1. Strach

2.4K 60 15
                                    

~ Pamiętnik ~

„Czy możliwe jest, by największym marzeniem dobrego człowieka było stanie się potworem …?”

~ Strach ~

1.Siedziałam na krześle i patrzyłam w lustro. Niedługo skończę 40 lat i co osiągnęłam w życiu? Nic. Nieudane małżeństwo, praca która nie sprawia mi przyjemności i jest tylko źródłem dochodu. Jedyna moja radość to dzieci. Wszystko co robię, robię dla nich, są całym moim życiem. Tylko lustro było innego zdania. Patrzyła z niego na mnie kobieta o smutnych oczach w których odbijała się tęsknota i rozczarowanie. Zacisnęłam usta i energicznie wstałam.

-Dość tego!- znów rozczulam się nad sobą.

Jeszcze jedno krytyczne spojrzenie w lustro i myśl, że może bluza i jeansy nie są najlepszym ubiorem na spotkanie z dyrektorką szkoły i byłam gotowa do drogi.

 Jadąc do miasteczka zastanawiałam się, co mogło być przyczyną problemów moich dzieci w szkole. Dotąd zawsze pogodne, życzliwe, nagle stały się uparte i trzymały się na uboczu stroniąc od innych dzieci. A do tego jeszcze ta afera z kradzieżą!

Zatopiona w myślach nie zwracałam uwagi na mijany krajobraz. Góry porośnięte starym lasem i droga, która się wiła między nimi.

W miasteczku znów poczułam wyobcowanie. Pomimo, że mieszkaliśmy tu już od pół roku ludzie nadal patrzyli na mnie z nieufnością. Byłam nowa, obca i nic nie było w stanie tego zmienić.

Rozmowa z dyrektorką była okropnie żenująca, dystans z jakim mnie traktowała można było wyczuć niczym fizyczną przeszkodę.

-Kate zostaje zawieszona.- brzmiały mi w uszach jej słowa niczym wyrok.- Kieruję ją do psychologa, co do Kacpra i Zaka… powinna ich pani krócej trzymać. Więcej dyscypliny.

W jej oczach widziałam wyrok na moją rodzinę. Najchętniej pozbyłaby się nas stąd.

W samochodzie spojrzałam na kartkę z adresem psychologa.

// Hamer. Prywatna praktyka.

Wtorek 8.00 – 16.00 //

Żadnego adresu. Bo i po co? Miasteczko składało się z dwóch ulic przecinających się na krzyż. Był tu bar, szpital, posterunek policji, szkoła i bank. Do tego kilka sklepów małych, ale dobrze zaopatrzonych. Nieduże, ładne domy mieszkańców z dobrze utrzymanymi ogródkami dopełniały całości.

Droga do domu dłużyła się niesamowicie. W lusterku widziałam spuszczone głowy chłopców i buntowniczo zaciśnięte usta Kate. Musiałam przygotować się psychicznie do rozmowy z córką. Wiedziałam, że czeka mnie ciężka batalia i nikt tego za mnie nie zrobi. Zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd, a może po prostu jestem fatalną matką i nigdy nie powinnam zakładać rodziny?

Krajobraz za oknem szybko pochłaniała ciemność. Podjeżdżając pod dom pomyślałam chyba ze setny raz, że muszę kupić psa. Mieszkamy na odludziu niedaleko lasu, trochę tu strasznie zwłaszcza po zmroku.

Wciągnęłam głęboko powietrze. Pomimo że był dopiero październik, wokół czuło się nadchodzącą zimę. Zima trwała tu bardzo długo, a lato choć piękne to krótkie. Brakowało mi słońca i ciepłych dni.

Kolacja minęła nam w milczeniu.

-Kate musimy porozmawiać. – próbowałam to powiedzieć spokojnym, ale stanowczym tonem. Chłopcy czym prędzej czmychnęli do swojego pokoju wyczuwając, że zanosi się na mało „ciekawą‘‘ rozmowę. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i niechętnie spojrzała na mnie.

Pamiętnik  1.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz