Już trzeci dzień gniłam w łóżku, pod sporą warstwą zużytych, posmarkanych chusteczek. Fuj. Łamało mnie w kościach, dosłownie całego ciała. Nie mogłam ruszyć szyją, ani żadną kończyną, ponieważ byłam tak mądra, że postanowiłam pochodzić sobie na bosaka, po chodniku, w styczniu.
Kocham siebie i swój mózg!
Dzięki swojej nadinteligencji rozłożyło mnie zwykłe przeziębienie. Przypuszczam, że jest to nieznany szczep tego wirusa, pochodzący znad Amazonki. Tak, to musi być to!
To na pewno przez jego pierwsze objawy zachowałam się tak gówniarsko u Delty. To przez niego myślałam o swojej dzikiej stronie natury od 74h. Nie żebym liczyła.
Eh.
Czas, który powinnam była spędzić na szczegółowej nauce anatomii człowieka, wykorzystałam całkowicie inaczej.
Od trzech dób mój stary, poczciwy laptopik, podłączony był do ładowarki i oglądałam po kolei wszystkie seriale Marvel'a, jakie tylko znalazłam.
Przerwę robiłam tylko na siku i spanie.
Tłuste włosy powodowały, że czułam się jak meduza. Nos, który co chwilę wycierałam, był podrażniony i wyglądał jak pomidor. Oczy napuchnięte przez katar zasłaniały mi białka, przez co wyglądałam, jak Katie, której rodzice, to rodowici Japończycy.
Czułam się jak zwłoki, którymi z resztą pewnie byłam. W pokoju było duszno i śmierdziało, jakby znajdowało się w nim, zakopane w pościeli, rozkładające ciało.
Z mojego letargu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Niecierpliwie zatrzymałam przedostatni odcinek Daradevil'a.
Powoli i ostrożnie podniosłam się, uważając, by nie kręcić karkiem. Odkryłam się i położyłam nogi w futrzanych skarpetkach na wykładzinie.
Wstałam niestabilnie i klnąc chrapliwie ruszyłam do miejsca, gdzie ładował się telefon.
Odłączyłam urządzenie i spojrzałam na jaskrawy ekran.
KUJONKATE: Żyjesz?
Ja: Nie.
KUJONKATE: Heh, domyśliłam się po smrodzie, który wydobywa się zza twoich drzwi.
Prychnęłam.
Śmieszek się znalazł.KUJONKATE: Idziesz na jutrzejszy wykład?
Ja: Muszę.
Ja: Mogę notatki?
Ja: Żeby ogarniać temat.
KUJONKATE: Spoko śmierdzielu.
KUJONKATE: Wyjdź kiedyś z tej jaskini, bo ludzie zaczynają się pytać, gdzie cię wywiało.
Ja: ŚMIERDZIEL?! Pff, po leki chyba pójdę. No i po odświeżacz powietrza.
KUJONKATE: To pa :)
Ja: Pa?
Stałam przez kilka minut wgapiając się pusto w okno. Było pochmurno i padał śnieg. Bez szalika i czapki się nie obejdzie.
Przez choróbsko byłam nie przytomna. Cały czas.
Włączyłam ponownie telefon, by zobaczyć która godzina.
Westchnęłam. Była koło szesnastej, co oznaczało, że za chwilę będzie ciemno. Aptekę zamykają za dwie godziny, czyli nie było szans, żebym umyła włosy i umalowała się. No chyba, że chcę mieć zapalenie płuc, co jest w sumie kuszące, ale dzisiaj podziękuję.
CZYTASZ
Deal With Me
Teen FictionSophie Ryan. Ciekawy przypadek. Jednego dnia ogląda się za chłopakami, drugiego zmienia orientację. A wszystko po to, by dopiec rodzicom i ich przekonaniom. Niespodziewanie na pierwszym roku studiów zostanie wciągnięta w intrygi, których nie przywi...