Rozdział 2️⃣

327 21 7
                                    

Pogoda była piękna, słońce grzało jak nigdy. Słyszałam krzyki skandujące moje nazwisko następnie strzał. Ruszyłam przed sobie, biegłam jak najszybciej mogłam. Widziałam dwie dziewczyny przede mną, szybko je wyprzedziłam i byłam na samym początku. Po chwili dotarłam na metę. Przez zmęczenie i cała adrenalinę nawet nie zauważyłam, że wygrałam dopiero uświadomili mi to przyjaciele którzy przybiegli mnie przytulić oraz trener który był ze mnie dumny.

–Gratulację. –Usłyszałam za swoimi plecami. Obróciłam się i zobaczyłam ją była ubrana jak zawsze pięknie. Nie mogłam oderwać od niej wzroku.
–Dziękuję. –Dziewczyna podeszła mnie przytulić. Czułam jej piękny zapach. Czułam jej ciepło, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.

–Kiedy przestaniesz być taka naiwna? –Spytała, a ja poczułam ogromny ból, który czułam na całym ciele. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że dziewczyna wbiła mi nóż prosto w plecy. Runęłam na ziemię nie słysząc już nic. Widziałam ciemność, która mnie pochłaniała, a ja nie umiałam się jej oprzeć.


Obudziłam się nie mogąc oddychać. Nigdy nie czułam się tak źle. Szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki tym samym przemywając twarz zimną wodą, która nieco mi pomogła. Poszłam do kuchni, spojrzałam na zegarek 4:50. Super już nie zasnę. Zobaczyłam, że na dworze jest jasno, postanowiłam się przebiegnąć i tak lepszego już nic nie zrobię. Szybko wróciłam na górę i ubrałam swoje ulubione ciuchy do biegania. Wzięłam swoją Mp3 i wyszłam z domu. Świat powoli budził się do życia. Słońce już powoli wznosiło się ku górze. Szybko włączyłam kawałek If I kill someone to you. Utwory Alec'a Benjamina pozwalały mi się czasem odciąć od tego świata, czego bardzo teraz potrzebowałam. Schowałam urządzenie i ruszyłam przed siebie.

Przez cały czas nie mogłam się skupić, myślałam co ten sen może dla mnie oznaczać, że Clarke Griffin wbije mi nóż w plecy? Przecież już to zrobiła. Dlaczego tak bardzo przejmuję się wszystkim co jest z nią związane? To pytanie zadaję sobie od bardzo dawna i nadal szukam odpowiedzi na nie.
Poczułam lekkie zmęczenie, nawet nie wiem ile przebiegłam. Przystanęłam na chwilę, żeby złapać trochę oddechu. Jednak poczułam mocny ból w plecach oraz syk drugiej osoby z bólu.
–Uważaj co robisz. –Powiedziałam nie odwracając się.

–Ty też byś mogła uważać. –Chciałam pobiec nie zważając na to co powiedziała druga osoba jednak ten głos mi na to nie pozwolił. Obróciłam się do tyłu i spostrzegłam jak blondynka podnosi się z ziemi i ociera z brudu.

–Naprawdę? –Nie mogłam uwierzyć w swojego pecha jak nie pozwala mi spokojnie spać to i też nie pozwala mi spokojnie biegać. – Co robisz? –Spytałam zdenerwowana.

–Biegam nie widać? – Dziewczyna uśmiechnęła się głupio na co ja przewróciłam oczami.

–Śledzisz mnie?

–Nie schlebiaj sobie Woods. Po prostu nie mogłam spać, chyba tak samo jak ty.

–I dlatego musiałaś iść pobiegać o tej samej porze co ja? –Niebieskooka nic nie powiedziała tylko wzruszyła ramionami. Nie widziało mi się z nią więcej rozmawiać. Znów nałożyłam słuchawki i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Blondynka chyba coś jeszcze do mnie powiedziała, ale nie usłyszałam i miałam to gdzieś.


                                 °°°°°°
Po lekcji Fizyki udaliśmy się na mecz Lacrosse. Osobiście nie lubię oglądać tego sportu, ale Troy obraził by się jak to ma w zwyczaju jakby nie przyszła na jego mecz. Na szczęście Octavia zgodziła się pójść ze mną więc nie siedziałam sama jak kołek. Zauważyłam, że brunetka bardziej niż zwykle szczerzy się do telefonu. Kiedy chciałam zobaczyć co robi, od razu  schowała telefon do kieszeni.
–Od kiedy mamy przed sobą tajemnice? –Spytałam oburzona.

–Mogłabyś uszanować moją prywatność, kiedy z kimś piszę.

–Octavio Blake z kim ty znów romansujesz? –Dziewczyna pokręciła tylko głową, po czym zaczęła się śmiać.

–Cóż wiesz kiedy Lincoln zaczął być w tej paczce Bellamy'ego dość się zmienił. Postanawiam dziś z nim zerwać.

–Bardzo się cieszę, że przejrzałaś na oczy, ale nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie.

–Z nikim nie romansuję. –Po chwili dodała. –Jeszcze.

–A więc jednak. Mam nadzieję, że dowiem się pierwsza jeśli kogoś znajdziesz.

–Tak jest. –Zaśmialiśmy się. Powróciłam wzrokiem na mecz. Zauważyłam, że skończyła się pierwsza połowa, wynik 2:1. Wygrywali jednak nie to mnie zdziwiło bardziej zdziwiło mnie co ten debil robił. –Czy ty to widzisz? –Spojrzałam na Octavię ta na początku nie wiedziała co się dzieje po chwili pokazałam jej o co mi chodzi.

–Masz na myśli Clarke Griffin, która podrywa twojego najlepszego przyjaciela?

–Idę tam. –Palnęłam bez namysłu.

–Nie! Pomyśli, że jesteś zazdrosna.–Chwyciła mnie za nadgarstek tym samym zatrzymują mnie.

–Bo jestem zazdrosna, udało jej się. –Zauważyłam jak blondynka na mnie popatrzyła uśmiechnęła się zwycięsko po czym jakby nigdy nic wróciła do rozmowy z nim.–Chodźmy stąd. –Chciałam już iść jednak Octavią znów mnie zatrzymała.

–Poczekaj. Nie uciekaj za każdym razem jak coś robi. Idziemy tam.
–Zaraz co?

–To co słyszałaś. –Nie mogłam protestować. Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku ich obojga.
–To jest naprawdę zły pomysł. –Powiedziałam cicho.
–Zamknij się i rób dobrą minę. .–Podeszliśmy do nich. Chłopak od razu uśmiechnął  się na nasz widok, zaś, Clarke nie za bardzo. Spojrzała na nasze złączone ręce. Zdziwił mnie jej wyraz twarzy, czyżby zabolało ją, że trzymam brunetkę za rękę? W sumie nawet byłam szczęśliwa z tego faktu.

–I jak podoba ci się mecz Lexa? –Spytał cały czas uśmiechając się do mnie.

–Wyśmienity. Nie spodziewałam się tego po tobie.

–Zawsze mówiłem, że drzemie we mnie uśpiona bestia.

–Ta, powiedz kiedy się obudzi.

–Troy! Na boisko. Usłyszeliśmy głos zdenerwowanego trenera. –Chłopak pożegnał się z nami i wrócił na boisko.

–Ja też już muszę spadać pa. –Zanim cokolwiek zrobiłam, zostałam sama z nią... Wbiłam wzrok w ziemię za bardzo po ostatnich wydarzeniach nie mieliśmy o czym gadać.

–Ja raczej też już pójdę, powiedz Troy’owi, że nie mogłam zostać.

–Wow powiedziałaś do mniej teraz więcej niż przez jakieś trzy miesiące. –Parsknęła.

–Dziwisz mi się?

–Słuchaj...

–Spadam. –Przerwałam jej i odeszłam. Nie chciałam jej słuchać. Sam jej głos denerwował mnie bardziej, niż Octavia przez miesiąc, a może po prostu boję się co ma mi do powiedzenia? Nie chciałam dłużej o tym myśleć. W szybkim tempie ruszyłam do domu. Chciałam się położyć i już nigdy nie wychodzić z łóżka. No cóż pomarzyć zawsze można.

I hate you~ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz