a. Miałam wielką ochotę przerysować ten pojazd, ale wiem, że Octavia nie dałaby mi żyć. Stanęłam pod drzwiami nadal się zastanawiając czy to dobry pomysł szczególnie, że ostatnio bardzo pogorszył mi się humor.
Zadzwoniłam do drzwi żeby tego było mało otworzył mi Bellamy, a miałam nadzieję go jakoś ominąć. Brunet szczerzył się do mnie, że aż chciałam mu przywalić w te białe jak śnieg zęby.
-Nic nie mów i zaprowadź mnie do Octavii. -Chłopak skiną głową, wypuszczając mnie do środka.
-Klasycznie jedna godzina spóźnienia. -Parsknęła.
-Na twoim miejscu cieszyła bym się, że w ogóle przyszłam.
-Dobra siostra ja idę na randkę nie rozwal domu.-Brązowooki pożegnał się z Octavią i wyszedł z domu.-Na samą myśl, że ON będzie dobrze i miło spędzać czas z NIĄ gotowałam się w środku.
-Lex, spokojnie już widzę tę grozę która od ciebie bije.
-Mógł sobie oszczędzić tą informację. -Przewróciłam oczami.
Nikt więcej się nie odezwał. Brunetka zaprowadziła mnie do garażu, gdzie czasem odbywały się nasze próby. Rozłożyłam resztę sprzętu, sprawdzając przy tym stan mojej perkusji. Lekko obawiałam się zostawić tą perkusje u Octavii jednak z tego co patrzyłam była w dobrym stanie.
-Gotowa?
-Zaczynamy.
Cała próba nie wychodziła nam zbyt dobrze nie mogliśmy się idealnie zgrać, przez co brunetka się denerwowała, a przez jej złość jeszcze gorzej grałam.
-Lexa! Musisz się skupić. Nie możesz tak grać to, aż w uszy boli. Tak na pewno nie wygramy tego konkursu.
-Przepraszam.
-Myślę, że dobrym pomysłem będzie chwila przerwy i dobra lemoniada. -Przytaknęłam brunetce i ruszyliśmy do kuchni.
Dziewczyna nalała mi napoju który wypiłam jedynym duszkiem.
-To kiedy z nią pogadasz? -Spytała tak jakby bojąc się mojej odpowiedzi.
-Wiesz jak rozmowy z nią się kończą.